Czesław Niemen wspomnienie

Czesław Niemen – „Terra deflorata”, Live 1990

Oprac. Ewa Kałużna, fot. Tadeusz Rolke, Marek Broniarek, East News, S. Kraszewski

Czesław Niemen przed domem rodzinnym w Starych Wasiliszkach, lata 50.

Czesław Niemen – jeden z pierwszych występów z Niebiesko-Czarnymi, 1962

CZESŁAW NIEMEN – WSPOMNIENIE W 17. ROCZNICĘ ŚMIERCI

Ostatnie lata, ostatnie płyty, ostatnia twórczość…
17 stycznia 2004 odszedł Czesław Niemen
(ur. 16 lutego 1939, zm. 17 stycznia 2004).

Muzyczny geniusz i niepoprawny romantyk.
Muzyk, który w krajach bloku wschodniego sprzedał ponad 6 mln płyt, ale nie mógł kupić mieszkania. 20-metrowa kawalerka służyła mu za sypialnię i muzyczną pracownię.

W drugiej połowie lat 80. idol milionów Polaków był bojkotowany przez ludzi Solidarności.
Jeden z najwybitniejszych piosenkarzy PRL, nigdy nie otrzymał licencji na profesjonalne wykonywanie zawodu muzyka.

Uczucie niezrozumienia towarzyszyło mu przez lata. Dlatego pozostawał nieufny wobec dziennikarzy i mediów. Zwłaszcza, że w pamięci miał okrutny dokument „Sukces” z 1968, w którym Marek Piwowski przedstawił go, jako bufona i ćwierćinteligenta:


Czesław Niemen, lata 70.
Fot. Tadeusz Rolke


Czesław Niemen z Małgorzatą Niemen 1979
Fot. Marek Broniarek


Czesław Niemen, lata 90.
Fot. East News

Czesław Niemen
Fot. S. Kraszewski


„Sukces” Full Documentary Film 1968

Przeszedł w swoim życiu daleką drogę – od Starych Wasiliszek, wioski na terenie dzisiejszej Białorusi, do paryskiej Olympii i scen klubowych Nowego Jorku.

Zmarł w Warszawie, niecały miesiąc przed swoimi 65. urodzinami.

Warszawa. W 1966 Niemen napisał muzykę do tekstu Marka Gaszyńskiego:

„Mam tak samo, jak ty,
miasto moje, a w nim –
najpiękniejszy mój świat,
najpiękniejsze dni,
zostawiłem tam
kolorowe sny.
Kiedyś zatrzymam czas,
i na skrzydłach, jak ptak,
będę leciał, co sił,
tam, gdzie moje sny,
i warszawskie
kolorowe dni!… ”

Nigdy jednak nie przestał tęsknić za miejscem swojego dzieciństwa. Po latach, podczas jednej z tras koncertowych, jechał całą noc taksówką – tylko po to, by raz jeszcze stanąć na podwórzu starego domu, zobaczyć jego wnętrze, i pejzaż za oknem z dziecięcych lat:

Jest coś,
coś, co kocham najwięcej,
coś, od czego
oddalił
mnie czas.
Lecz
myślami
wracam jeszcze
najczęściej
do dziecięcych zabaw
i
do minionych lat…

CZESŁAW NIEMEN – polski artysta w s z e c h czasów, wyprzedzał znacznie w ł a s n y czas.

Jako jeden z pierwszych polskich muzyków, odważył się wykorzystać elementy muzyki elektronicznej.
Tworzył nie tylko ballady i rockowe utwory. Przez lata opracował swój własny, oryginalny i niepowtarzalny styl. Muzyka elektroniczna, filmowa, blues, pop, jazz, big bit…

Najbardziej Niemena bolało to, że jego ambitne aranżacje, tworzone od lat 80., okazały się niezrozumiałe i nie akceptowalne dla masowego widza.

W efekcie, w ostatnich latach życia odsunął się od masowej publiczności. Całkowicie pogrążył się w świecie własnych wizji.
Po jego śmierci, Marek Niedźwiecki powiedział: „Niemen nie potrafił odnaleźć się w nowej rzeczywistości, ale nigdy usilnie nie zabiegał o popularność”.

