Andrzej Przybielski

„Don’t Get Around Much Anymore” from „Sojka Sings Ellington” 1982. Andrzej Przybielski – trumpet

Oprac. Ewa Kałużna. Fot. Zbigniew Makowski, Marek Hofman, Stanisław Wawro, „Express Bydgoski”, Książka „Maluj muzykę, bracie. Andrzej Przybielski 1944-2011″, 2012

Andrzej Przybielski
Fot. Zbigniew Makowski

Andrzej Przybielski
Fot. Marek Hofman

Andrzej Przybielski
Fot. Stanisław Wawro

Andrzej Przybielski
Fot. „Express Bydgoski”

 
ZAPOMNIANA LEGENDA POLSKIEJ AWANGARDY

9 sierpnia 2021 minęła 77. rocznica urodzin

ANDRZEJA PRZYBIELSKIEGO
(ur. 9 sierpnia 1944, zm. 9 lutego 2011),

legendarnego trębacza jazzowego, związanego ze sceną awangardową i free-jazzową.

W tym roku, w lutym, obchodziliśmy 10. rocznicę jego śmierci. Odszedł przedwcześnie, w wieku 66 lat.

„Mógł być jedną z pierwszych trąbek na świecie, ale nie przejmował się krytykami i problemami” – napisano po jego śmierci w bydgoskiej „Wyborczej”.

Major lub Andy Peperski – tak nazywał sam siebie.

Pochodził z Bydgoszczy, gdzie od 1948 mieszkał przy ul. Jagiellońskiej 2, nad Savoyem.

„Jednym z jego ulubionych popisów było przedrzeźnianie hejnału, który codziennie dobiegał z kościoła. Dodawał do niego wariackie kontrapunkty. Tę najsłynniejszą anegdotę o ekscentrycznym muzyku Zdzisław Pruss puentował: „Hejnalista, pogrążony w bezsilności i czarnej rozpaczy, omal nie rzucił się z kościelnej wieży” (bydgoszcz.wyborcza.pl).

Ukończył technikum kolejowe. Ojciec widział dla niego przyszłość w zawodzie inżyniera kolejnictwa.

Jednak przeważyła miłość do muzyki.

Karierę muzyczną rozpoczynał od jazzu tradycyjnego, grając obok Bogdana Ciesielskiego i Jacka Bednarka w Traditional Jazz Group.

Do połowy lat 60. grał blues i dixieland, na kornecie i trąbce.

Później zauroczył go modern jazz, a jego mistrzami stali się Dizzy Gillespie i Miles Davis.

W 1968, wraz z Trio Gdańsk, został laureatem konkursu Jazz nad Odrą – uzyskał pierwsze nagrody konkursowe, jako solista i kompozytor, a także drugą, razem z zespołem. Już wtedy wpisał się zdecydowanie w nurt free – nowoczesny, poszukujący, stawiający kreację na pierwszym miejscu.

W 1969, z Formacją Muzyki Współczesnej, wystąpił na Jazz Jamboree, a w 1970 pojawił się tam z zespołem Andrzeja Kurylewicza – Contemporary Music Formation, z Wandą Warską na wokalu.

Współtworzył muzykę dla Teatru Narodowego, w tym do spektakli Adama Hanuszkiewicza „Kordian”, „Beniowski” i „Norwid”, a także dla teatru Performer P. Dudzińskiego z Zamościa i Teatru Witkacego w Zakopanem. Nagrał muzykę Krzysztofa Knittla do słynnego spektaklu Teatru Telewizji „Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna”.

W kolejnych latach współpracował z Helmutem Nadolskim, Jackiem Bednarkiem, Andrzejem Kurylewiczem, Czesławem Niemenem, Tomaszem Stańko, Stanisławem Sojką, Marcinem i Bartłomiejem Bratem Olesiami, Tymonem Tymańskim, Wojciechem Konikiewiczem, Józefem Skrzekiem i SBB.

Współtwórca i współlider kultowego zespołu polskiego free jazzu Sesja 72, a także Sesja 80, Free Cooperation, Green Revolution i Acoustic Action.

Współpracował również z muzykami sceny yassowej, oraz z twórcami, związanymi z bydgoskim klubem Mózg, m.in. w grupach NRD i Sing Sing Penelope.

GRUPA NIEMEN 1972-1973

Jesienią 1971 powstała formacja o nazwie Grupa Niemen, założona wspólnie z muzykami progresywnej formacji Silesian Blues Band – Józefem Skrzekiem, Apostolisem Anthimosem i Jerzym Piotrowskim, oraz kontrabasistą jazzowym Helmutem Nadolskim, i awangardowym trębaczem Andrzejem Przybielskim.

Niemen z Nadolskim znali się od dawna, ale przez dziesięć lat nie zagrali razem, bowiem Nadolski uważał, że jego przyjaciel „śpiewa banalne piosenki”. W 1971 znaleźli się muzycznie blisko siebie, więc przyszedł czas na współpracę.

