Jerzy Radliński – ostatnie pożegnanie


Oprac. Andrzej Rumianowski   tekst: Andrzej Rumianowski i Paweł Brodowski   fot. Andrzej Rumianowski


KLepsydra na Kościele Św. Boromeusza przy Starych Powązkach w Warszawie.

 

W piątek 30 września 2022 roku, pożegnaliśmy redaktora, Jerzego Radlińskiego.


Kościół Św. Boromeusza przy Starych Powązkach w Warszawie.

 

Pogrzeb odbył się na Starych Powązkach w Warszawie.


Kościół Św. Boromeusza przy Starych Powązkach w Warszawie.

 

Msza żałobna została odprawiona o godz. 9:00 w kościele pw. św. Karola Boromeusza.


Kościół Św. Boromeusza przy Starych Powązkach w Warszawie.

 

Urna z prochami i wizerunek Jerzego Radlińskiego.


Ksiądz i żałobnicy zgromadzeni nad mogiłą Jerzego Radlińskiego

 

Urnę z prochami Jerzego Radlińskiego odprowadzono do grobowca rodzinnego na Starych Powązkach.


Daniel Kalamon grający kompozycje Milesa Davisa i Johna Coltrane’a .

 

W pożegnaniu zmarłego usłyszeliśmy delikatne dźwięki trąbki z repertuaru Milesa Davisa i Johna Coltrane’a:
Time After Time
Blue in Green
My Favorite Things

i All Blues
grał młody trębacz Daniel Kalamon.


Redaktor Paweł Brodowski wygłaszający mowę pogrzebową.

 

Słowo nad grobem zmarłego wygłosił Paweł Brodowski:

Jerzy Radliński należał do pionierów polskiego jazzu.
Był rówieśnikiem Krzysztofa Komedy. 8 listopada br. skończyłby 91 lat.

Urodził się w Warszawie. Rodzice żyli w separacji – Jurkiem i jego siostrą Ireną opiekowała się matka. Podczas wojny mama zginęła, zabita przez Niemców pod Warszawą.
Kilkunastoletni chłopiec został sam. Był łącznikiem, rozwoził na rowerze ulotki. Zaopiekował się nim porucznik Józef Balcerak, korespondent wojenny IV Dywizji Wojska Polskiego, przyszły założyciel i redaktor miesięcznika „JAZZ”.

Rodzina i znajomi nad grobem Jerzego Radlińskiego.

Razem przebyli szlak bojowy od Wisły, przez Wały Pomorskie, Kołobrzeg, Berlin, aż do Łaby. Redaktor Balcerak niósł w plecaku, zdobyte gdzieś po drodze, płyty Benny’ego Goodmana. To on zaszczepił w Jurku miłość do jazzu i do dziennikarstwa.

Po wojnie Jurek ukończył Liceum Księgarskie, studiował na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Dziennikarstwa.

Jako dziennikarz współpracował z różnymi tytułami, publikował felietony w tygodniku „Dookoła świata”. Ale przede wszystkim związał się z miesięcznikiem „Jazz”. To było pierwsze i jedyne wówczas pismo jazzowe w całej Wschodniej Europie, prowadzone profesjonalną ręką przez Józefa Balceraka i jego żonę Stanisławę.


Rodzina i znajomi nad grobem Jerzego Radlińskiego

 

Jurek Radliński publikował wywiady z czołowymi muzykami i wybitnymi ludźmi kultury tamtych czasów.
Po paru latach zebrał te wywiady i opublikował w książce p.t: „Obywatel Jazz”. Skąd ten tytuł? To nawiązanie do faktu, że jazz wyszedł zkatakumb” i wywalczył sobie prawa obywatelskie. 
Stał się autonomiczną formą sztuki, wszedł do Filharmonii, do radia i filmu.

Były to fascynujące wywiady m.in. z Komedą, Trzaskowskim, Janem Ptaszynem Wróblewskim, Karolakiem, Zbyszkiem Namysłowskim. Czyta się je, jakby były pisane dziś. Stefan Kisielewski opatrzył książkę wstępem, w którym pisał: „Pochłonąłem książkę Jerzego Radlińskiego jednym tchem”.


Redaktor Paweł Brodowski wygłaszający mowę pogrzebową.

Ja też tę książkę przeczytałem jednym tchem, „od deski do deski” . Uważam ją za jedną z lepszych pozycji w bibliografii jazzowej. jedna z najlepszych książek i pierwsza, która poświęcona była Polskiemu Jazzowi.

Już wcześniej publikowano u nas książki o jazzie, m.in: „U brzegów jazzu” Leopolda Tyrmanda, ale to była książka o jazzie w Nowym Orleanie, a o polskim jazzie pierwszą książkę napisał Jerzy Radliński. 


Był w niej m.in. wywiad właśnie z Tyrmandem. Ponieważ Tyrmand w połowie lat 60. wybrał wolność, „uciekł” do Ameryki i przyjął obywatelstwo amerykańskie, stał się u nas personą non grata. Cenzura wprowadziła zapis na jego nazwisko. Przypuszczam, że z tego powodu książka Radlińskiego szybko zniknęła z półek księgarskich i została zapomniana.


Wiązanki na grobie Jerzego Radlińskiego.

 

Współczesne pokolenie miłośników jazzu jej nie zna. Uważam, że „Obywatel Jazz” powinien zostać jak najszybciej wznowiony. .

W późniejszym okresie Jerzy Radliński pisał także dla „Jazz Forum” i „Jazzi Magazine”. Udzielał się jako konferansjer estradowy.
Jeździł na przykład z programem „Popierajmy się” z Jackiem Fedorowiczem, Piotrem Szczepanikiem, Bogdanem Łazuką. Zapowiadał koncerty Wojtka Młynarskiego, Urszulą Sipińskiej..
Ale ostatnio jak gdyby zniknął z horyzontu. Czasami pytano mnie: „Co się dzieje z Jurkiem Radlińskim?”
Trudno powiedzieć, co robił, czym się zajmował, ale gdy od czasu do czasu pojawiał się na tym czy innym koncercie, to zawsze był pogodny i uśmiechnięty.


Rodzina przy grobie Jerzego Radlińskiego, po prawej stronie żona Maria.

 

Pozostawił żonę Marię, z którą związany był przez prawie 40 lat, pozostawił córkę Ewę, którą często widywaliśmy na koncertach w Tygmoncie, a teraz prowadzi kancelarię adwokacką. Pozostawił dwie piękne wnuczki: sześcioletnią Karinę i czteromiesięczną Dinę.


Książka „Obywatel Jazz” Jerzego Radlińskiego, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1967.
Archiwum Muzeum Jazzu

 


Drogi Redaktorze Jerzy
Zawsze mówił do mnie „Panie Redaktorze”, nigdy po imieniu, „Panie Pawle”, lecz „Panie Redaktorze”… To taka stara forma dziennikarska, utarta wśród ludzi, którzy wynieśli z domu i ze szkoły „kindersztubę”.

Powiem jednak na pożegnanie:
Drogi i kochany Jurku! Dziękujemy Tobie za Twoją serdeczność, za wszystko, co nam dałeś. Pozostawiłeś nam wiele wspaniałych artykułów. Pozostanie po Tobie przede wszystkim ta bezcenna książka. To ważny wkład do historii polskiego jazzu, do polskiej kultury.

Paweł Brodowski