Słowa te trafnie opisują jedną z najwybitniejszych i zarazem najmniej rozumianych postaci polskiej sceny muzycznej.
„Pamiętam ten niepokój nastolatka, gdy Czesław Niemen pędził do przodu, i nie pozwalał nam się przyzwyczaić do tego, co było wcześniej. Nie nadążałem za tym, co artysta tworzył. Ale dość szybko zorientowałem się, że on wyprzedza słuchaczy” – ocenił Piotr Metz.

Wojciech Korzeniewski, który przeszedł wszystkie szczeble kariery na sopockim festiwalu, od biletera na początku lat 70. do dyrektora festiwalu w latach 80., animator kultury, impresario, producent telewizyjny, wspomina:

„Znałem wielu wspaniałych artystów, którzy przepuścili między palcami talent. Niemen nie – nigdy woda sodowa nie uderzyła mu do głowy.
Już w latach 60. obserwowałem Niemena, jako widz. Byłem bywalcem klubów, chodziłem do Non Stopu, gdzie występował. Był wielki.
Potem jego menadżerem został Andrzej Smereka, sopocianin, który znał wszystkie gwiazdy. To on poznał mnie z Niemenem.
W latach 70. Niemen był już postacią mityczną, legendarną, obdarzoną tak wielką charyzmą, że wydawało się, iż jest człowiekiem niedostępnym. Tymczasem, on absolutnie nie był typem gwiazdora. Celebryta, balangowicz – to nie Niemen!
Na początku, po przyjeździe do Sopotu, pomieszkiwał kątem u znajomych – u Helmuta Nadolskiego, u Krzysztofa Klenczona. Potem, oczywiście, musiał już zatrzymywać się w Grand Hotelu.
Ten facet ciężko pracował na swoją karierę, inwestował w siebie. On również technicznie wyprzedzał kolegów z branży.
Gdy bywał zamyślony, zdawało się, że biła od niego aura niedostępności. Tymczasem, on miał po prostu taką osobowość. Nawet wyglądał zawsze inaczej niż inni. Te kapelusze… Mody miał w dupie.
Nie znosił mediów, tych wszystkich wywiadów, zdjęć. Ale, gdy już musiał w tym cyrku uczestniczyć, wtedy była pełna kultura – sympatyczny, życzliwy.
Miał też smykałkę do innych rzeczy. Wszystko potrafił zrobić sam. Kiedy w 1990 odwiedziłem go w jego domu w Warszawie, drzwi otworzył Wielki Niemen z… wiertarką w jednej ręce i piłą w drugiej. Sam zbudował schody w domu.
Czy był atakowany? W Sopocie wszyscy artyści byli na celowniku ubecji. Festiwal był oknem na świat, więc ubecja miała pełne ręce roboty. W każdym sektorze na widowni siedział ubek.
Kiedyś i mnie aresztowali, gdy znaleźli przy mnie cztery dolary. Pokazywali mi wtedy zdjęcia, dopytując, kto ma coś za uszami. Miałem wrażenie, że sfotografowali cały festiwal, każdego widza. Niemen był największą z gwiazd, więc na nim koncentrowali uwagę. Przecież w kuluarach, w Grandzie, działy się dzikie imprezy, skandale. Ale na Niemena nie mieli szans znaleźć haka, bo Czesław w tym wszystkim po prostu nie uczestniczył. Nie był typem szaleńca, i żadna prowokacja przeciwko niemu nie mogła się udać.
Polityka jednak i tak w końcu go dopadła.
Przez całe lata 60. i 70. żył na bakier z komunistyczną władzą. Nie z powodu politycznego zaangażowania – Niemena nigdy nie interesowała polityka. Partyjnych aparatczyków drażniła jednak awangardowa muzyka, kontestujące socjalistyczną rzeczywistość teksty, ekstrawagancki styl życia, wpływ na młodzież, nawet stroje. Niemen stawał się obiektem coraz silniejszych, zakulisowych szykan. Drażnił samą swoją osobowością, niezależnością, ambitnym repertuarem.
Mnożyły się napaści w prasie, blokowanie dostępu do radia, gdzie nie puszczano jego utworów.
Polskie Nagrania wydały kompilacyjną płytę „Postscriptum” – bez wiedzy Niemena, w celach promocyjnych Polski na targach Midem w Cannes.
Wreszcie, władze posunęły się do rozsiewania kłamliwej plotki, jakoby Niemen podczas jednego z koncertów pokazał publiczności goły tyłek. Współpracownicy bezpieki rozpowiadali o tym tak skutecznie, że plotka, jako prawdziwa anegdota, funkcjonuje do dziś.
Niemen mocno przeżywał te potwarze”.