„MARIONETKI” 1972

Grupa Niemen nagrała dwa improwizowane albumy, z pogranicza eksperymentalnego rocka i fusion – „Niemen Vol. 1” w 1972 i „Niemen Vol. 2” w 1973. Obie płyty połączono w jedną – „Marionetki”:
Czesław Niemen – organ, piano, vocal
Józef Skrzek – violin, bass guitar, harmonica, organ, piano, vocal
Apostolis Anthimos – guitar
Andrzej Przybielski – trumpet
Helmut Nadolski – bass
Jerzy Piotrowski – drums
Niemen Vol 1″ Full Album 1971


Książka „Maluj muzykę, bracie. Andrzej Przybielski 1944-2010″, 2012


„Marionetki” 1972

SBB – „SIKORKI” 1973-1975

Pierwsza płyta zespołu SBB, „Sikorki”, zawierała nagrania z sesji dla Polskiego Radia, zarejestrowane w Warszawie i Gdańsku w latach 1973-1975. We wszystkich nagraniach zespołowi towarzyszyli znakomici goście – trębacze Tomasz Stańko i Andrzej Przybielski, saksofonista Tomasz Szukalski i skrzypek Jan Błędowski. To muzyka czysto jazz-rockowa.

„Utwór „Pablo”, nagrany w sierpniu 1975 w Gdańsku, to kompozycja Andrzeja Przybielskiego. Nastrojowa rozmowa trąbki i fortepianu, do których z czasem dołącza gitara elektryczna. Rozmowa chwilami spokojna, chwilami bardziej burzliwa, dynamiczna.

„Sikorki” to bardzo ciekawa pozycja, nie tylko dla fanów zespołu. Wczesne SBB, improwizujące, na mniej lub bardziej ścisłej, zakomponowanej podstawie, wspólnie z jazzmanami, z bardzo interesującymi efektami” (artrock.pl).
„Pablo” from „Sikorki” 1975
Józef Skrzek – vocal, bass guitar, harmonica, piano, Davolisint
Apostolis Anthimos – guitar
Jerzy Piotrowski – drums
Guest:
Andrzej Przybielski – trumpet

SBB – „WICHER w POLU DMIE” 1973-1975 (wyd. 2004)

Drugą z płyt składankowych, z archiwalnymi nagraniami SBB, „Wicher w polu dmie”, otwiera nagranie tytułowe, pochodzące z grudnia 1973, z tej samej sesji, z której pochodził, zamykający „Sikorki”, utwór „Lula”.

Przybielski zagrał tutaj w utworze „Dwie pogody cz. II” – impresyjnym, nastrojowym duecie fortepianu Skrzeka i trąbki Przybielskiego, nagranym w Radiu Gdańsk w 1975:
„Wicher w polu dmie” – Full Album 1973-1975 (wyd. 2004)
Józef Skrzek – keyboards, bass guitar, harmonica, vocal
Apostolis Anthimos – guitar
Jerzy Piotrowski – drums
Guests:
Jan Błędowski – violin (on „Wicher w polu dmie”)
Andrzej Przybielski – trumpet (on „Dwie pogody – cz. II”)

SBB – „SIERPIEŃ” 1975 (wyd. 2005)

Na albumie SBB „Sierpień”, który ukazał się w 2005, a nagrany został równo 30 lat wcześniej, w 1975, mamy okazję wysłuchać Andrzeja Przybielskiego w utworach „Sierpień” i „Dwie pogody cz. I”:
„Sierpień” – Full Album 1975 (wyd. 2005)

STANISŁAW SOJKA

„SOJKA SINGS ELLINGTON” 1982

W marcu i kwietniu 1982 w studiu Teatru STU powstała płyta „Sojka Sings Ellington”, z takimi hitami, jak „Do Nothing Till You Hear from Me”, „Don’t Get Around Much Anymore”, „Lost In Meditation” czy „I Never Felt this Way Before”. W nagraniach wzięli udział najlepsi z najlepszych, z Włodzimierzem Nahornym i Andrzejem Przybielskim na czele:
Stanisław Sojka – vocal
Andrzej Przybielski – trumpet
Włodzimierz Nahorny – piano
Zbigniew Wegehaupt – bass
Jacek Sobek – drums
„Don’t Get Around Much Anymore” from „Sojka Sings Ellington” 1982

„I Never Felt this Way Before” from „Sojka Sings Ellington” 1982

Ze Stanisławem Sojką Przybielski nagrał także albumy:
„Radioaktywny”, 1989
„Sztuka błądzenia”, 1999
„Studio Wąchock”, 2009
„Stanisław Soyka śpiewa 7 wierszy Czesława Miłosza”, 2011.

NEW JAZZ BAND – FREE COOPERATION 1986

Od połowy lat 80. Andrzej Przybielski grał w zespole New Jazz Band, obecnie Free Cooperation.

W formacji występowali także Krzysztof Majchrzak, Janusz Yanina Iwański, Włodzimierz Kiniorski, Alek Korecki, Michał Zduniak, Jerzy Piaskowski, Antoni Ziut Gralak, Sarandis Juwanudis i Henryk Gembalski.

Janusz Iwański wspomina: „W 1983 zawiązała się grupa freaków New Jazz Band, skrzyknięta przez Jerzego Skoczka Piaskowskiego. Pewnego razu lider nie przyjechał, bodajże na trzeci koncert, więc wystąpiliśmy pod nazwą Free Cooperation. Ta orkiestra bez lidera istnieje do dziś” (magazyngitarzysta.pl).

