32 – 1958 Tymczasem w Budapeszcie: Carmen Moreno i Jan Walasek

Opracowanie Andrzej Rumianowski fot. arch. Muzeum Jazzu

POPRZEDNI WSZYSTKIE ODCINKI NASTĘPNY



 

JAZZ po WOJNIE, w latach 1945-1960”, to wystawa autorstwa Andrzeja Rumianowskiego, dokumentująca najważniejsze wydarzenia jazzowe tego okresu.

Składa się z 43 sukcesywnie publikowanych odcinków.

Wystawa jest opracowana na podstawie materiałów zgromadzonych w MUZEUM JAZZU, a przede wszystkim w oparciu o historyczne wycinki prasowe, podarowane przez Barbarę Szałwińską, wdowę po Julianie Wicku Szałwińskim, niegdysiejszym wiceprezesie klubu Hybrydy (Wicek od wiceprezesa).

Wystawa jest drugą częścią cyklu zatytułowanego „Dekady Jazzu w Polsce”.


„Sztandar Młodych” 06.08.1958 r.
Archiwum Muzeum Jazzu

Zespół Z. Wicharego gra w Budapeszcie, pierwszy od lewej, w czarnym garniturze Jan Walasek
Archiwum Muzeum Jazzu


 

„Sztandar Młodych” 06.08.1958 r.Roman Waschko

Europejska sensacja jazzowa

FESTIWAL jazzowy w Budapeszcie

O tym, że w Budapeszcie odbył się festiwal jazzowy, polscy jazzmeni dowiedzieli się z małej notatki w ,,Sztandarze
Korzystając z krótkiego pobytu w Warszawie Jana Walaska zwróciliśmy się do niego z prośbą o informację z pierwszej ręki o tej niecodziennej, bądź co bądź imprezie.
Oto czego dowiedzieliśmy się :
Gdy nasz zespół Zygmunta Wicharego(w którym obecnie jako solista gra Jan Walasek) przyjechał na swoje kolejne występy do Budapesztu, z nieznanym zdziwieniem zobaczył, że ulice co sto metrów przecięte są olbrzymimi płachtami reklamującymi „Pierwszy Państwowy Festiwal Jazzowy 16-23 lipca 1958”.
Była to oczywiście olbrzymia niespodzianka, a jeszcze większe zdziwienie, gdy nasi muzycy dowiedzieli się, że przyjechali grać właśnie na tym festiwalu!

WZÓR ORGANIZACJI

Festiwal zorganizowała budapesztańska Filharmonia (odpowiednik naszej „Estrady”).
W festiwalu wzięły udział następujące zespoły: Zygmunt Wichary z solistami (Carmen Moreno, Elizabeth Charles, Rene Glanoeu i Jan Walasek), zespoły BartakaKatachery (oba z Czechosłowacji), dwa zespoły węgierskie Chappy i Moleczy, oraz Feetwarmers (NRF).
W czasie festiwalu przeprowadzono klasyfikację w dwóch konkurencjach: big band i combo.

STADION PŁONIE!

Główny koncert zespołów, które zwycięsko przeszły przez pierwszy etap, odbył się na Nepstadionie przy obecności sześćdziesięciu tysięcy słuchaczy! Był to „koncert monstre”, bo trwał od godz 20 do 2 w nocy. Zespół Wicharego grał dopiero o godz. 1-ej i tu bomba! Występ naszego zespołu wywołał taki entuzjazm, że publiczność bez przerwy przez piętnaście minut klaskała, a co gorsza, na znak szczytowego entuzjazmu niemal każdy z widzów zapalił gazetę, jaką prawie każdy miał przy sobie, co wyglądało imponująco i malowniczo, lecz w pewnym momencie wytworzyła się niebezpieczna sytuacja grożąca pożarem. Mało tego! Co zagorzalsi jazzmeni, „rozpaleni do czerwoności” zaczęli palić własne krawaty! Był to podobno pierwszy wypadek tak żywiołowego okazywania entuzjazmu. Gdy sytuacja zaczęła stawać się naprawdę groźna, organizatorzy poprosili zespół o niebisowanie.

SREBRNY PUCHAR

W rezultacie polski zespół zdobył srebrny puchar jako pierwszą nagrodę w konkurencji combo. W big bandach zwyciężył czeski zespół Zdenka Bartaka. Jak twierdzi Walasek, jest to dobry, nowoczesny zespół, stanowiący mieszaninę orkiestr Ted Heatha i Dizzy Gillespiego.

GŁOSY PRASY

Jak już nasi czytelnicy wiedzą
festiwal nie przez całą prasę został przyjęty przychylnie. Niektóre
pisma zarzucały zbyt komercyjny charakter, inne, jak dawniej u nas ubolewały, że nie grano „węgierskiego jazzu”. Widać z tego, że przydałoby się przetłumaczyć na węgierski książkę Leopolda TyrmandaU brzegów jazzu”, a niefortunni krytycy zdaliby sobie sprawę ze śmieszności tego rodzaju zarzutów.

MILION ZYSKU

Żaden festiwal jazzowy na świecie nie jest wolny od naleciałości komercjalizmu, toteż festiwal budapesztański nie był wyjątkiem.
Niemniej tego jednak była to udana impreza nie tylko artystycznie, ale również organizacyjnie i finansowo, gdyż przyniosła kolosalny zysk miliona forintów (około miliona złotych!).
Okazuje się więc, że starannie zorganizowany festiwal jazzowy jest doskonałym interesem. Tę „złotą myśl” dedykujemy przyszłym organizatorom III Festiwalu Muzyki Jazzowej w Sopocie.

ROMAN WASCHKO


POPRZEDNI WSZYSTKIE ODCINKI NASTĘPNY