NIEMEN NIEPEŁNY

W 2017 minęło 50. lat od premiery hitu „Dziwny jest ten świat”.
„Ta piosenka bardzo zmieniła odbiór Czesława Niemena. Dzięki niej, stał się wielkim guru” – podsumował kiedyś Paweł Brodowski.
Na portalu wpolityce.pl/kultura czytamy:
„Niemen był jednym z najbardziej niesprawiedliwie potraktowanych przez historię polskich artystów. Sprowadzony do piosenki „Dziwny jest ten świat”, czy do płyty pod tym samym tytułem – to Niemen tragicznie niepełny, ułamkowy wręcz. To malutka cząstka prawdziwego geniusza, wizjonera i muzycznego kameleona.
A tymczasem, nasze opiniotwórcze ośrodki, z zapałem godnym lepszej sprawy, sprowadzają dokonania Czesława Niemena do autorstwa tylko pierwszych jego krążków. Pierwsze songi, z – nazwijmy umownie – soulowego okresu twórczości Niemena, dają się pokryć ochami i achami, bo były piosenkowe.
Z „Niemen Enigmatic” już nie tak łatwo, bo zaczęły się eksperymenty z fusion, z muzyką cerkiewną. Ale był tam przebój „Jednego serca”, więc jeszcze jakoś dało się tę płytę wepchnąć do sztucznie okrojonego kanonu.
Plus nagrania rozproszone, zebrane potem na składance „Sen o Warszawie”. Już one świadczą o wielkim „materii pomieszaniu”, jakie było udziałem Niemena od początku jego muzycznej działalności. Bo są tam i nagrania zgoła popowe, z orkiestrą Michela Colombiera (tytułowy utwór, kolejny Niemenowski klasyk), i Niemen czysto rock’n’rollowy, i ten najwcześniejszy, wykonujący pieśni południowoamerykańskie, ubrany w sombrero i z marakasami.
Ale to były jeszcze bezpieczne terytoria. Układ zwrotka-refren, więc „cierpliwa publika łyka i łyka”.
Potem jednak, Niemen zrobił się tak ambitny, że przestał być idolem mas. Stał się artystą, owszem, renomowanym, ale jednak niszowym.
Robił swoje. Najczęściej wyprzedzał swoją epokę, przynajmniej na skalę krajową. Dziś jego albumy od „czerwonego” wzwyż, mogą liczyć na prezentację co najwyżej w nocnych audycjach radiowych, dla maniaków rocka.
Powoli, powoli sytuacja wraca jednak do normy, przywraca się świadomości Polaków całość dorobku Niemena. Nakładem Polskich Nagrań wychodzą reedycje jego albumów. Natalia Niemen jeździ po kraju z programem „Niemen mniej znany”, w którym skupia się na utworach z ostatnich krążków ojca – „Terra deflorata” i „spodchmurykapelusza”. Wreszcie do Polaków średniego pokolenia i młodszych, zasłuchanych we wczesnym, stosunkowo łatwym Niemenie, zaczyna docierać, że pan Czesław był a w a n g a r d y s t ą na całego”.

LATA 80.

