cze 3 2018
Janusz Muniak
Opracowała Ewa Kałużna, fot. Andrzej Rumianowski
3 czerwca 1941 urodził się
JANUSZ MUNIAK
(zm. 31 stycznia 2016), polski muzyk jazzowy światowej klasy, saksofonista, flecista, skrzypek, aranżer i kompozytor. Był jednym z pionierów free jazzu w Europie. Artysta, o którym powiadają, że urodził się z saksofonem w rękach.
Potrafił – nie stosując chwytów pod publiczkę, grepsów, sztuczek technicznych czy efekciarskich popisów – skoncentrować na sobie uwagę słuchaczy, zahipnotyzować ich, uśpić, bądź rozgrzać do czerwoności.
W ciągu ponad 35-letniej kariery był członkiem zespołów Andrzeja Trzaskowskiego i Krzysztofa Komedy, legendarnego Kwintetu Tomasza Stańki, Studia Jazzowego Polskiego Radia oraz SPTT Chałturnik Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego.
W latach 60. i 70. współpracował m.in. z Tomaszem Stańko, Andrzejem Trzaskowskim i Janem Jarczykiem.
Od 1976 grał z własnymi zespołami.
Od 1991 prowadził w Krakowie Jazz Club „U Muniaka” przy ul. Floriańskiej.
W 2015 otrzymał Złotego Fryderyka za całokształt osiągnięć artystycznych https://www.youtube.com/watch?v=abVHT7ioDYA
http://jazzforum.com.pl/main/news/zoty-fryderyk-dla-janusza-muniaka
Zmarł 31 stycznia 2016 w Krakowie https://www.youtube.com/watch?v=L9I7g3L6cwY
Został odznaczony pośmiertnie Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w propagowaniu muzyki jazzowej.
Wybrana dyskografia (albumy autorskie):
1978 „Question Mark” https://www.youtube.com/watch?v=pNuFa8RJwX0
1983 „Placebo” https://www.youtube.com/watch?v=yTyoMb14YW8
1986 „Janusz Muniak Quartet” https://www.youtube.com/watch?v=m21e5LYz10I
1994 „You Know These Songs?”
1995 „Not So Fast”
1997 „One And Four”
1998 „Spotkanie”
2000 „Just Friends” https://www.youtube.com/watch?v=yt3Mz0o7_eg
2002 „Annie” https://www.youtube.com/watch?v=3sGYXnlqzB4
2015 „Contemplation”
Inne płyty (gościnnie):
Stan Borys – „Krzyczę przez sen / Szukam przyjaciela” (1970, 2000)
No To Co – „Cztery pory roku / Zelona łączka” (1970, 2000)
Niebiesko-Czarni – „Rock Opera Naga” (1972, 1995)
Dżamble – „Wołanie o słońce nad światem” (1971, 2013)
Maryla Rodowicz – „Wyznania” (1972)
Maryla Rodowicz – „Rok” (1974)
Maryla Rodowicz – „Żyj mój świecie / Wyznania” (2000)
Skaldowie – „Ty” (2011)
Skaldowie – „Wszystkim zakochanym” (2013)
Album Janusza Muniaka „Question Mark” (1978, Polish Jazz, vol. 54) został wznowiony 29 lipca 2016 w ekskluzywnej, kultowej serii Polish Jazz. Reedycję przygotowano z niezwykłą starannością. Autorem odświeżonego brzmienia jest wybitny reżyser dźwięku – Jacek Gawłowski.
„Question Mark” jest pierwszą autorską płytą Muniaka, jedyną w serii Polish Jazz i jedną z najważniejszych w muzycznej biografii artysty. Tematy Muniaka są świetnie napisane, lapidarne, zwięzłe, o dużej dynamice, wyzwalające znaczny potencjał energii w improwizacjach. Lider prowadzi swoje myśli pewnie, soczystym, rasowym dźwiękiem. Jak sam kiedyś mówił, „w muzyce nigdy nie jest tak, że wszystko wolno. Swoboda może być w doborze środków, jednak za tą swobodą musi iść ogromna kontrola. Inaczej nie będzie muzyki, tylko bełkot”.