Z formacją tą Andrzej Przybielski nagrał albumy „Taniec słoni” 1985, „Free Cooperation”, nagrany w 1985, a wydany w 2014, „Our Master’s Voice”, nagrany w 1985, a wydany w 1986, oraz „In the Higher School” z 1986:
Mateusz Pospieszalski – alto sax, alto clarinet
Alek Korecki – soprano sax, alto sax
Włodzimierz Kiniorski – sopranino sax, tenor sax
Andrzej Przybielski, Antoni Gralak – trumpet
Bronisław Duży – trombone
Janusz Skowron – piano, synthesizer
Janusz Yanina Iwański – guitar
Henryk Gembalski – violin
Marcin Pospieszalski – bass guitar
Wojciech Czajkowski – bass
Sarandis Jovanudis – drums
Piotr Bikont – voice
„Our Master’s Voice” Audio

„FREE COOPERATION” 1985 (wyd. 2014)

Album, wydany w 2014, zawierał nagrania z 1985. Wystąpili:
Mateusz Pospieszalski – alto sax
Marek Kazana – alto sax, bass sax, bass clarinet
Alek Korecki – soprano sax, alto sax, flute
Andrzej Przybielski, Antoni Gralak, Mariusz Stopnicki – trumpet
Bronisław Duży – trombone
Wojciech Konikiewicz – piano, synthesizer
Janusz Yanina Iwański – electric guitar
Henryk Gembalski – violin
Marcin Pospieszalski – bass guitar
Wojciech Czajkowski – bass
Michał Zduniak, Sarandis Juvendis – drums
Piotr Bikont – recitation, voice.

TOMASZ STAŃKO – „WITKACY PEYOTL / FREELECTRONIC” 1984-1986 (wyd. 1988)

W 1984 Tomasz Stańko rozpoczął pracę nad dwupłytowym projektem „Witkacy Peyotl / Freelectronic”. Albumy zawierały materiał z okresu kwiecień 1984 – listopad 1986. Winylowe płyty wydane zostały przez wytwórnię PolJazz w 1988.

Druga płyta nosiła nazwę zespołu, z którym w połowie lat 80. Stańko grał i nagrywał – Freelectronic.

Tekst został opracowany na podstawie fragmentu książki Stanisława Ignacego Witkiewicza „Narkotyki – Niemyte dusze”.

Nagrania na płytę „Freelectronic” realizowane były w kwietniu i czerwcu 1986, w Klubie Remont w Warszawie:
Tomasz Stańko – trumpet
Andrzej Przybielski – trumpet
Janusz Skowron, Tadeusz Sudnik – synthesizer
Apostolis Anthimos – guitar, drums, percussion
Witold Szczurek – bass guitar, bass
Zbigniew Brysiak – pecussion
Marek Walczewski – voice
„Witkacy Peyotl” – Full Album 1988

Film niedostępny
Ten film jest już niedostępny, ponieważ powiązane z nim konto YouTube zostało usunięte.
https://www.youtube.com/watch?v=N-mtbJeXZws

TRIBUTE to MILES ORCHESTRA – „LIVE” 1998

Formacja wykonuje utwory legendarnego trębacza, Milesa Davisa, w nowych, psychodeliczno-futurystycznych wersjach, oraz oryginalne kompozycje lidera zespołu, Wojciecha Konikiewicza.
Twórca orkiestry, Wojciech Konikiewicz, mówi o swoim projekcie tak: „Zakładając przed laty TTMO, zgromadziłem najwybitniejszych artystów jazzu polskiego. Przeżyliśmy i wciąż przeżywamy razem niezapomniane chwile, wielokrotnie spotykając się z niezwykle głębokim odbiorem ze strony publiczności. Fenomen ten nie był dla nas nigdy powodem do samozadowolenia czy próżności – raczej skłaniał ku refleksji nad siłą tej muzyki, a może, nade wszystko, sposobem jej wykonywania. Wynik tych przemyśleń był taki, że nigdy nie staraliśmy się tworzyć kopii, we własny sposób interpretując tematy wielkiego trębacza. Miles lives!”.

Andrzej Przybielski wystąpił na płycie „Live” z 1998. W tamtym czasie skład Tribute to Miles Orchestra tworzyli:
Wojciech Konikiewicz – keyboards, leader
Mariusz Fazi Mielczarek – alto sax, soprano sax
Andrzej Przybielski – trumpet
Janusz Yanina Iwański – electric guitar
Marcin Pospieszalski – electric bass
Piotr Iwicki – percussion, tabla, electronic drums
Radek Cool Man Maciński – drums.

„To jedyny album zespołu Tribute to Miles Orchestra (aka TTMO), prowadzonego przez klawiszowca i kompozytora, Wojciecha Konikiewicza. Album zawiera sześć kompozycji, z których pięć jest autorstwa Milesa Davisa, a jedna Konikiewicza, dedykowana Davisowi.

Muzycznie album prezentuje styl, który Miles Davis wykorzystał w ostatnim okresie swojej kariery, kiedy przeniósł się do Warner Bros. i wydał słynny album „Tutu”, z połączeniem funku i muzyki elektronicznej, która w tym czasie była tak innowacyjna, jak każdy kolejny gigantyczny krok Davisa.

Polscy muzycy jazzowi świetnie poradzili sobie z rytmicznym wyzwaniem funku. Najbardziej ekscytującym i zadziwiającym aspektem tego albumu jest obecność trębacza, Andrzeja Przybielskiego, który zwykle kojarzy się z polską sceną free i awangardową. Zaproszenie Przybielskiego było proroczym i odważnym posunięciem Konikiewicza” (Adam Baruch).