W latach 80. Czesław Niemen praktycznie w ogóle nie funkcjonował w oficjalnym obiegu. Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce w 1981 zatrzymało jego karierę.
Rządowa telewizja tak zmanipulowała jego wypowiedź, że materiał wyemitowany w wieczornych „Wiadomościach” stał się głosem poparcia, udzielonym przez muzyka władzom. Tak zaczął się największy dramat Niemena. Identyfikujący się z wolnościowymi aspiracjami Solidarności muzyk, trafił na czarną listę opozycji. Solidarność namawiała do bojkotu jego występów.
Kiedy w 1989 doszło do pierwszych, częściowo wolnych, wyborów, Niemen mimo to poparł kandydatów Solidarności.
W latach 80. Niemen występował sporadycznie. Pojawił się m.in. na festiwalu Jazz Jamboree, a także w Sztokholmie i Londynie.
W jednym z wywiadów mówił: „Przez długie lata byłem przypisany do grona twórców piosenek, ale czułem z tego powodu niesmak. Zbuntowałem się. Nie chciałem iść na żadne układy. Idol jest tworem chorej wyobraźni tłumu”.
Koncertował w małych salkach i kościołach, sporadycznie dawał koncerty w teatrach i na festiwalach.
Zaczął współpracować z jazzmanami – Michałem Urbaniakiem i Sławomirem Kulpowiczem.
Tworzył muzykę do filmów i teatru.
Często spotykały go kolejne zawody. „Wszedłem w kontakt z teatrem. Miałem pracownię u Adama Hanuszkiewicza. Fascynowała mnie atmosfera. Myślałem, że to jakiś panteon sztuki. Potem dostrzegłem banalny świat popisujących się intrygantów. Stwierdziłem, że to za duże udawactwo. I odszedłem” – wspominał.

NIEMEN / URBANIAK 1986

W 1986 odbył się w Nowym Jorku, w słynnym klubie Studio 54, przy 254 West 54th Street na Manhattanie, wielki koncert z udziałem polskich artystów – „New York Extravaganza”. Na zaproszenie Michała Urbaniaka udział w koncercie wzięli polscy i amerykańscy artyści – Czesław Niemen, Małgorzata Ostrowska, Maryla Rodowicz, Urszula Dudziak, Andrzej Rosiewicz, a także George Benson, Marcus Miller, Lenny White i Kenny Kirkland.
Zaplanowano nagranie albumu z tego koncertu, jednak udało się nagrać tylko dwa utwory.
Michał Urbaniak i Czesław Niemen nagrali w Terrysound Studio w Nowym Jorku minialbum „Extravaganza”. Chcieli w ten sposób uczcić pamięć, zmarłego w 1985, kompozytora i dziennikarza, Mateusza Święcickiego.
Dziś „Extravaganza” jest numerem 1 na liście najdroższych polskich płyt winylowych, sprzedanych na Allegro.
Na krążku znalazły się dwa utwory, śpiewane przez Czesława Niemena – „High Horse” i „Pod papugami”. Pierwszy to kompozycja Urbaniaka, którą Czesław Niemen śpiewa po angielsku. Na stronie B znajduje się „Pod papugami” – słynna kompozycja Mateusza Święcickiego, w aranżacji Michała Urbaniaka.
Na zremasterowanej edycji z 2017 znalazła się funkowo-dyskotekowa wersja tej piosenki:

Czesław Niemen & Michał Urbaniak – „High Horse” from „Extravaganza”

Czesław Niemen & Michał Urbaniak – „Pod papugami” from „Extravaganza”

Czesław Niemen / Michał Urbaniak / Wojciech Karolak – „Pod papugami”, Live @ Jazz Jamboree 1986

„Michał Urbaniak i Czesław Niemen powracają” – wywiad z Michałem Urbaniakiem w radiowej Jedynce o płycie „Extravaganza” 2017

Współpracę Czesława Niemena z Michałem Urbaniakiem dokumentują także wcześniejsze albumy Niemena:
„Enigmatic” z 1970

