lut 5 2014
JAZZ U NIEMENA, NIEMEN W JAZZIE
Tekst: Marek Gaszyński
Niemen słuchał bardzo różnej muzyki, w dzieciństwie ludowej ukraińskiej, białoruskiej, rosyjskiej i naturalnie polskiej, bo w rodzinie Wydrzyckich miłość do kraju ojczystego kultywowana była z wielką siłą. Słuchał też pieśni religijnych, hymnów, muzyki poważnej, co odbiło się wyraźnie w jego późniejszej twórczości. Ciekawe, że przed wyjazdem do Polski – co nastąpiło w roku 1958 – słuchał też w Starych Wasiliszkach piosenek latynoskich śpiewanych w językach: hiszpańskim i portugalskim. Podobno znalazł stare, tłukące się płyty z tą muzyką w swym domu na strychu i na pewien czas zachwycił się tą muzyką. Kilka takich piosenek nagrał w roku 1962 w studiach Polskich Nagrań na ulicy Długiej w Warszawie. Muzycy jazzowi akompaniowali mu po raz pierwszy w roku 1963 podczas nagrywania piosenki „Pod Papugami” napisanej przez jazzowego pianistę, kompozytora i krytyka Mateusza Święcickiego, który będąc wówczas szefem redakcji muzycznej Pr. III Polskiego Radia stworzył zespół Bossa Nova Combo. Zespół ten tworzyli: Krzysztof Sadowski (fortepian), Janusz Sidorenko (gitara), Adam Skorupka (kontrabas), Józef Gawrych (wibrafon), Włodzimierz Kruszyński (saksofon), przy częstej współpracy Michała Urbaniaka i Alfreda Banasiaka (saksofony). Okoliczności tego nagania opowiada w książce „Czas jak rzeka” Krzysztof Sadowski:„Pewnego razu Mateusz spytał, czy nie nagralibyśmy piosenki wspólnie z Czesławem Wydrzyckim, wokalistą zespołu Niebiesko Czarni. Mateusz przedstawił go jako doskonałego młodego wokalistę./-/ Był przygotowany, ale między nim a Święcickim nastąpił spór co do sposobu interpretacji „Pod Papugami”. Czesław chciał trochę zmienić po swojemu melodię, fragment tekstu, ale Mateusz uparł się i ostatecznie utwór nagrany został tak, jak było napisane w nutach. Czesław wokalnie był świetny, po prostu dyskutowano nad sposobem interpretacji”.
Lata współpracy Niemena z Niebiesko Czarnymi (1962 – 1966) właściwie nie zbliżyły go do jazzu. W zespole grali co prawda muzycy z jazzowym rodowodem – Wander wcześniej grał jazz, jego ojciec prowadził w Łodzi zespół quasi jazzowy, Andrzej Nebeski grał na bębnach dixieland, Janusz Popławski wysoko grał na gitarze na Jazz Jamboree w roku 1961 w orkiestrze Jana Tomaszewskiego – ale w Niebiesko Czarnych grało się i śpiewało twisty i rock and rolle.
Muzyka jazzowa w twórczości Niemena odezwała się ponownie w Akwarelach, i to nie wprost, bezpośrednio ale czasami w sposobie interpretacji muzyki zbliżonej do soulu, którą Niemen był wówczas zafascynowany. Akwarele co prawda nie swingowały, udział improwizacji też był niewielki, ale była w tej muzyce jakaś wewnętrzna siła i pulsacja, charakterystyczne dla czarnej soulowej czy rhythm and bluesowej muzyki amerykańskiej o jazzowych korzeniach. Ponadto grali w Akwarelach muzycy, którzy swingować potrafili i jazz czuli; Ryszard Podgórski na trąbce, Andrzej Dorawa na puzonie, Marian Zimiński na fortepianie.
Pod koniec dekady lat 60,. Widać było i słychać wyraźnie, że Niemen do jazzu ma coraz bliżej. I wreszcie nagrał swą, najwyżej chyba ocenianą, płytę „Niemen Enigmatic” z takimi muzykami jazzowymi jak Zbigniew Namysłowski, Czesław „Mały” Bartkowski i Michał Urbaniak.
