maj 15 2020
9. TYRMAND 1947. Dwa JAM SESSIONS w Polskiej YMCA
Oprac. Andrzej Rumianowski, fot. Arch. Hoovera, Arch. Mary Ellen Tyrmand, Arch. Muzeum Jazzu, Arch. Dudusia Matuszkiewicza
POPRZEDNI | WSZYSTKIE ODCINKI | NASTĘPNY |
Rok 2020, uchwałą Sejmu RP, ustanowiony został Rokiem Leopolda Tyrmanda
16 maja 2020 roku przypada setna rocznica urodzin Leopolda Tyrmanda, zaś 19 marca 2020. minęła 35. rocznica jego śmierci.
Leopold Tyrmand to pisarz, literat, a także niestrudzony popularyzator jazzu. Jest patronem Fundacja Muzeum Jazzu przy Polskiej YMCA.
Z okazji Roku Leopolda Tyrmanda, Muzeum Jazzu przedstawia wystawę internetową pt. Stulecie urodzin Leopolda Tyrmanda, wykonaną w oparciu o materiały zgromadzone w Cyfrowym Archiwum Muzeum Jazzu, dzięki ofiarności Matthew Tyrmanda, Mary Ellen Tyrmand i Jerzego Dudusia Matuszkiewicza, we współpracy z Marcelem Woźniakiem, biografem Leopolda Tyrmanda i Pawłem Brodowskim, redaktorem naczelnym Jazz Forum
Tak w roku 1947 wyglądał budynek Polskiej YMCA,
przy ul. Konopnickiej 6 w Warszawie.
Czerwonym kółkiem zaznaczono okna pokoju, w którym w latach 1946-1955 mieszkał Leopold Tyrmand.
W tym budynku od drugiej połowy 1946 roku Tyrmand organizował życie kulturalne stolicy przez założony przez siebie Jazz Club Polska YMCA.
W piątek 30 maja 1947 roku w warszawskim budynku Polskiej YMCA
Leopold Tyrmand przedstawił koncert pt.:
JAM SESSION Hot Jazz, Swing, Boogie Woogie
Na scenie wystąpiła orkiestra Jazz-Clubu Polskiej
YMCA w składzie:
Charles Bovery – saksofon,
Juliusz Skowroński – klarnet,
Wiesław Machan, Wacław Czyż
i Waldemar Valdi – fortepian,
Maciej Dobrzyński – perkusja
9 listopada 1947 Leopold Tyrmand powtórzył koncert z 30 maja, pod nazwą: Od Rigtime do Jitterburgs
Tym razem orkiestra Jazz-Clubu Polskiej YMCA
Charlesa Bovery’ego wystąpiła bez pianisty
Wiesława Machana, ale w towarzystwie
angielskiej wokalistki: Jeanne Johnstone-Schiele
(żony, polskiego pilota Dywizjonu 308, Tadeusza Schiele).
Słowo Powszechne Rok 1. Nr 231 ŚRODA 12 listopada 1947 r.
Od Ragtime do Jitterburgs „Jazz-Club” w Polskiej YMCA
W ubiegłą niedzielę w sali Polskiej YMCA w Warszawie przy ulicy Konopnickiej 6 odbył się występ orkiestry jazzowej. Mimo że jak to zaznaczył w konferansjer p. Leopold Tyrmand, był to występ „bisowany”, sala wypełniona była po brzegi.
Po rozsunięciu kurtyny na tle oryginalnych ściśle związanych z charakterem muzyki dekoracji publiczności ukazała się w pełnym składzie orkiestra „Jazz-Clubu” Polskiej YMCA, gorąco witana oklaskami.
Patrząc z punktu widzenia jazzu, występ miał podłoże historyczne. Jak w kalejdoskopie przesunęły się melodie od Saint Louis Blues do Boogie-woogi.
Już od pierwszego momentu momentu wyczuwało się nić wzajemnej sympatii pomiędzy sceną a widownią.
Na czoło zespołu zdecydowanie wysunął się kierownik muzyczny „Clubu” p. Charles Bovery.
Obok doskonale opracowanej gry na saksofonie popisywał się wykonywaniem refrenów. Specyficzny sposób wymawiania (p. Bovery jest Czechem) jest miły i sympatyczny dla ucha.
Równym powodzeniem cieszył się pan Juliusz Skowroński – klarnecista. Podrygiwanie w rytm muzyki wkrótce udzieliło się także i publiczności. Wacław Czyż i Waldemar Valdi zdobyli sobie serca słuchaczy doskonałą techniką gry na fortepianie.
Można zaryzykować twierdzenie, że przy swingu lub jazzie podstawą dobrego wykonania gry zespołowej jest perkusja. I tutaj właśnie popisał się p. Maciej Dobrzyński.
Huragany oklasków, zresztą najzupełniej zasłużonych, zebrała pani Joanna Johnston-Shiele refrenistka londyńskiej B.B.C.
Szczególnie ostatni numer programu najmodniejsza obecnie melodia „Open the door Richard” (Otwórz drzwi, Ryszardzie) pozostawiła bardzo miłe wrażenie.
Należy również podkreślić stronę dekoracyjną i efektów świetlnych, na którą niestety tak mało zwraca się uwagi przy tego rodzaju występach.
„Jazz Club” i tutaj staną na wysokości zadania, okazuje się że „sposób podania nie jest rzeczą błahą i w dużej mierze przyczynia się do sukcesu.
Odpowiednia dekoracje, oraz stale zmieniającej się barwy światła reflektorów stworzyły nastrój wybitnie „jazzowy”. Wychodząc z sali mimowolnie nuciło się pod nosem fragmenty usłyszanych melodii.
Całość wypadła nadzwyczaj efektownie, postawiona na stopie zachodnio-europejskiej, a nawet amerykańskiej.
Legitymacja prasowa Leopolda Tyrmanda z Tygodnika Przekrój z 1947 roku,
.
Wycinek przedstawiający Tyrmanda jako reportera Przekroju, z jego nierozłączną maszyną do pisania.
POPRZEDNI | WSZYSTKIE ODCINKI | NASTĘPNY |