„Mourner’s Rhapsody” z 1974

Michal Urbaniak wspomina Czesława Niemena, 2019

ROZCZAROWANIE

W połowie lat 80. Niemen udzielił wywiadu „Magazynowi muzycznemu”. Nie ukrywał przygnębienia, zniechęcenia, zmęczenia:
„Album „Przeprowadzka” z 1982, moja ostatnia jak dotąd płyta… Nie można tego nazwać etapem w moim artystycznym rozwoju. To ilustracyjna muzyka do filmu dla dzieci, mniej lub bardziej udana. Coś ubocznego w mojej działalności.
Od 1980 właściwie niczego nie skończyłem. Longplay „Postscriptum” był dość przypadkowym zbiorem utworów, jakby „remanentów”.
Po prostu zmęczyłem się. Od pół roku próbuję coś robić, z niemałymi oporami wewnętrznymi. Sądzę, że mam szereg ciekawych tematów, ale jeszcze nie wiem, co z tego wyjdzie. Na pewno jednak nie zależy mi, by być „widocznym”. Już mi się to wydaje śmieszne.
Na przełomie 1980 i 1981 przez cztery miesiące występowałem w USA dla Polonii, a pojechałem tam w bardzo konkretnym celu – żeby zarobić na dodatkowy sprzęt. I przywiozłem Linn Drum Computer, pozwalający na uzyskanie autentycznych brzmień zestawów perkusyjnych.
Moje nowe utwory – to jakby spojrzenie za siebie. Ballady z kościelnymi chórami, ekspresyjnie śpiewane bluesy, trochę rocka, a do tego efekty elektroniczne. Często są to bardzo gorzkie utwory – „Klaustrofobia”…
Napisałem też sporo tekstów, nawiązujących trochę do poezji romantycznej. Myślę o nagraniu płyty pod tytułem „Terra deflorata”.
Czesław Niemen / Michał Urbaniak / Wojciech Karolak – „Klaustrofobia”, Live @ Jazz Jamboree 1986

Czesław Niemen – „Spojrzenie za siebie”, „Klaustrofobia”, Live 1990

„TERRA DEFLORATA” 1989

Płytę tę Niemen wydał wreszcie w 1989, po siedmioletniej przerwie w udziale w rynku muzycznym.
Dotrzymał słowa. Świetny album faktycznie nosił tytuł „Terra deflorata”. Wszystkie utwory były autorstwa Niemena:
„Terra deflorata” Full Album 1989

Czesław Niemen – „Terra deflorata”, Live 1990

POLSKI ARTYSTA WSZECH CZASÓW

Gdy pod koniec lat 90. tygodnik „Polityka” zapytał swoich czytelników, który spośród polskich muzyków był najważniejszym twórcą XX wieku, Czesław Niemen zajął pierwsze miejsce, a jego przewaga nad pozostałymi artystami była miażdżąca.
Mimo tego, żył w cieniu. Nie lubił, by go fotografowano. Mówił: „Człowiek w moim wieku mniej sam siebie akceptuje, i bardziej jest skłonny sprzedawać swoje wytwory wyobraźni, a twarz chować w cieniu”.
Zapytany, dlaczego prekursor muzyki elektronicznej w Polsce nie ma swojej strony internetowej odparł: „To, że nie mam swojej strony, na której miałbym się chwalipięcić swoimi wyrobami, to wcale nie znaczy, że nie mam szacunku dla tej nieprawdopodobnej zdobyczy geniuszu postneandertalczyka. Szczerze mówiąc, ja też korzystam często z informacji tą drogą. Natomiast przyjąłem postawę wyczekującą, w nadziei, że Internet – jako arena w o l n e j myśli – będzie pozbawiony myśli s w a w o l n e j. Czego życzę wszystkim ludziom dobrej woli w XXI wieku”.

„SPODCHMURYKAPELUSZA” 2001

Płyta, która okazała się ostatnim albumem Czesława Niemena, „spodchmurykapelusza”, ukazała się w 2001.
Album przyniósł muzykę niekomercyjną, wyłącznie elektroniczną, z autorskimi tekstami. We wstępie Czesław Niemen umieścił słowa: „Podtrzymuję nadal stwierdzenie, że ładne piosenki, jakie miały powstać, dawno powstały. Dlatego nie podejmuję się samooceny. Spokorniałem i nie męczy mnie głód awangardowego zawracania głowy”.
W tytułowym utworze, jakby przeczuwając nadchodzące wydarzenia, śpiewa: „Czy chcę, czy nie chcę – późno już wyznaczać górnolotne cele”.
„Paraboliczne teksty, wzorowane na twórczości Kamila Cypriana Norwida, niekonwencjonalne brzmienie instrumentów, wzniosły, patetyczny ton. Każdy z dwunastu utworów jest wyjątkowy, dopieszczony w najmniejszych szczegółach. Czemu się tu jednak dziwić, w końcu muzyk SAM napisał, nagrał, zaaranżował i zmasterował całą płytę. Niemen przyznał w jednym z wywiadów, że „spodchmurykapelusza” nie wyczerpuje jego energii i pomysłów, których wystarczyłoby na wyprodukowanie jeszcze niejednego albumu” (porcys.com).
„spodchmurykapelusza” Full Album 2001