Na płycie słyszymy także takich wirtuozów, jak Marek Bliziński, Paweł Perliński i Jerzy Bezucha http://polskienagrania.com.pl/2016/07/27/janusz-muniak-quintet-question-mark-2/
Z kolei na ostatniej płycie Muniaka – „Contemplation” (2015) – grają: Joachim Mencel – fortepian, Willem von Hombracht – kontrabas oraz Harry Tanschek – perkusja. Na albumie znajdują się standardy oraz jedna kompozycja Janusza Muniaka https://www.youtube.com/watch?v=5sE9spAwwfA
Posłuchajmy także:
Don Cherry & Janusz Muniak Quartet, 1980 https://www.youtube.com/watch?v=0ZyJrnaIxO4
„There Is No Greater Love” – Janusz Muniak Quartet, 2007
Janusz Muniak – ts
Paweł Kaczmarczyk – p
Maciej Adamczak – b
Krzysztof Dziedzic – drums https://www.youtube.com/watch?v=biB_lvqNTEw
Janusz Muniak, Jazz Club Rynek, 2008
Janusz Muniak – ts
Paweł Kaczmarczyk – p
Zbigniew Wegehaupt – b
Paweł Dobrowolski – dr https://www.youtube.com/watch?v=SeBsBsHR5zI
„Just Friends” – Janusz Muniak Quartet 2007
Janusz Muniak – ts
Paweł Kaczmarczyk – p
Maciej Adamczak – b
Krzysztof Dziedzic – drums https://www.youtube.com/watch?v=yt3Mz0o7_eg
„Serce Muniaka” – Włodzimierz Nahorny
„Wszystko, co czułem – zagrałem. W tej balladzie trzeba szukać odpowiedzi na pytanie, jakie to serce i dlaczego w ogóle ono, a nie dusza. Muniak nie lubił free jazzu. Płyta „Heart” była nagrana właśnie w tym stylu. Muniak wolał nurt główny – klasykę, standardy. I ten kawałek jest taki właśnie. Taki Jasiowy. Całe życie rewanżował mi się za tę muzyczną dedykację. Po prostu był. A serce miał otwarte i rozgrzane” (Włodzimierz Nahorny)
https://www.youtube.com/watch?v=z8_4eebPpDs
Tak to było…
Od czego Muniak zaczynał? Eksperymentował. Odpustowe byle co – harmonijki, organki, i jeszcze trawki, słomki, listki. Melodie zasłyszane, bez nut, wymieszane w głowie, po dziecięcemu.
Potem wujek dał mu klarnet, który musiał jednak oddać.
Matka, lwowianka, grała na skrzypcach, więc przyssał się do skrzypiec. Miał dziesięć lat, kiedy poszedł do szkoły muzycznej w Krakowie – oczywiście klasa skrzypiec.
Wreszcie radio i Louis Armstrong – raz usłyszał i wiedział, że jazz. A jazz to jednak nie skrzypce. Wrócił do klarnetu, potem pożyczył saksofon, zdał do szkoły średniej. Zafascynowany dixielandem, stylem chicagowskim, saksofonistami – Colemanem Hawkinsem, Benem Websterem i Stanem Getzem.
Debiutował w 1960 w lubelskim kwartecie Witolda Miszczaka. Posypały się pierwsze nagrody, wyróżnienia.
Ale jednak Kraków. Bo nie było równie jazzowego miasta – w Jazz Klubie przy ulicy św. Marka 15 wielkie nazwiska, debiutanci i klasycy, nocne koncerty. Tam Muniak – oszołomiony, komplementowany, uczący się, ale nigdy nie naśladujący. Obok Andrzej Trzaskowski, Krzysztof Komeda, Andrzej Makowicz, Tomasz Stańko. Pierwsze legendarne zespoły: Jazz Darings, Kwintet Trzaskowskiego.
W 1964 wystąpił po raz pierwszy na festiwalu Jazz Jamboree z kwintetem Andrzeja Trzaskowskiego. Zagrał na słynnym albumie Trzaskowskiego „Seant” (1968) https://www.youtube.com/watch?v=QCRe8OwFwk8
Wreszcie przeprowadzka do Warszawy w 1966.
Big Band Polskiego Radia, Studio Jazzowe Polskiego Radia, najważniejsze festiwale, zagraniczne koncerty, poszukiwanie własnego stylu, deklaracje muzyczne.
