sty 24 2019
KOMEDA OSOBISTE ŻYCIE JAZZU Magdaleny Grzebałkowskiej
Oprac. Andrzej Rumianowski, fot. Andrzej Rumianowski
– Historia Polski jest bezpośrednio związana z jazzem,
na przykład okres Odwilży Politycznej, jazz się do tego bardzo przyczynił, ale w archiwach o jazzie nie ma nic .
Przeszukiwałam archiwa jak górnik w kopalni, kopałam
w mnóstwie archiwów i nic. Spędziłam trochę czasu
w Archiwum Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Przerzuciłam parę metrów bieżących
– jako archiwistka informuję państwa,że archiwa się mierzy
w metrach bieżących – przeglądałam wszystkie teczki, które dotyczyły historii muzycznej między rokiem 54, a 69, nawet wcześniej, od roku 50 – i o jazzie nic.
O jazzie były tylko dwa słowa: jak Bydgoszczy zaczęto produkować trąbki jazzówki, to jest jedno słowo jazz,
a drugi raz jak zaczęto produkować jazzowe zestawy perkusyjne, też w Bydgoszczy i to było wszystko.
O Warszawskiej Jesieni archiwa są pełne, a gdzie są archiwa o Jazz Jamboree? Podejrzewam, że jakiś archiwista nadał temu ostatnią kategorię – D i zostało to wszystko wyrzucone.
To,że trafiłam na materiały związane z Festiwalem Jazzowym w Sopocie, określam w kategoriach cudu.
Po za tym rozmawiałam z blisko setką osób.
–
Zacznijmy może od końca, 2019 rok to jest 50-ta rocznica tragicznej śmierci Krzysztofa Komedy. W twojej książce pojawia się kilka wersji tej śmierci, która przyszła do Krzysztofa w Ameryce w momencie rozkwitu jego kariery, która z tych wersji , według ciebie, jest prawdziwa? Jak to się stało?
– Wersja, która do tej pory była najbardziej oficjalna, to wersja, przekazywana przez Zofię Komedową, która usłyszała ją od Marka Hłaski:
W połowie października była impreza. Wszyscy znajomi spotkali się u Krzysztofa w ogródku. On miał bardzo mały domek z bardzo małym basenikiem.
Upili się, Krzysztof z Markiem zostali sami w domu, była już ciemna noc, poszli spacerować po wzgórzach Beverly Hills i Hłasko niechcący zepchnął Komedę ze skarpy.
Zszedł zaraz po niego i wyciągnął go na drogę.
To zdarzenie przyczyniło się jednak to do tego, że w grudniu, wypadek był w październiku, Krzysztof stracił przytomność, bo w mózgu powstał krwiak.
– A druga wersja, którą usłyszałam od reżysera, Andrzeja Krakowskiego, mojego pierwszego rozmówcy, była taka, że on był świadkiem tego wypadku, że Marek Hłasko strącił Komedę, ale że działo się to w ogródku u Komedy, na oczach wielu ludzi, którzy tam byli.
Tam był wtedy Frykowski, Abratowski, Ela Krakowska, Marek Niziński. Ja stałam przy tej skarpie, ona nie jest wysoka, ale Krzysztof nieszczęśliwie uderzył się w głowę.
Nie mam podstaw, aby nie wierzyć Andrzejowi Krakowskiemu, dlatego przytaczam dwie wersje.Ja nie jestem od rozstrzygania, reporter jest od zadawania pytań, i przedstawiania różnych wersji.