„spodchmurykapelusza”
Czy chcę, czy nie chcę,
patrząc wstecz
na zadeptane ścieżki.
Dostrzegam zwykłą
ludzką rzecz –
to wierność serc,
to drwin uśmieszki.
Mój okręt porwał szkwał,
odpłynął,
umknął w świat,
a czterokonnych kwadryg cwał
pozrywał cugle,
zostawił bat.
Więc mam tym batem
teraz wybatożyć
ironii głupawy los?
Spodchmurykapelusza
mam wzrok nasrożyć?
Obojętności świata
odparować cios?
Czy chcę, czy nie chcę –
późno już
wyznaczać górnolotne cele.
Ja – niepokorny spokorniały.
Cóż,
i nie żal nic,
i żal tak wiele.
Wiem jedno,
że już umiem siebie ostrzec
przed powszechnością zdrad,
spod chmury kapelusza
miłość dostrzec,
gdyż ta –
najtrwalszy pozostawiła ślad.

https://www.youtube.com/watch?v=JTcCX7DZ_u8

MALARSTWO, GRAFIKA, FELIETONY

Pod koniec lat 90. Niemen zaczął malować, zajął się też grafiką komputerową.
Gdy wreszcie miał ukazać się zbiór wszystkich jego utworów, godzinami ślęczał nad sprzętem, analizując każdą nutę, czyszcząc proste piosenki i psychodeliczne fantazje z wszelkich niedoskonałości.
W latach 90. Czesław, już starszy pan, wspomagał Akcję Wyborczą Solidarność i publikował felietony, między innymi w miesięczniku muzycznym „Tylko Rock”.
Mocno protestował piórem przeciw pirackim edycjom nagrań artystów, i zapowiadał, że sam nie wyda żadnej płyty, dopóki ta sprawa nie zostanie uregulowana prawnie. „Jeżeli nie nastąpi blokada nieuczciwych wydawców ze strony wszystkich instytucji, mających do czynienia z prawem autorskim, będziemy postrzegani jako zdziczali, niereformowalni barbarzyńcy i łupieżcy, którym bliżej do Kamczatki niż do Europy” – pisał w jednym z felietonów.
Po jego śmierci, tę batalię kontynuowała żona. Małgorzata Niemen wzbudziła jednak kontrowersje, zastrzegając w Urzędzie Patentowym nazwisko męża, jako znak towarowy, a także tocząc spory sądowe o prawa autorskie do jego utworów m.in. z rodziną Wydrzyckich czy z kibicami Legii, którzy od lat przed każdym spotkaniem drużyny na swoim stadionie śpiewali „Sen o Warszawie”:
„Sen o Warszawie” na Stadionie Legii 2015

CHOROBA

Od kilku lat wiadomo było, że Niemen zmaga się z rakiem układu chłonnego.
Początkowo uparcie starał się leczyć za pomocą medycyny niekonwencjonalnej. Jako zaprzysięgły wegetarianin – takie miał właśnie poglądy na holistyczną naturę człowieka.
Małgorzata Niemen w jednym z wywiadów wspominała: „Czesław był pełen ekologii. Urodził się w maleńkiej wiosce, w dawnej Polsce. Ze starszą siostrą chodził na grzyby do okolicznych lasów. Kiedy po latach odwiedził to miejsce, ze smutkiem stwierdził: „To już nie moja pamięć”. Mieli tam rzeczkę. Ale rzeczka została celowo osuszona przez jakichś urzędników lokalnych, którzy mieli wizję poprawiania przyrody. Kiedy Czesław po operacji dochodził do siebie, jeszcze dał radę stoczyć zwycięską walkę z ludźmi, którzy chcieli wyciąć stareńką akację, stojącą przed naszym domem. Dla niego natura była rodzajem boga”.

OSTATNIE DNI

Pracował niemal do końca.
Salon w jego warszawskim mieszkaniu przypominał studio nagrań – wszędzie rozstawiony sprzęt muzyczny i komputerowy, płyty, drobiazgi niezbędne do tworzenia i obrabiania muzyki, choć w ostatnich latach skupiał się głównie na grafice komputerowej.