Na scenie zawsze elegancja, kultura, bon ton. Tego Muniaka nauczył Andrzej Trzaskowski, genialny pianista.
Marcin Ślusarczyk (saksofonista, wychowanek Muniaka) opowiada: „Trzaskowski mówił jak wyglądać na scenie i jak się zachowywać. Że jazz to kultura, jakość. Człowiek musi sobą coś reprezentować. Bo jazz to maniery. To, kim jesteś na scenie, nie może różnić się od tego, kim jesteś poza nią”. Trzaskowski Muniaka wychował, oszlifował. Chociaż muzycznie daleko im było do siebie.
Ważni byli też Krzysztof Komeda, Andrzej Kurylewicz, Jan Ptaszyn Wróblewski, ważny Kwintet Tomasza Stańki (z Januszem Stefańskim, Zbigniewem Seifertem i Bronisławem Bronek Suchanekiem).
Muniak wrócił do Krakowa po dziesięciu latach. Urządzał się na nowo.
Jaszczury w latach 70. właściwie nie zasypiały – po koncertach zaczynały się dżemy (jam sessions) – już w mniejszym gronie, bardziej osłuchanym, zaprzyjaźnionym. Dżemy startowały o północy, kończyły nad ranem, kiedy nikt już niczego nie kojarzył.
Witold Wnuk (twórca Letniego Festiwalu Jazzowego w Piwnicy pod Baranami, przyjaciel Muniaka) opowiada: „Wrócił do Krakowa jako mistrz, miał trzydzieści parę lat, a już legenda. Cholernie zadziorny, stanowczy, szczery w opiniach. Prawdziwie góralski charakter. Drobny, chudziutki, brodaty”.
Muniak przedstawiał się graniem: mistrz nastroju i tajemnicy, wrażliwość, doświadczenie, wyobraźnia. Kraków, który przychodził na Muniaka, dowiedział się, że jazz to uczciwość, wielka skala emocji. Jazzem nie okłamiesz. Wszystko nim powiesz, więc albo szczerość, albo nic. Jazz to szacunek – do siebie i do innych. Każda pauza ma znaczenie, jej długość, intensywność. Jazz to religia. Bywa, że dewocja.
Kto jazz rozumiał – miał szansę na przyjaźń. Nie Muniak wybierał, lecz jazz.
Oczywiście Włodzimierz Nahorny – pół wieku przyjaźni, która rozchodziła się i schodziła. Na początku zawsze razem, później w innych miastach, przy innych projektach, w różnych zespołach. Solidna więź – mogli nie widzieć się rok, a kiedy się spotkali, to żaden nie miał problemu, od czego zacząć.
Wojciech Groborz: „Obaj byliśmy jazzowymi ortodoksami, rozumieliśmy się. On nie musiał mi mówić: graj tak i tak. Albo spotykaliście się w jazzie albo wcale. Lubił tych, którzy mieli świadomość tego, co grają, takich dopuszczał do siebie. Bez względu na to, kim się było, ile osiągnęło, jakie miało się doświadczenie – każde granie z nim to zawsze wielka lekcja. Czy miał najlepszego przyjaciela? Owszem – jazz. Muzyka mogła z nim wszystko, ludzie – może połowę tego”.
Witold Wnuk: „Wracaliśmy nad ranem do domu, a mieszkaliśmy niedaleko od siebie. Odstawiałem go do domu albo on szedł do mnie – otwierałem drzwi między pokojami (mieszkam w starej kamienicy). Robił się długi salon, dźwięki wędrowały. Wpadali ludzie z Piwnicy pod Baranami, przychodzili ważni i nieważni”.
Później Kraków zaczął się zmieniać (lata 90.) – kolorowiał, hałaśliwiał, pstrokaciał, chaotyczniał. Muniak przez Rynek przebrnął, bo szeroki, ale już Szewska go zatrzymywała. Gubił się w tłumie wylewającym się z dyskotek, tłumie pożerającym kebaby, porozkładanym na chodnikach.
Muniak był zdruzgotany, załamany.
