gru 16 2020
17. JAZZ w ANEGDOCIE Włodzimierz Nahorny
Oprac. Andrzej Rumianowski, fot. Andrzej Rumianowski
.
Wystawa przedstawia fotografie wykonane przez Andrzeja Rumianowskiego i grafiki Julii Rumianowskiej, jako tło do anegdot opowiedzianych autorowi fotografii przez fotografowanych artystów.
.
Zapraszamy na odcinek nr 17.

Włodzimierz NahornyWarszawa, Szkoła Główna Gospodarki Wiejskiej, 12 VIII 2007 r.
Fot. Andrzej Rumianowski
WŁODZIMIERZ NAHORNY
Jazzowy pianista, saksofonista, flecista, kompozytor i aranżer, (ur. 5 listopada 1941)
Podczas oglądania fotografii przeznaczonych na kolejną wystawę Muzeum Jazzu opowiedział taką historię:
– „ Tu pokazywał pan fotografię Byrczka, a z Byrczkiem mam taką przygodę z konkursu w Wiedniu.
Była nas czwórka młodych z Polski: Stańko, Czesiu Bartkowski, Ostaszewski i ja.
To był duży konkurs w 1966 roku. Czasy zamierzchłe, nie mieliśmy wcale pieniędzy.
Jasiu Byrczek, który też tam był, piastując stanowisko szefa Europejskiej Federacji Jazzowej zaproponował nam interes, że każdemu da po 50 dolarów, ale jeżeli ktokolwiek z nas zdobędzie nagrodę, to odda mu stówę. Wziąłem oczywiście od Byrczka te 50 dolarów, a później się okazało, że jako jedyny dostałem nagrodę.
.
Musiałem oddać 100 dolarów, ale i tak byłem bardzo „do przodu” i wspominam to bardzo miło.
Ze śmiesznych tamtych historii, to pamiętam jeszcze jak za wygrane pieniądze kupiłem dla mamy pierwsze szklane garnki. Nie zapominajmy, który to był rok – 1966. Szklane garnki, ognioodporne, w których można było gotować na gazie. Kupiłem 4 garnki i małą patelenkę. Mieszkaliśmy w akademiku, spaliśmy na piętrowych łóżkach. Wydawało nam się, że jak ognioodporne, to odporne na wszystko.
Koledzy mnie podpuścili, żebym rzucił jednym garnuszkiem z łóżka, czy na pewno się potłucze? No i … rzuciłem.
Oczywiście potłukł się w drobny mak, a mnie mało łzy się nie polały.”