Jan Walasek


Zespół Jana Walaska – PKF 1957 (5:13-6:30 min)

Oprac.Ewa Kałużna, fot. Biblioteka Polskiej Piosenki, Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim, Muzeum Jazzu, reneglaneau.xsk.pl, Łódzkie Stowarzyszenia Jazzowe Melomani

2012 Carmen Moreno i Jan Walasek
fot. Miejskie Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim

93 lata temu urodził się multiinstrumentalista, saksofonista, bandleader i aranżer, „złoty saksofon Warszawy”.
Odszedł cztery lata temu, przeżywszy 88 lat,

JAN WALASEK (ur. 17 maja 1928, zm. 17 marca 2017).

Muzyk mało znany młodemu pokoleniu, a przecież mocno zasłużony dla rozwoju polskiego jazzu.
Pochodził z Ostrowca Świętokrzyskiego, gdzie jego ojciec, Wincenty Walasek – skrzypek, pedagog muzyczny i dyrygent Miejskiej Orkiestry Symfonicznej, systematycznie uczył swoje dzieci gry na skrzypcach.

Mały Janek przestawiał domowe zegary, by skracać obowiązkowe ćwiczenia na skrzypcach, i zyskiwać czas na grę w piłkę.
Przyjaciele domu pp. Walasków z okresu drugiej wojny pamiętają domowe regularne koncerty kameralnego kwartetu: ojciec – skrzypce, siostra – fortepian, Janek – drugie skrzypce, sąsiad – wiolonczela.
W czasie okupacji, Janek dobrał się do pozostawionego przez kogoś w domu saksofonu altowego. Samodzielnie nauczył się gry na nim, i w ten sposób zaczęła się jego saksofonowa przygoda, choć skrzypiec nigdy nie porzucił.

Takie to były początki, trwającej ponad pół wieku kariery Jana Walaska.
W 1938, dziesięcioletni Janek dał swój pierwszy występ publiczny – jako drugi skrzypek, z Orkiestrą Symfoniczną w Ostrowcu Świętokrzyskim.
W 1946 grał już zawodowo na saksofonie altowym, w kawiarni Amida w Ostrowcu, z kwartetem, w składzie z ojcem, Wincentym Walaskiem na skrzypcach, a także Jerzym Hermanem na fortepianie, oraz Jendą na perkusji. Przygrywał również na zabawach w Opatowie, z formacją o nazwie Wesoła Szóstka z Radomia – akordeoniści Jerzy Woźniak i Jerzy


Jan Walasek
Fot. Biblioteka Polskiej Piosenki

Klechowski, skrzypek Jerzy Barnik, pianista Jerzy Herman, perkusista Włostowski, oraz Jan Walasek na saksofonie altowym.

JURKI

Ważnym wydarzeniem w jego muzycznym życiorysie było dołączenie w 1946 do ostrowieckiego zespołu jazzującego o nazwie Jurki. Opowiadał o tym podczas pobytu w rodzinnym mieście, w kwietniu 2012:
„Zaraz po wojnie, utworzyliśmy młodzieżowy zespół muzyczny. Nazywał się Jurki, dlatego, że grali w nim prawie sami Jurkowie. Byli to późniejszy wybitny altowiolista i koncertmistrz, Jerzy Bartnik, pianista jazzowy o międzynarodowej sławie, Jerzy Herman, akordeonista Jerzy Wójcik, a także Jerzy Czechowski, Wacław Włostowski, i ja.
W tym czasie, grałem równocześnie w małym combo, utworzonym przez mojego ojca.

Z Jurkami najczęściej grywaliśmy w ostrowieckiej kawiarni artystycznej Amida. Tam można było spotkać studentów, którzy przyjeżdżali do rodzinnego miasta z Krakowa czy Warszawy. Bawili się rewelacyjnie, tańczyli swing, a my po prostu chcieliśmy ich naśladować. I tak zainteresowaliśmy się jazzem.