ASOCJACJA ANDRZEJA PRZYBIELSKIEGO

Na początku 1990, w rodzinnej Bydgoszczy, założył własny zespół pod nazwą Asocjacja Andrzeja Przybielskiego, w składzie:
Karol Szymanowski – vibraphone
Andrzej Kujawa – bass
Józef Eliasz – drums.

Rok później, powstał skład z inną sekcją rytmiczną, w której grali Grzegorz Nadolny (bass) i Grzegorz Daroń (drums).
Asocjacja, jedyny autorski projekt Andrzeja Przybielskiego, aktywnie koncertował, grając jego kompozycje przez 21 lat, do końca życia artysty.
Ostatnia studyjna sesja muzyczna została nagrana w radiu PiK, 17 grudnia 2010, do tekstów Jarosława Pijarowskiego.
Do końca był czynny i twórczy, pełen entuzjazmu dla muzyki, zawsze gotowy do działania, otwarty na wszystkie style i gatunki.

DYSKOGRAFIA

Andrzej Przybielski to muzyk o prawdopodobnie najbogatszej dyskografii wśród polskich jazzmanów, a nawet – w historii całej polskiej fonografii.
1969 New Faces in Polish Jazz. Jazz Jamboree 1969 – Andrzej Przybielski Quartet „Żeberówka”
1970 Jazz Jamboree 1970 – Andrzej Kurylewicz Contemporary Music Formation & Wanda Warska
1972, 1973 Marionetki – Grupa Niemen
1973 Four Dialogues with Conscience – Iga Cembrzyńska & Session 72
1973-1975 Sikorki – SBB
1973-1975 Wicher w polu dmie – SBB
1975 Sierpień – SBB
1982 Sojka Sings Ellington – Stanisław Sojka
1984 W sferze dotyku – Andrzej Przybielski
1984 Jubileuszowa Orkiestra – Helmut Nadolski
1984 Zbigniew Lewandowski – Zbigniew Lewandowski
1984 W świętej racji – Andrzej Mitan
1985 Taniec słoni – Free Cooperation
1985 Free Cooperation – Free Cooperation
1986 In the Higher School – Free Cooperation
1986 Our Master’s Voice – Free Cooperation
1986 I co z tego masz – Ewa Bem
1988 Witkacy Peyotl / Freelectronic – Tomasz Stańko
1989 Radioaktywny – Stanisław Sojka
1990 A little Wing – Kciuk
1991 Warsaw – Mona Mur
1991 Pocisk miłości – T. Love
1993 Variété – Variété
1993 Blues pod kominem – Blustro
1996 Enoptronia – Trytony
1997 Rozmowy s catem – Mazzoll, Kazik, Arythmic Perfection
1998 Live – Tribute to Miles Orchestra
1999 Sztuka błądzenia – Stanisław Sojka & Andrzej Przybielski
2000 Muzyka dla supersamów – Mazzoll
2000 Free Bop – Custom Trio
2000 Music from Planet Earth – Andy Lumpp Trio & Andrzej Przybielski
2001 Live – Custom Trio: Marcin Oleś / Barłomiej Brat Oleś / Janusz Smyk / Andrzej Przybielski
2001 Theatricon Plixx – Tymon Tymański & The Waiters
2002 Barwy przestrzeni – KaPeLa Trio & Andrzej Przybielski
2003 Wykłady z geometrii muzyki – Orkiestra Świętokrzyska
2003 Musica ex spiritu sancto – Andy Lumpp Trio & Andrzej Przybielski
2003 Antyjubileusz – Konikiewicz & Przybielski
2003 Live, Teatr Mały, Warszawa – Konikiewicz & Przybielski
2005 Abstract – Oleś Brothers & Andrzej Przybielski
2006 W każdym domu – Jaskinia
2007 Księga Hioba – Super Grupa bez Fałszywej Skromności
2007 Blues dla Majki – Green Grass
2008 Jazz Gems – Józef Skrzek & SBB (utwory „Od środka” oraz „Blues”)
2009 Stirli People – Sing Sing Penelope & Andrzej Przybielski
2009 Studio Wąchock – Stanisław Sojka Sextet
2010 Question Mark – Laboratory
2011 Bella Provincia – The Ślub
2011 Stanisław Soyka śpiewa 7 wierszy Czesława Miłosza – Stanisław Sojka
2011 De Profundis – Oleś Brothers & Andrzej Przybielski (2010)
2011 Tren żałobny – Andrzej Przybielski, Jacek Mazurkiewicz, Paweł Model Osicki (2010)
2011 Sesja open – Asocjacja Andrzeja Przybielskiego feat. Yuriy Ovsayannikov (2010)
2012 Responsio Mortifera – Mazzoll
2015 Życie bez dotacji. Płyta Jarosława Pijarowskiego – OFF.

ŚMIERĆ

Andrzej Przybielski zmarł 9 lutego 2011 w Bydgoszczy.

Został pochowany 15 lutego 2011, na Cmentarzu Komunalnym w Bydgoszczy-Fordonie, przy ul. Wiślnej.

R.I.P. [*]

„SESJA OPEN” 2011

Andrzej Przybielski nie doczekał się za życia płyty, firmowanej własnym nazwiskiem.