Powtórka była tez porażająco dobra; płyta „Niemen Enigmatic I i II („Człowiek jam niewdzięczny”)”, gdzie doszedł na klawiszach Jacek Mikuła i na perkusji Janusz Stefański, ale już bez udziału Urbaniaka. Niemen nie tylko zaprosił ich do nagrania i na koncerty, ale także nagrał ich kompozycje; Namysłowskiego „Sprzedaj mnie wiatrowi” i Mikuły „Enigmatyczne impresje”.
Z paroma muzykami jazowymi Niemen wyjechał do Włoch, by tam nagrywać włoskie piosenki i występować w klubach. Moda była wtedy na lekką muzykę taneczną, a Niemen z jazzmanami i wspaniałymi rockowymi tematami nie bardzo pasował do tego wesołego światka włoskiego disco. Trasa nie była zbyt udana i zespół niebawem przestał istnieć. W cytowanej już tu książce ”Czas jak rzeka” Zbyszek Namysłowski tak wspomina ten okres: „Dla mnie to była zupełnie nowa muzyka – przeboje soulowe, piosenki Beatlesów, ówczesny hit „Venus” i długie, rozbudowane utwory Niemena”. Namysłowski powrócił do Niemena w roku 1971 na trasę z Faridą i tak o tym mówił: „Byłem wtedy gościem zespołu. Grałem wyłącznie solówki i byłem już prawie poza zespołem. Z Niemenem współpracowało mi się doskonale. Jak go oceniam? Gdy mówię o jego grze na organach, to dla mnie było to trochę zbyt prymitywne granie, ale do tej muzyki było to potrzebne. Ja tak nigdy bym nie zagrał na organach, bo nie potrafię grać czystych akordów: zawsze bym dodał jakieś nuty dysonansowe, ale to wtedy nie pasowało. To były dwa światy muzyczne i po koncertach doszliśmy – obaj – do wniosku, bez żadnych sporów, że się rozstajemy”.
Dalsze jazzowe życie Niemena było dość bogate: jeszcze w roku 1970 występuje na Jazz Jamboree prezentując fragmenty płyty „Człowiek jam niewdzięczny” z Namysłowskim, Muniakiem, Nahornym i Stańko, a w 1972 nagrywa kilka piosenek na płytę Kurylewicza „Muzyka teatralna i telewizyjna” z całą grupą świetnych jazzmanów: z Przybielskim, Kurylewiczem, Bednarkiem, i „Królem” Władysławem Jagiełłą. Czy to był jazz? Czy to jest jazz dziś? Oceńcie sami. Seria ważnych nagrań Niemena ze Skrzekiem rozpoczęła się w roku 1972 od płyty „Strange is this world” przeznaczonej na rynek zagraniczny, głównie angielski i amerykański. Płyta pełna jest jazzowych improwizacji, muzyki na owe czasy trudnej, niebanalnej, może nawet eksperymentalnej, z pogranicza jazzu i rocka. Grają z nimi: Helmut Nadolski, Antymos Apostolis i Jerzy Piotrowski.
Kolejne płyty ze Skrzekiem to „Niemen. Vol. 1” i ”Niemen Vol. 2” a w roku 1972 jeszcze singiel „To pejzaż mojej ziemi”, oraz „Oda do Venus” w 1973. Skrzek jako wirtuoz sprostał Niemenowi, nawet go chwilami przerastał i choć zaliczany był i jest do grona rockmanów – to jednak jazz grał na równi z rockiem, równie dobrze, twórczo i inspirująco. Oto jak sam Niemen wspomina ten okres i tamtą muzykę, on nie używa ani razu słowa jazz, ale my wiemy i czujemy, że jest to muzyka jazz rockowa: „To była współczesna muzyka poważna tworzona intuicyjnie, w ramach plastycznego szkicu, a nie na podstawie napisanej partytury. Muzycy współtworzyli spontanicznie, zachowując jednak niezbędne minimum dyscypliny by pod czujnym prowadzeniem smyczkującego kompozytora nie ulec pokusie zbytniej samowoli”. Więc są to podstawowe cechu jazzu : tworzenie „nie na podstawie partytury” i ”współtworzenie spontaniczne”.