Poznałem wówczas Bogusława Klimczuka z Radomia, późniejszego dyrektora Polskiego Radia, który jeździł po kraju z duetem sióstr Komorowskich, i zespołem, w którym na perkusji grał jakiś niesamowity Węgier, robiący na scenie salta do tyłu. W 1946 lub 1947 przyjechali na koncerty do Ostrowca Świętokrzyskiego, grali i śpiewali jazz, co mnie bardzo zafascynowało.
Saksofon już miałem, bo w czasie okupacji ktoś zostawił instrument


Studio 55 – Jerzy Duduś Matuszkiewicz (pierwszy z lewej) i zespół Melomani, Jan Walasek i Carmen Moreno (w środku), obok nich Leopold Tyrmand
fot. Muzeum Jazzu

1960: Jan Walasek i Carmen Moreno
fot. reneglaneau.xsk.pl

1962: Maciej Kasprzycki bass, Jan Walasek (biała koszula) tenor sax, Jan Czekalla guitar , Stanisław Adamczyk trumpet, Rene Glaneau – vocal, Witold Antkowiak, Zbigniew Dziewiątkowski (wzorzyste koszule) (fot. Gerald Kulpok reneglaneau.xsk.pl)

U góry Carmen Moreno i Jan Walasek
fot. Muzeum Jazzu

Jan Walasek i Carmen Moreno
fot. Łódzkie Stowarzyszenia Jazzowe Melomani

u nas w domu na przechowanie, ale już go nigdy nie odebrał”.
W 1948 muzycy Jurków w większości rozjechali się po świecie.

STUDIA

Maturę Jan zdał w 1948, w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Rozpoczął studia muzyczne w warszawskim konserwatorium, ale niedługo później, ze względu na fatalne warunki mieszkaniowe. podjął decyzję o przeprowadzce do Krakowa.
Dostał się Uniwersytet Jagielloński. Przez rok studiował na Wydziale Medycyny Sportowej UJ, a następnie przez półtora roku – w krakowskiej Akademii Medycznej. Studia takie wymusiła na nim mama, jako, że „wystarczająco już w domu było artystów”.

POCZĄTKI JAZZU w POLSCE

W Krakowie, oczywiście w YMCA, Walasek grał m.in. z Jerzym Dudusiem Matuszkiewiczem, Tadeuszem Preiznerem, Stanisławem Drążkiem Kalwińskim, Andrzejem Trzaskowskim, Jerzym Borowcem, Miltonem Hammerem i Witoldem Kujawskim, którzy po wojnie tworzyli słynne w całym kraju krakowskie środowisko jazzowe. Było także pamiętne muzykowanie w domu Kujawskiego, przy ul. Stradom 11, w „okresie katakumbowym” jazzu w Polsce.

W 1949 otrzymał legitymację Związku Zawodowego Muzyków.
Mieszkając pod Wawelem, ostrowiecki saksofonista grywał w Orkiestrze Związku Akademickiego Młodzieży Polskiej, co po latach tak wspominał:
„Kazano nam wykonywać wyłącznie tanga, oberki i kujawiaki, w najlepszym razie – slow foxy. Ale my i tak graliśmy swoje, czyli swing i dixieland, co bardzo podobało się krakowskiej młodzieży. Już wtedy, przyklejono nam etykietkę 'propagatorów znienawidzonej, amerykańskiej, burżuazyjnej muzyki’. My z kolei, przekonywaliśmy oficjeli, że jazz to muzyka biednych, uciskanych Murzynów, potomków niewolników. Ale to nic nie dawało. Za naruszenia tzw. 'dyscypliny pracy’, a więc za zbyt późne powroty i noszenie skarpetek w paski, dwa razy wyrzucono mnie z akademika. Tak więc, ostatecznie studiów nie ukończyłem. I bardzo dobrze się stało, bo później, grając jazz, zarabiałem więcej niż wszyscy krakowscy lekarze razem wzięci” (ostrowiecswietokrzyski.naszemiasto.pl/).

Gdy, decyzją Komitetu Uczelnianego ZSP, został usunięty z orkiestry uczelnianej Akademii Medycznej w Krakowie, za propagowanie „wrogiej muzyki”, czyli jazzu, i stracił prawo do akademika, a tym samym – możliwość kontynuowania studiów, przez pewien czas sypiał w zakładzie fryzjerskim na Dworcu Głównym w Krakowie. Koniecznie chciał utrzymać kontakt z krakowskim środowiskiem muzycznym. Wówczas już zaczynał poważnie traktować muzykę, jako swój zawód.