Od pierwszego ważnego sukcesu w 1968 na Jazzie nad Odrą, muzyk był czynnym artystą, który urozmaicał partiami swojej trąbki utwory Helmuta Nadolskiego, Andrzeja Kurylewicza, Czesława Niemena, Tomasza Stańko, Stanisława Sojki czy Józefa Skrzeka. Współtworzył też podczas swej kariery różne formacje muzyczne, spośród których najbardziej znaną była, założona przez niego, Asocjacja Andrzeja Przybielskiego.

W 2005 udało się zarejestrować materiał, jaki znalazł się na płycie „Sesja open”, wydanej w 2011. Skład, poza Przybielskim, tworzyli muzycy Asocjacji – Grzegorz Nadolny (bass) i Grzegorz Daroń (drums), a uzupełnił go saksofonista Yuriy Ovsayannikov.

Andrzej Przybielski bezskutecznie starał się doprowadzić do wydania płyty, zawierającej nagrania z tej sesji. Niestety, ”Sesja open” ukazała się dopiero po jego śmierci, jako swego rodzaju hołd, złożony przez przyjaciół i wielbicieli jego twórczości.

„Pośród ośmiu improwizowanych utworów, wypełniających płytę, znalazło się wiele cytatów i zapożyczeń, często rozpoznawalnych dopiero po chwili zastanowienia, jak w przypadku ”Afro Blues”.

Grający na saksofonie, pozyskany do składu Yuryi Ovsyannikov, 'rozwija skrzydła’ podczas, zagranego w konwencji niemal free-jazzowej, utworu ”Freebop towarzyski”, tworząc zawiłe strukturalnie dialogi z Przybielskim.

Na płycie znajdujeny dużo awangardowych rozwiązań, lecz postawione są one, na zasadzie kontrastu, obok utworów łatwiejszych w odbiorze, choć również zawierających w sobie dużą dozę zawiłych improwizacji. Niejednokrotnie ze skomplikowanych i jakby poplątanych struktur wyłania się melodyka i rytm, jak w ”Góru”, z wspaniale rozegraną perkusją, by ponownie zstąpić z linii melodycznej w swobodne podróże improwizacyjne.

Obdarzonymi największą melodyką nagraniami są utwory „Afro Blues” i, utrzymany w konwencji niemalże bebopu, ”Dzień Satyra”.

Zarówno zawiłe i trudniejsze w odbiorze utwory, wypełniające ”Sesję open”, jak i te, bardziej osadzone w tradycji muzyki jazzowej, ukazują w pełni kunszt zarówno lidera projektu, jak i każdego z pozostałych muzyków.

Niejednokrotnie, po zakończeniu utworu słyszymy zachrypnięty głos Przybielskiego, komentującego wykonany temat, bądź żartującego. Sprawia to, że mamy wrażenie bezpośredniego uczestniczenia w ”żywej” sesji, pomimo, iż nagrań dokonano w studiu.

Ostatnie 9 minut płyty wypełnia ”Szkic”, który najbardziej oscyluje wokół estetyki free jazzu. Swobodne impresje saksofonu i trąbki trwają przez dobrych klika minut, by ustąpić miejsca solowemu popisowi Nadolnego, niezwykle sprawnie ukazującemu pełną tęczę tonacji kontrabasu.

Płyta jest wyjątkową pozycją fonograficzną na polskim rynku, choćby ze względu na fakt, iż jest jedynym albumem tak wybitnej i wyjątkowej postaci polskiego jazzu, jaką był Andrzej Przybielski” (Robert Ratajczak).

„DE PROFUNDIS” 2011

Dokładnie trzy miesiące po śmierci Andrzeja Przybielskiego, do rąk słuchaczy trafia płyta „De Profundis” – ostatnie wspólne nagranie Andrzeja z braćmi Oleś, zarejestrowane w 2010, w Bydgoszczy.

„De Profundis” czyli „z głębokości, z otchłani”. Jak mówi Brat Oleś, „Andrzej chciał, by nagranie nosiło właśnie taki tytuł”.

Album jest rejestracją koncertu, który odbył się 26 kwietnia 2010, w bydgoskim Art Cafe „Węgliszek”

„Muzyka jest kameralna, malarska, choć melodyjnością zapadająca w pamięć. Najważniejsze jest tu jednak brzmienie, sam ton, tembr, barwa, charakterystyczna, dla każdego z tej wspaniałej trójki z osobna, i to, co się między nimi przez te, zaledwie trzy kwadranse, wydarza.

Trafić na muzykę Andrzeja Przybielskiego nie jest sprawą prostą – jedna autorska płyta, „W sferze dotyku”, nie doczekała się dotąd kompaktowej reedycji. „De Profundis” to piękny hołd, złożony wybitnemu trębaczowi. Muzycznie jest to wspaniała kapsuła czasu, muszla, zawierająca niezwykłe, liryczne, choć jakby mówiące, gadające, podśpiewujące, szwarne, szeleszczące, powietrzne brzmienie trąbek Andrzeja Przybielskiego, w towarzystwie młodych, znakomitych muzyków, którzy go rozumieją i potrafią wnieść siebie w jego świat” (Kajetan Prochyra)

Andrzej Przybielski & Oles Brothers – „Afro Blue” from „De Profundis” 2011

„TREN ŻAŁOBNY” 2011

20 listopada 2011 oficyna Multikulti Project wydała album „Tren żałobny”, nagraną przez Andrzeja Przybielskiego, Jacka Mazurkiewicza i Pawła Osickiego.