Na początku lat 90. otworzył Jazz Klub „U Muniaka”. Floriańska 3, spora piwnica, z dobrą akustyką. A w bramie – parasolki rozłożone, maskotki, szaliki-guziki, badziewne cacuszka, rysunki-malunki, masa bzdur, których nikt nie potrzebuje, a sprzedają się. Kiedy miał dość kapitalizmu po krakowsku, wychodził na Rynek i krzyczał, że tandeta, prostactwo, jak to miasto on ma szanować, skoro ono jego nie szanuje?
Grali u Muniaka w klubie najważniejsi na świecie – Joe Lovano, Wynton Marsalis, Eddie Henderson, Rusty Jones, James Cammack, Ronnie Burrage. Nie wiadomo, kto był bardziej zachwycony – on nimi czy oni nim.
Marcin Ślusarczyk (akurat po krakowskiej Akademii Muzycznej, tam też jest wykładowcą): „Słyszałem pana Janusza jako nastolatek, i marzyłem, że może kiedyś ja z nim, ja dla niego. I pewnego dnia podszedł do mnie w klubie, zapytał, dlaczego z nim nie gram. Na co ja, że jak? Na scenie? Razem? Testował mnie, słuchał godzinami, poprawiał, szlifował. A potem wpuścił na scenę. Przepraszam, ja mówię o graniu, a tu chodziło o coś więcej. O czucie jazzu. Te wszystkie subtelności, łapanie w lot rzeczy, których nie da się przekazać słowami. Bo jazz to była magia, przynajmniej w wykonaniu Muniaka. Nie lubił popisywania się i sam tego nie robił. Wystarczyły cztery nuty i wokół nich budował muzykę, cztery nuty! Żadnego kombinowania, woltyżerki, po prostu czystość dźwięku”.
Łukasz Żyta (perkusista, po katowickiej akademii, dziś wykłada w Akademii Muzycznej): „Mój tata był muzykiem i zabrał mnie, dwunastolatka, w trasę. Wtedy poznałem Muniaka. No i po zawodach, jeżeli pani wie, co mam na myśli. Gdy miałem 19 lat – stanąłem przed nim. Mówi: graj. No fajnie, ale co mam grać? Przecież perkusiści nie tworzą muzyki, oni ją dopełniają. Uparł się, że mam pokazać, jak czuję rytm. Kilka godzin to trwało, byłem wyczerpany. Muniak miał taki zwyczaj, że opieprzał nas w trakcie koncertu, przy ludziach. Odwracał się i syczał: to nie tak, tamto też nie; tempo się chwieje. On to słyszał, wyczuwał. Zapytałem go, bo mnie w końcu krew zalała, czy może mi zwracać uwagę po koncercie. On, zdziwiony, mówi: Żytka, jeżeli nie powiem ci na scenie, co mam do ciebie, to potem zapomnę. Byli tacy, którzy rzucali pałeczkami i wychodzili. To nie była dyktaktura, nic z tych rzeczy; raczej mądrość człowieka, który kochał muzykę i nie pozwalał jej krzywdzić. Free jazz? Proszę bardzo, ale improwizacja wymaga poważnego traktowania – nie ma, że bierzesz i miksujesz byle jak. Szanuj dźwięki, kochaj je – to trzeba było pamiętać”.
Maciej Adamczak (kontrabasista, wykładowca w krakowskiej akademii): „Muniak grał prawdę. Nuty nutami, perfekcja perfekcją, a prawda i szczerość najważniejsze. Tego nie da się nauczyć, mówiąc o tym, to trzeba pokazać samym sobą. Niewielu potrafi. Poza Muniakiem. Pewnie dlatego tylu nas przyjeżdżało do niego: umiał słuchać, co mamy do powiedzenia instrumentami. Tak, to prawda, przeprowadziłem się do Krakowa dla Muniaka”.
31 grudnia 2015 przyszedł do klubu na koncert sylwestrowy. Odstawiony, pod krawatem, w białej koszuli. Zagrał jak nigdy przedtem. Coś mówił, że źle się czuje. Poszedł do apteki, miła pani zmierzyła puls i wezwała karetkę.
3 stycznia wnuk zadzwonił do szpitala, usłyszał od lekarza: zawał, przechodzony zawał, jedenaście godzin z nim łaził; to nieprawdopodobne, proszę pana; jak można nie czuć, że boli?
31 stycznia 2016 Munieczek umarł…
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,42699,19584031,janusz-muniak-tu-ma-byc-jazz-on-jest-wazny-reportaz.html