Pierwszy poważny angaż na regularne koncerty otrzymał w 1951, w pensjonacie Jana Kiepury Patria, w Krynicy Górskiej.
Od 1952 prowadził własny big band w Szklarskiej Porębie.

JAN WALASEK – ZŁOTY SAKSOFON WARSZAWY

W 1954 przeniósł się do Warszawy. Grał ze swoim septetem w hotelu Polonia, a także w Czerwonej Oberży, czy w K.S. Polonia przy ul. Foksal.
Jego partnerami w zespole byli:
Jan Brągiel – trumpet
Władysław „Kaczka” Kowalczyk – clarinet
Jerzy Herman – piano
Eugeniusz Koniarz – accordion
Zenon Woźniak – bass.
W tym okresie, po raz pierwszy pojawiło się hasło: „Jan Walasek – złoty saksofon Warszawy”. Autorem tego określenia, które przylgnęło do Walaska już na zawsze, był ówczesny organizator koncertów, Ryszard Manicki.

CARMEN MORENO

W 1954, na słynnym Turnieju Jazzowym – koncercie-gigancie w warszawskiej Hali Gwardii, spotkał wokalistkę, Carmen Moreno, która śpiewała wtedy w zespole Zygmunta Wicharego. Odtąd stanowili nierozłączną parę na estradach, ale też prywatnie.

W 1955 Walasek wziął udział w historycznych wydarzeniach w Warszawie – Jam Session nr 1, Międzynarodowy Festiwal Młodzieży i Studentów, Studio 55. Podczas tej ostatniej imprezy, organizowanej z inicjatywy Leopolda Tyrmanda, sekstet Jana Walaska oraz łódzcy Melomani, jako pierwsi w Polsce, zademonstrowali styl bebop.
Mimo znanego już powszechnie nazwiska, Walasek otrzymał odmowę od władz na stałe zameldowanie w Warszawie.
To znacznie utrudniło mu działalność zawodową.

W 1956 kierował sekcją saksofonów w państwowym big bandzie Błękitny Jazz. Dopiero ta funkcja umożliwia mu uzyskanie zameldowania w Warszawie.
Z Błękitnym Jazzem, Walasek dokonał pierwszego nagrania swojej wizytówki muzycznej – „Harlem Notturno”. Odbył także turę koncertową po Polsce i ZSRR.
Po roku, orkiestra została rozwiązana, pod pretekstem zbyt wysokich kosztów.

Walasek założył kolejną własną formację, która istniała półtora roku. Z zespołem tym koncertował w kraju i we wszystkich „demoludach”.
Niestety, nie wziął udziału ani w pierwszym (1956) ani w drugim (1957) Festiwalu Jazzowym w Sopocie. Podczas pierwszego grał z Błękitnym Jazzem w Moskwie, a podczas drugiego – ze swoim zespołem na Węgrzech.
W Budapeszcie występował przez dwa tygodnie, na kortach tenisowych. Trybuny na wszystkich koncertach wypełnione zostały 5-tysięczną publicznością.
Otrzymał wówczas pierwszy angaż „na Zachód” – do Finlandii, co zasadniczo zmieniło bieg jego kariery artystycznej.

OSTROWIEC 1962

W 1962, święcący wtedy triumfy na estradach krajowych i zagranicznych, Big Band Jana Walaska przyjechał do rodzinnego Ostrowca Świętokrzyskiego, z programem estradowym. Na scenie kina Przodownik, razem z muzykami, wystąpili popularni wówczas soliści – Carmen Moreno, przyszła żona Jana Walaska, oraz śpiewak Cezary Fabiński z Radomia.
To był pierwszy sentymentalny powrót znakomitego saksofonisty nad Kamienną.

ŚLUB. WYJAZD za GRANICĘ

W 1964 nadal pozostawała w mocy odmowa władz na stałe zameldowanie Carmen Moreno w stolicy. Ten fakt, oraz dwie tendencyjne recenzje prasowe, przesądziły o decyzji wyjazdu obojga do Skandynawii na trzy lata.
W 1967, podczas wizyty w Polsce, Jan Walasek i Carmen Moreno wzięli ślub.
Dopiero wówczas sławna artystka mogła zameldować się na stałe w Warszawie.