„Improwizacje Przybielskiego, Mazurkiewicza i Osickiego posiadają atmosferę przemijania i nostalgii, wyrażaną poprzez piękne, oniryczne melodie, rezonujące z subtelnymi rytmami perkusji, którą kolorystycznie uzupełnia elektronika. Doskonale komponują się z całością, dodające jej osobliwego charakteru, szamańskie zawodzenia Przybielskiego, zarówno grane na trąbce, jak i wokalne, czasem przeradzające się w recytację, wywołując skojarzenie z bluesem i spiritualsami.

Projekt trzech muzyków wpisuje się w nurt muzyki narracyjnej, pobudzającej zarówno wyobraźnię, jak i duchowość słuchacza.

Inspirujący jest również fakt, że prezentowane na płycie improwizacje stworzyli artyści z dwóch różnych pokoleń. Do młodszego pokolenia należą Jacek Mazurkiewicz oraz Paweł Osicki, zaś Andrzej Przybielski na polskiej scenie muzyki improwizowanej działał od lat 60., i zaliczany jest do ścisłej czołówki polskiego jazzu, obok Krzysztofa Komedy, Tomasza Stańko i Zbigniewa Namysłowskiego” (empik.com).

„Roracje II” from „Tren żałobny” 2011

WSPOMNIENIA

Wojciech Konikiewicz: „Andrzej Przybielski pozostanie postacią legendarną, zarówno w środowisku warszawskim, trójmiejskim, jak i bydgoskim, z którym był związany poprzez miejsce zamieszkania. Pamięć o nim przetrwa nie tylko w muzyce, ale i licznych anegdotach, których setki krążą w środowisku.

Był człowiekiem żyjącym skromnie, nie żądającym dla siebie przywilejów, oddającym się muzyce bez reszty.

To niepowetowana strata dla polskiej kultury – odszedł od nas najwybitniejszy trębacz polskiego jazzu, wspaniały artysta, wrażliwy, ciepły i dobry”.

Jakub Kujawa: „Andrzeja znałem od najmłodszych lat, i zawsze robił na mnie ogromne wrażenie, jako człowiek i jako muzyk. Jego mistyczna osobowość niosła za sobą całą paletę skrajnych emocji, które wydobywał ze swojego instrumentu poprzez dźwięki. Mogło się to ludziom podobać lub nie, ale z pewnością było to w stu procentach szczere. Major nikogo nie udawał, bo nie musiał udawać – on po prostu taki był. Można było go lubić lub nienawidzić, ale jego przekaz był zawsze szczery, płynący prosto z serca. Jestem wdzięczny, że miałem okazję poznać tak wyjątkowego człowieka, jakim był Andrzej”.

Grzegorz Daroń: „Kilka lat, spędzonych wspólnie z Andrzejem w jego Asocjacji – to trudna rzecz do opisania w paru zdaniach. Myślę, że powinny znaleźć się tu słowa „podróż” i „przygoda”. Andrzej zabierał nas w podróż po swojej krainie dźwięków, przesłuchanych płyt i przeczytanych książek. Jego niezwykłe spostrzeżenia, pamięć, łatwość, z jaką łączył fakty, oraz szczerość, urzekały, a sposób, w jaki dobierał słowa, rozśmieszał nas do łez.

Wspólny czas w drodze, na scenie i w studio to prawdziwa przygoda, obfitująca w szereg niepowtarzalnych zdarzeń i dźwięków. Nie było nudy. Andrzej dodawał koloru do życia. Na scenie „nie brał jeńców”.

Zostawił po sobie dużo dobrych dźwięków. Żył po swojemu i miło spędzało się z nim czas”.

Grzegorz Nadolny: „Andrzeja Przybielskiego poznałem w 1989, na koncercie jego ówczesnej Asocjacji, w towarzystwie Karola Szymanowskiego, Józefa Eliasza i Jędrzeja Kujawy, w Miejskim Ośrodku Kultury, którego siedziba mieściła się jeszcze w secesyjnych pomieszczeniach kamienicy na Starym Rynku.

Jego muzyka wydała mi się interesująca, aczkolwiek chaotyczna. Nie rozumiałem jego instrumentalnych interwencji, i byłem zaskoczony jego ekscentrycznymi zachowaniami. Od kolegów słyszałem tylko, że to ktoś ważny, a nawet słynny, ale nie miałem bladego pojęcia, kim jest ten trębacz.

Niespełna rok później, zostałem zaproszony do tego zespołu. Dla muzyka o jazz-rockowej proweniencji, jakim byłem wtedy, pierwsze próby w tej formacji były szokiem. Przyzwyczajony do karkołomnych kompozycji Herdzina i Daronia, grając jednocześnie wówczas w grupie West, znalazłem się w zupełnie innej, niepojętej dla mnie wtedy, muzycznej sytuacji. Oczekiwałem nut, tematów, porządku i planu. Zastałem ciszę i, otoczonego kloszem odrębności, mamroczącego coś pod nosem, jegomościa z trąbką, który ni stąd, ni zowąd zarządził gromko: Gramy!

Co gramy, z kim gramy, jak gramy? Jak to? Gdzie temat, gdzie plan, gdzie nuty? Nie ma nic!

Andrzej właśnie rozpoczął swoją opowieść długim piskliwym trylem i poszarpanymi frazami, pociągając za sobą akompaniament wibrafonu Karola Szymanowskiego.