ŚMIERĆ

Czesław Niemen zmarł 17 stycznia 2004, w warszawskim szpitalu onkologicznym.
Leżał tam na oddziale, gdzie właśnie wymieniano okna. Zapadł na zapalenie płuc. Wystąpiły powikłania, z których już nie wyszedł.
Miał zaledwie 64 lata.

R.I.P. [*]

Przed śmiercią, Czesław Niemen poprosił o skremowanie jego ciała.
30 stycznia 2004 na Starych Powązkach w Warszawie żegnało go blisko trzy tysiące osób.
O godz. 13, gdy urna z prochami została złożona w katakumbach, wszystkie stacje radiowe w Polsce, z inicjatywy Marka Niedźwieckiego, wyemitowały „Dziwny jest ten świat”, oddając w ten sposób hołd zmarłemu artyście.
Franciszek Walicki: „Często przypominał mi samotnego samuraja. Wolny, odważny, lojalny, wierny zasadom, którymi kierował się w życiu. Nienawidził kłamstwa, zawiści, cwaniactwa. Stawał po stronie słabszych, walczył z silniejszymi”.
Helmut Nadolski: „Myśmy się nie nudzili z sobą. To był fajny, spokojny człowiek”…

„Spokojnym krokiem”
spokojnym krokiem
szedłem
nie oglądając się
za siebie
siedmiomilowe buty
niosły mnie
przez zamęt burz
po niebie
za mną
w tasaki uzbrojone
i kłonice
dziwaczne widma
ciskały
błyskawice
a ja
spokojnym krokiem
siedmiomilowe susy
wykonując
człapałem dalej
jak gdyby nic
nie ryzykując
gdy widma
dawno się rozmyły
w krzywiźnie horyzontu
mijałem właśnie
siódmą górę
i siódmą z rzek
lecz oto usłyszałem
tuż przed sobą
oddalający się
ich zgiełk i skrzek
czy to możliwe
że wróciłem?
że zatoczyłem
pełne koło?
więc po co była
ta wędrówka?
tu się uniosła
opatrzności dłoń
i odpukała
w moje
niemalowane czoło

„Chciałbym cofnąć czas”
Dobrze wiesz, o czym myślę.
Chyba nikt nie wie tak,
że mi wciąż czegoś brak.
I chyba nikt, chyba nikt,
nie pomoże mi,
nie pocieszy mnie.
Chciałbym cofnąć czas,
usłyszeć jeszcze raz
szum drzew, szum rzek,
zobaczyć światło gwiazd…

„SEN o WARSZAWIE” – Film dokumentalny 2014

„Sen o Warszawie” w reżyserii Krzysztofa Magowskiego to pierwszy pełnometrażowy film biograficzny o Czesławie Niemenie, piosenkarzu, kompozytorze i multiinstrumentaliście, ikonie polskiej muzyki rozrywkowej.
Okazją do jego realizacji stała się 10. rocznica śmierci artysty.
W filmie wykorzystano wiele, nieznanych dotąd, materiałów archiwalnych, które rzucają nowe światło na życie Niemena. Opowiadają o nim barwnie członkowie jego rodziny, zaprzyjaźnieni muzycy, krytycy, dziennikarze muzyczni – w sumie ponad 50 osób. Wszystko to na tle meandrów polityki kulturalnej PRL, odpowiedzialnej za zmienne losy jego kariery i recepcji jego twórczości, w zależności od sympatii ówczesnych władz i krytyki.
Film jest bogato ilustrowany muzyką Niemena.
Był człowiekiem-instytucją, jednym z nielicznych, którzy tworzyli nieprzerwanie dla czterech generacji Polaków. Jego twórczość nie tylko stanowi kanon polskiej piosenki i nieustającą inspirację dla młodszych artystów, ale muzykę rozrywkową podniosła do rangi prawdziwej sztuki, i wrosła w polską kulturę popularną. Film Magowskiego otwiera scena, gdy znad stadionu klubu Legia Warszawa niesie się chóralny śpiew kibiców: „Mam tak samo, jak ty, miasto moje, a w nim – najpiękniejszy mój świat, najpiękniejsze dni”. Fani muzyka przypominają sobie jego najważniejsze przeboje, a starsi widzowie – własną młodość:
„Sen o Warszawie” Full Documentary Film 2014

Zdjęcia m.in. z filmu „Sen o Warszawie”, 2014