KONCERTY na STATKACH

W latach 1968-1981, Jan i Carmen koncertowali za granicą. Dostali wówczas propozycję podpisania kontraktu z NAL – norwesko-amerykańskim armatorem. Występowali na luksusowych amerykańskich statkach wycieczkowych, gdzie zdobyli uznanie za świetne wykonania jazzu i bluesa, koncerty muzyki country, klasycznej i kameralnej, oraz europejski folk music.

STAN WOJENNY. ZMIANA PLANÓW

W 1981, po powrocie do kraju, zastał ich stan wojenny, który uniemożliwił im powrót na statek.
Pozostali więc w Polsce.
Na szczęście, Walasek przywiózł ze sobą instrumenty. Jednak, poza kilkoma okazjonalnymi występami, właściwie całkowicie oboje zaprzestali koncertowania.
W latach 1982-1989 Jan Walasek i Carmen Moreno występowali sporadycznie.

OPOLE 1989

W czerwcu 1989 w Opolu odbył się koncert „Cicha woda”, w którym Carmen Moreno, wraz z Janem Walaskiem i Big Bandem Stanisława Fiałkowskiego, zaśpiewała dwa utwory. Ich występ spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem, a wokalistka została dostrzeżona przez fotoreporterów – przyznali jej swoją nagrodę, tytuł Miss Obiektywu, za ponadczasową urodę.
Pojawiali się także w warszawskiej Galerii M, i w Piwnicy pod Harendą, na słynnych wieczorach, organizowanych przez Lecha Terpiłowskiego, w spektaklu Wojciecha Młynarskiego „Jabłka i jabłonie”.

OSTROWIEC 2012

Na kolejną wizytę Jana Walaska i Carmen Moreno, Ostrowiec Świętokrzystki czekał 50 lat, do 28 kwietnia 2012.
Wówczas, na tej samej scenie, co w 1962, zaprezentowano spektakl muzyczny „Śpiewając jazz”. Carmen Moreno śpiewała solo, a także w duecie, ze swoją wnuczką, cenioną wokalistką jazzową, Anną Serafińską. Carmen także tańczyła i rozmawiała z aktorem, Maciejem Zakościelnym. Jan Walasek, jako rekonwalescent po ciężkiej operacji, tylko odpowiadał na pytania popularnego aktora.
Zwieńczeniem długoletniej pracy artystycznej Carmen Moreno, był, wydany kilka lat temu, jej pierwszy autorski album. Obok dawnych nagrań archiwalnych, znalazły się tam utwory, zarejestrowane właśnie podczas spektaklu „Śpiewając jazz”.

DOROBEK

Niewielu z polskich muzyków może poszczycić się takim życiorysem muzycznym, a także uznaniem, na które Jan Walasek zapracował wszędzie, gdzie tylko występował. Wielka szkoda, że później lekarze nie pozwalali mu już brać saksofonu do ręki.
Był zakochany w muzyce, z wzajemnością. W pełni profesjonalny i wszechstronny muzyk, nie związany z układami i koteriami środowiska, podróżnik, ciekaw świata i jego uroków, także kolekcjoner egzotycznej sztuki.
Zawsze i we wszystkim – elegancki. Wyjątkowo skromny i pogodny, ale też bezkompromisowy i wymagający w stosunku do siebie i innych muzyków, gdy chodziło o profesjonalizm i stylowość granej muzyki.
Jego wrodzony optymizm, widoczny był w muzyce, która niosła radość i relaks słuchaczom.
Symptomatyczne, że muzyk o takim dorobku i osiągnięciach, nie wstydził się grywać „do kotleta”. Na honorowym miejscu w domu trzymał dyplom „Klezmera XX wieku”, nadany mu przez International Clesmer’s Association.