Swą następną płytę z muzykami jazzowymi wydal Niemen w roku 1974 i był to krążek „Mourner’s Rhapsody”, czyli wersja utworu „Bema pamięci żałobny rapsod”. Przy pomocy Michała Urbaniaka, który do Nowego Jorku wyleciał kilka kat wcześniej skompletował Niemen zespół z doskonałych jazzowych muzyków amerykańskich, w której skład wchodzili m. in : Ian Hammer, Rick Laird, Don Grolnick, John Abercrombie i Michał Urbaniak. Płyta „nie chwyciła” w Ameryce z jednego powodu: za trudna dla amerykańskiego melomana była do przełknięcia 15 minutowa suita tytułowa, po prostu w USA takiej muzyki jeszcze wtedy nie akceptowano. A nie chciał Niemen się zgodzić na nagranie płyty z krótkimi i dynamicznymi utworami w konwencji fusion czy funky music. Michał Urbaniak mówił tak : „Dobrze by było gdyby na tę płytę przygotowali kilka swoich starych piosenek. Grała z nim niemal cała ówczesna czołówka jazzowa i pod względem muzycznym wszystko było OK. Robili mu promocję, wszędzie go wozili, był traktowany najlepiej, ja tylko można, mieszkał na Manhattanie w luksusowym hotelu Windsor na 58 Ulicy między 6 a 7 Aleją. Czuł się z tym wszystkim jakby siedział w Białymstoku na trasie. Był sobą, ale też trochę jak Alicja w Krainie Czarów, był ponad tym…”. Kariery w USA Niemen nie zrobił i bardzo dobrze bo stracilibyśmy go jako Polskiego artystę, więcej by koncertował na świecie niż śpiewał dla nas.
Od roku 1975 Niemen znów mniej ma do czynienia z jazzem niż w tych ostatnich pięciu niezwykle intensywnych latach:
– bierze udział w nagraniu „Medytacji” Helmuta Nadolskiego w roku 1976,
– w 1977 wydaje płytę „Idee Fixe” znów z udziałem Zbyszka Namysłowskiego,
– potem wieloletnia przerwa i płyta „Niemen Extravaganza” nagrana z Michałem Urbaniakiem, a na niej m. in ”Pod Papugami”,
– rok później za Sławkiem Kulpowiczem i paroma jazzmanami (m. in. Przybyłowiczem i Zawadzkim, płyta Kulpowicz/Niemen „Samarpan”,
– w roku następnym nagrany z Kciukiem, Kulentym, Lewandowskim i Zawadzkim utwór Hendrixa „Little Wing”.
Dodajmy do tego:
– udział w imprezie Rock and Jazz Now na otwarcie Igrzysk Olimpijskich w Monachium wraz z Mingusem i Mahavishnu Orchestra,
– Jazz Jamboree po raz drugi w roku 1972, gdzie grupa Niemen wykonuje „Kattornę” Komedy,
w roku 1974 bierze udział w Nadbałtyckich Spotkaniach Jazzowych Jazz Jantar, – koncerty w paru miastach Polski z zespołem Laboratorium w roku 1975 roku
– i w tym samym roku trzeci występ na Jazz Jamboree w duecie z Helmutem Nadolskim,
– udział w koncercie Jazz Yatra pod koniec 1977 roku,
– wspólne koncerty w USA z Michałem Urbaniakiem w roku 1986,
– znów Jazz Jamboree z Urbaniakiem i Karolakiem w 1986.
I to wszystko jeśli chodzi o kontakty Niemena z jazzem. Mało? Nie, ja uważam, że bardzo dużo, pamiętajmy bowiem, że prócz jazzu Niemen czerpał także z innych gatunków muzycznych.