Grają. Nie wiem co mam robić. Siedzę odrętwiały z basem, i słucham. Wciąż nie wiem. Jaka tonacja, jaki rytm, jaka forma? Nie wiem.

Po chwili milkną. Andrzej odkłada trąbkę i starannie ją czyści. Wyjmuje ustnik, czyści.

Po dłuższej chwili mówi: Maluj muzykę, bracie!

Dla mnie te słowa były przełomem. Dowiedziałem się wtedy, że ja, jako muzyk, nie mam nic do powiedzenia. Umiem odtworzyć, lepiej lub gorzej, zadany tekst, umiem zaimprowizować według określonych zasad, w określonych akordach, określoną melodię, ale jestem tylko papugą, powtarzającą cudze mądrości. Nie mam słów, wyrażeń, zdań, poglądów. Nie umiem mówić. Przerażające odkrycie!

W tamtym czasie, Andrzej stał się dla mnie swoistym nauczycielem. Odkrył przede mną świat żywej kreacji. Otworzył furtkę, prowadzącą do krainy wrażliwości i wspólnego słuchania, wzajemnej inspiracji i twórczej aktywności. Uświadomił mi, że muzyka nie zaczyna się i kończy na zapisanym tekście, nie jest zamknięta w pokrzywionym świecie graficznych znaków, ale rozpoczyna, kiedy strumień energii poszczególnych muzyków łączy się w jeden wielki słup ognia, falujący tysiącami przenikających się języków. Dał też przestrzeń i wolność, której nie znałem dotąd w muzyce. Dał czas.

Andrzej był twórcą Asocjacji – własnego autorskiego zespołu. Graliśmy tam jego kompozycje, które przynosił w postaci tak zwanych kreseczek. Były to wyrwane z kartki, pojedyncze pięciolinie, ze szkicem melodii, które rozgrywaliśmy na różne sposoby. Czasem Andrzej próbował określić słowami instrumentalne zachowania:
– Aleatoryczne wstążeczki na czynelach, a hi-hat jak stary Art Blakey.
– Wszystko dzieje się w obszarze Duża Woda.
– Linia basowa przenika kreseczkę taktową.

Czasami ruchem i gestem. Słynna to już historia o dziesięciu małych Chińczykach, którzy skaczą. Demonstrował mi to Andrzej, podskakując na krześle dokładnie dziesięć razy, zapytany przeze mnie jak mam zagrać dziesięć całych nut, połączonych ligaturą bez metrum i klucza.

Major nie był jednak liderem w takim sensie, że opiekował się zespołem, troszczył o jego członków, czy parał się pracą menadżerską. Tym zajmowali się inni, zazwyczaj Karol. To raczej my musieliśmy troszczyć się o jego formę, zarówno fizyczną, jak i muzyczną, żeby koncert po prostu odbył się. Wszystkie sprawy organizacyjne leżały zawsze po naszej stronie, łącznie z fortelami, chroniącymi formę Majora.

Andrzej był gwarantem przygód – muzycznych i pozamuzycznych. Każdy koncert, wyjazd, trasa obfitował w przeróżne, zabawne i mniej zabawne wydarzenia, które do dziś krążą w środowisku w postaci anegdot. Sam je rozpowszechniałem z wielkim upodobaniem. Pięknie i lekko opowiada się je, nieco gorzej przeżywało się je w czasie rzeczywistym. Historie te są zabawne, ale też wykrzywiają prawdziwy obraz Andrzeja, rysując go, jako zwariowanego i nieobliczalnego ekscentryka, którym zapewne był, ale nie pokazują go jako artysty, którym był w głównej mierze.

Szanuję i cenię Andrzeja Przybielskiego przede wszystkim za jego indywidualny i oryginalny muzyczny język. Uzyskał coś, co moim zdaniem dla artysty jest najważniejsze – rozpoznawalność i niepowtarzalność. Andrzej nigdy nikogo nie udawał, nie naśladował. Przez długie lata, w poprzek modom i stylom, grał siebie, płacąc za to wysoką cenę. Żył na granicy egzystencji. Nie zabiegał o popularność, ale inni zabiegali o jego udział w nagraniach. Wielu nagraniach.

Mało kto z obecnie żyjących, jak i grających w orkiestrach niebiańskich, może poszczycić się tak bogatą dyskografią. Na wszystkich płytach, Major uczestniczy w cudzych projektach. Z Asocjacją, z którą grał przez 21 lat, w składzie z wibrafonem, basem i bębnami, nie udało się utrwalić studyjnego materiału. Jest jednak autorska płyta, zawierająca wyłącznie kompozycje Andrzeja, nagrana w studiu Mózg, która została wydana pośmiertnie, ku jego pamięci. Album ten ukazał się dzięki staraniom bydgoskich przyjaciół Andrzeja Przybielskiego, i został wydany przez Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy.

Wczytując się w słowa wielu piszących o Andrzeju po jego śmierci, widzę: wybitny, wielki, znakomity.

Żadne z tych słów do niego nie pasuje. Andrzej był jedyny w swoim rodzaju. Prawdziwy!”.

KSIĄŻKA „MALUJ MUZYKĘ, BRACIE”, 2012

9 lutego 2012, w pierwszą rocznicę śmierci Andrzeja Przybielskiego, ukazała się książka Zdzisława Pająka „Maluj muzykę, bracie. Andrzej Przybielski 1944-2011”.

