Jeremi Przybora, wspomnienie

Oprac. Radosław Czapski, źródło: culture.pl – Autor: Janusz R. Kowalczyk. Fot. culture.pl, film.wp.pl, polskatimes.pl, Fundacja Okularnicy, YouTube, Witold Rozmysłowicz, Piotr Kłosek


Jeremi Przybora
Fot. culture.pl


Jeremi Przybora
Fot. film.wp.pl


Jeremi Przybora
Fot. polskatimes.pl


Jeremi Przybora
Fot. Fundacja Okularnicy


Jeremi Przybora
Fot. YouTube


Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski
Fot. Witold Rozmysłowicz


Jeremi Przybora
Fot. Piotr Kłosek


 

21 lat temu zmarł JEREMI PRZYBORA

(ur. 12 grudnia 1915, zm. 4 marca 2004),

Poeta, pisarz, satyryk, piosenkarz, aktor. Autor i współtwórca, wraz z Jerzym Wasowskim, Kabaretu Starszych Panów. „Przybora – mistrzowskie połączenie piosenki lirycznej i żartobliwej. Mistrzostwo polega na tym, że nie widać szwów” – mówiła o nim Wisława Szymborska. Urodził się 12 grudnia 1915 roku w Warszawie, zmarł tamże 4 marca 2004 roku, pochowany na cmentarzu ewangelicko-reformowanym.

Na to, żebym się urodził dokładnie taki, jakim się urodziłem, a więc mieszanej krwi mazowiecko-kresowej, trzeba było jednej z tych polskich specjalności historyczno-militarnych, jakimi były powstania. Gdyby bowiem nie powstanie styczniowe i udział w nim mego dziada po mieczu Konstantego, nie straciłby on majątku Krasnołuki w ziemi witebskiej, a po powrocie z zesłania nie musiałby się osiedlić wraz z rodziną na terenie Kongresówki, jako jedynej dozwolonej dla niego strefy osiedlenia, a konkretnie – w Warszawie. […] Tutaj urodził się mój ojciec, jako ostatni z siedmiorga rodzeństwa i pierwszy w rodzinie natus Varsoviensis.
[w: „Przymknięte oko opaczności”]

Jeremi Przybora ukończył ewangelickie Gimnazjum im. Mikołaja Reja w Warszawie, studiował w Szkole Głównej Handlowej i anglistykę na Uniwersytecie Warszawskim. W 1937 roku wygrał konkurs na spikera rozgłośni warszawskiej. Podczas powstania warszawskiego prowadził audycje w cywilnej rozgłośni Polskiego Radia.

Po wojnie pracował krótko w Rozgłośni Pomorskiej PR w Bydgoszczy. Powrócił do podnoszącej się z ruin Warszawy. W powojennym entuzjazmie odbudowy kraju zasilił szeregi partii, żeby w 1957 roku opuścić je z „nieporównywalnym z niczym uczuciem ulgi”.

W Warszawie Przybora związał się z radiową redakcją rozrywki. Los zetknął go z Jerzym Wasowskim, któremu zaproponował pisanie muzyki do swoich tekstów. Stworzyli Teatrzyk Eterek, „najszerszy uśmiech radia czasów stalinowskich”.

Ukoronowaniem ich współpracy stał się założony w 1958 roku niepowtarzalny telewizyjny Kabaret Starszych Panów. W siermiężnej gomułkowskiej Polsce wyznaczali właściwe standardy zachowań. Przy okazji stworzyli niedoścignione w swej maestrii piosenki.

W ostatnich latach przed wybuchem wojny, kiedy zostałem spikerem w Polskim Radiu, nauczyłem się odróżniać dobry tekst od złego – mówił Jeremi Przybora w jednej z ostatnich wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej”. – Wtedy moimi nie tyle mistrzami, bo jeszcze mi do głowy nie przychodziło, że sam kiedykolwiek będę pisał piosenki, ile idolami byli, oczywiście, Marian Hemar i Julian Tuwim, nieco później Jerzy Jurandot. Zdumiewające, że chociaż Hemar pisał ogromnie dużo, a i Tuwim był dosyć płodny pod tym względem, przedwojenna Polska, w porównaniu do powojennej, była w piosenkę dość uboga. Tymczasem PRL – nazwijmy rzecz po imieniu – stał się po prostu imperium piosenki na najwyższym poziomie. Poza trójcą wieszczów polskiej piosenki: Agnieszką Osiecką, Jonaszem Koftą i Wojciechem Młynarskim wyrosła cała plejada bardzo dobrych autorów.