JAN WALASEK o JAZZIE i MUZYCE w ogóle:

„W początkach fascynacji jazzem, moimi idolami byli wielcy bandleaderzy – Count Basie, Duke Ellington, Quincy Jones, a z saksofonistów – Coleman Hawkins, Ben Webster, Zoot Sims i Stan Getz„.
„Muzyka jest dobra albo zła – innych podziałów nie ma. Aczkolwiek, jazz jest jazzem, i ma swoje określone normy i elementy, jak improwizacja, rytm, swing, harmonia etc. Jeżeli któregoś z nich brakuje, to nie jest to jazz. Jazz musi być radosny dla twórcy i dla odbiorcy”.

„Jazz dla mnie skończył się na Johnie Coltrane. To, co było po nim, na ogół mnie nie interesuje, choć zdarzają się ciekawe utwory lub wykonania, niezależnie od tego, jak tę muzykę się nazywa”.
„Popularność jazzu uległa erozji. Przestał być użyteczny, jako muzyka rozrywkowa, i nie odzwierciedla już uczuć ludzkich. Nie można go tańczyć. Zaznacza się prymat formy nad treścią. Ci, co nie potrafią swingować, wymyślili free jazz. Występ muzyka nie może ograniczać się do popisu techniki i zbioru ozdobników muzycznych. Tak narodziła się muzyka nudna, powstająca z przemożnej potrzeby bycia innym, dla zyskania poklasku dla elitki, i przy lekceważeniu słuchaczy, a co gorsze – pod wpływem narkotyków”.
„Inna sprawa, to nadużywanie urządzeń nagłaśniających. Sam lubię grać głośno, ale bez przesady z tym wspomaganiem mikrofonami i głośnikami, zawsze i wszędzie. Szczególnie, wkładanie mikrofonu do roztrąbu instrumentów dętych, powoduje zmniejszanie siły zadęcia i utratę szlachetności brzmienia. To samo dotyczy nadużywania mikrofonu w skrzypcach, kontrabasie i innych instrumentach. Wspomaganie brzmienia mikrofonem może mieć uzasadnienie w trakcie nagrań studyjnych, ale nie jest właściwe na estradzie, szczególnie w małych lokalach. Skutkiem ubocznym nadużywania urządzeń nagłaśniających jest pokolenie głuchawych muzyków i słuchaczy, z czego oni nie zdają sobie sprawy”.

„Popularność obecnej tak zwanej 'muzyki młodzieżowej’ wynika z braku elementarnego umuzykalnienia kilku już pokoleń słuchaczy. Skandaliczny jest zanik chórów i orkiestr szkolnych, niedostatek muzycznego kształcenia w szkolnictwie podstawowym i gimnazjach, brak amatorskich zespołów kameralnych, rzetelnej krytyki muzycznej etc. Wszystko to nadal jest przecież szeroko praktykowane na Zachodzie, do którego podobno zdążamy. Zgubny jest też wpływ mediów, które, dla celów wyłącznie handlowych, określają bylejakość sztuką, a niedouków – artystami. Te wszystkie usilnie propagowane hip hopy, rapy, disco polo, reggae, a częściowo i heavy metal – to dla mnie kretyństwo około muzyczne”.
Tyle Mistrz, pod rozwagę i dla przemyśleń następcom.
* Na podst. Adam Ferch (kultura.onet.pl)
Jan Walasek zmarł 17 marca 2017 w Warszawie, w wieku 88 lat,
Jego prochy pochowane zostały w kolumbarium warszawskich Powązek.

R.I.P. [*]

Zespół Jana Walaska – PKF 1957 (5:13-6:30 min)

Jan Walasek Jazz Ensemble – „Tea for Two” from „Jazz in Poland – Anthology 1950-2000”, Audio

Jan Walasek Jazz Ensemble – „Loveless Love” Audio

Jan Walasek, Carmen Moreno – Documentary Film, Warsaw 23 March 2012

Fot. 2012 (Miejsce Centrum Kultury w Ostrowcu Świętokrzyskim) / Biblioteka Polskiej Piosenki / 1955: Studio 55 (Muzeum Jazzu) / 1960 (reneglaneau.xsk.pl) / 1962 (reneglaneau.xsk.pl) / (Łódzkie Stowarzyszenia Jazzowe Melomani)
Więcej zdjęć Big Bandu Jana Walaska na http://reneglaneau.xsk.pl/big-band-jana-walaska/