„To biografia Andrzeja Przybielskiego, zapomnianej legendy polskiej awangardy jazzowej, muzyka, który w czasie swojej kariery nagrywał z Niemenem, Kurylewiczem, Stańko, Sojką, uczestniczył w sesjach T. Love, Variete i Sing Sing Penelope. Ciekawe, szalone, i w całości oddane muzyce życie, spotkania z legendami i osobiste upadki. O tym wszystkim opowiada książka, do której dołączona jest pierwsza, pośmiertna, autorska płyta Andrzeja Przybielskiego, „Sesja open” (andrzejprzybielski.com).

O SOBIE

Rozmowa z Andrzejem Przybielskim w studiu Mózg, przeplatana fragmentami muzycznymi – Live 2009:

„Najbardziej fascynuje mnie awangarda współczesna, idąca od Dona Cherry, Ornette’a Colemana, Archie’ego Sheepa. Szczególnie Miles Davis, który jest kwintesencją tradycji i współczesności.

Swego czasu, pracowałem z najwybitniejszymi polskimi jazzmanami – Nahorny, Kurylewicz, Andrzej Trzaskowski, Ptaszyn Wróblewski. To wszystko razem składa się na moje dalsze zaangażowanie w muzykę jazzową współczesną.

Jestem pasjonatem muzyki od dzieciństwa. Zawsze chciałem być muzykiem, szczególnie trębaczem, kornecistą.

We wczesnej młodości uprawiałem jazz tradycyjny, z przyjaciółmi ze szkół muzycznych. To była podstawa do zaangażowania się w muzykę jazzową, która od początku, od schyłku lat 50. i początku 60., stała w naszym mieście na bardzo dobrym poziomie. W związku z tym, myśmy bardzo się w to zaangażowali. Tacy koledzy, jak Jacek Bednarek, Bogdan Ciesielski, Ryszard Gromek, Zdzisław Szczuraszek, Kaniewski, Zdzisław Piernik z Torunia.

Jestem entuzjastą muzyki, wielkim fanem, nie tylko koncertmistrzem, ale także melomanem wszelkich form muzycznych. W związku z tym, nigdy nie zadaję sobie pytania „dlaczego?”, a staram się, by było jak najlepiej, jak najpiękniej.

Teraz zajmuję się kompozycją, jak każdy muzyk, który ma coś do powiedzenia.

W nagraniach biorę udział już od 45-ciu lat, od 1962. W nagraniach i na scenie – 45 lat.

Jestem domatorem. Żyję z kobietą, Elżbietą, od 13 lat pod jednym dachem.

Ćwiczę. Dużo pracuję. Rano o 8-ej zrywam się, i do obiadu zajmuję się dźwiękami. Ćwiczenia instrumentalne plus jakieś podejścia do kompozycji – to wszystko łączy się. Każdy dzień jest u mnie roboczy, do terminów koncertowych czy innych.

Jeżeli chodzi o hobby to jest to dobry teatr, dobre kino, dobra książka. I koncerty innych form.

Ojciec mój był budowniczym maszyn, inżynierem konstruktorem. W młodości był muzykiem, skrzypkiem, grał na paru instrumentach. Stosunki jego ze mną były pozytywne, aż do momentu, kiedy ja zdecydowałem przenieść się z technicznej budy do muzycznej. Był to dla niego szok, ponieważ on był już ustabilizowany, wiedział, że ja będę studiował, widział mnie w przyszłości inżynierem. A tu przeważyły muzyczne pasje, i na początku były różne zgrzyty.

Wcześnie zacząłem chałturzyć w Estradzie Bydgoskiej, co przynosiło mi jakieś dochody, niezbędne na początek, by nie być pod kuratelą rodziców.

Od pierwszego dowodu osobistego już pracowałem i byłem w grupach semestralnych, tak, że łączyłem naukę z pracą i pracę z nauką, I tak pozostało do obecnych czasów.

Jestem z rzym-kat, czyli starym katolem, z dziada pradziada, z parafii, ze Starej Fary. Chodzę, bywam w świątyni, natomiast nie jestem nawiedzonym dewotem. Po prostu, zaliczam to do tradycji rodzinnych bycia katolikiem. Raczej to, co boskie, czyli witalne siły do życia, zwieńczone miłością, ale niekoniecznie miłością, która musi być synonimem tego, co między Adamem i Ewą – miłością do życia i witalnym stosunkiem do życia, czyli, raczej to, co Grecy wcześniej nazwali, gdzie symbolika bogów jest jakby z życia wzięta.

Z przekonania jestem również demokratą, czyli tę analogię do greczyzny tam zachowuję, w mitologii greckiej.

Pracuję tak, jakbym był nieśmiertelny. Nie zastanawiam się nad umieralnością. Nie zastanawiam się nad momentem zejścia, ponieważ jestem nadal w pełni sił witalnych do życia, do pracy, i do wszystkiego, co ma związek z twórczym życiem”

Andrzej Przybielski z grupą Zbigniewa Lewandowskiego – „Memory”, Live @ Jazz nad Odrą 1992

Andrzej Przybielski & Orkiestra Świętokrzyska – „Hasarapasa” from „Wykłady z geometrii muzyki”, Live 2003

Fot. Zbigniew Makowski / Marek Hofman / Stanisław Wawro / „Express Bydgoski” / Książka „Maluj muzykę, bracie. Andrzej Przybielski 1944-2011”, 2012