Przybora był współscenarzystą, ze swoją drugą żoną Jadwigą Berens, filmu „Upał” (1964).

Obaj Starsi Panowie robili na mnie wrażenie ludzi z innej planety; z kosmosu – wspomina Kazimierz Kutz. – Miałem szczęście przebywać z nimi dość długo na planie filmu „Upał”. Wnosili swój niepowtarzalny wdzięk, delikatność, wysublimowany nadrealizm, dziwną radość w odkrywaniu dobrych stron tego świata. Tych kilka tygodni pracy przy filmie zaliczam do najmilszych w moim życiu. Byli wypełnieni humorem – poczuciem humoru – tworzeniem humoru i ową rzadką absurdalnością, które dziś już, niestety, są coraz rzadsze. Przebywanie między tak niezwykłymi, dowcipnymi i, jak to się mówi, doszczętnie kulturalnymi ludźmi, było dla mnie jak wspaniała, ożywcza kąpiel.

We wrześniu 2010 ukazały się „Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze”, zawierający ich korespondencję z lat 1964–1966. Magda Umer, za zgodą Agaty Passent, córki Osieckiej, i Konstantego Przybory, syna Jeremiego, opublikowała korespondencję ludzi związanych przez lata głębokim uczuciem.

Wymiana listów Osieckiej i Przybory zdradza kulisy powstania wielu nieśmiertelnych przebojów. Starszy Pan (o 21 lat) wyznaje swą miłość w kolejnym telewizyjnym Kabarecie. Miliony Polaków usłyszą Wiesława Michnikowskiego apelującego w imieniu autora do tej jedynej, wybranej:

Bez ciebie jestem tak smutny
Jak kondukt w deszczu pod wiatr.
Bez ciebie jestem wyzuty
Z ochoty całej na świat.

W następnym Kabarecie ten sam autor ustami Kaliny Jędrusik wykrzyczy:

Ratunku, ratunku,
na pomoc ginącej miłości
nim głosu jej zbraknie i łez
SOS, SOS

W końcu, z pomocą interpretacyjną Wiesława Gołasa, da upust zniecierpliwieniu:

Podła
Na pasku kłamstw mnie wiodła
By nagle zepchnąć w otchłań
w bezsenną noc bez dna
Ooo… zgubna…
Niewierna, choć nieślubna
Fałszywa, samolubna
Podstępna, pusta, zła

Osiecka, jak zapisze w swoim notesie, odpowiada „piosenką dla Jeremiego”:

Na całych jeziorach – Ty,
o wszystkich dnia porach – Ty,
w marchewce i naci – Ty,
od Mazur do Francji – Ty…

Zdaniem Agaty Passent jej matka pisała i wciąż uciekała. „Czy te listy byłyby tak doskonałe, gdyby nie były pisane na takim niedosycie”, zastanawia się Konstanty Przybora.

Ich uczucie unieszczęśliwiało Bogu ducha winne dzieci, pozostawione żony […] – napisała Magda Umer w przedmowie do książki. – Unieszczęśliwiło w końcu także samych zakochanych. Ich uczucie nie służyło właściwie nikomu oprócz nas, czytelników.

Jeremi Przybora jest ojcem dwojga dzieci. Córka Marta Przybora (z małżeństwa z Marią Burską) – modelka, spikerka telewizyjna, z wykształcenia harfistka. Napisała muzykę do utworu ojca „Baśń o Srebrnym Dzwoneczku”, którą przy jej akompaniamencie na harfie wykonał Edward Dziewoński (Wieczór 13. „Przerwa w podróży”, 1964). Syn Konstanty „Kot” Przybora (z drugiego małżeństwa ojca z Jadwigą Berens) – z wykształcenia anglista, specjalista w dziedzinie reklamy, jest prezesem i dyrektorem kreatywnym agencji reklamowej PZL (Przybora. Zaniewski. Ltd.). Trzecią żoną Jeremiego Przybory była Alicja Wirth.