NASI DARCZYŃCY: Jerzy Reich – „Szalony kolekcjoner z Leszna”

tekst: Arek Mikulski

J. Reich prezentuje swoje zbiory (fot. A. Mikulski)

J. Reich prezentuje swoje zbiory (fot. A. Mikulski)

Jerzy zbiera autografy od IKS Band, Iława 2013 (fot. A. Mikulski)

Jerzy zbiera autografy od IKS Band, Iława 2013 (fot. A. Mikulski)

Kartonik z autografem W. Karolaka  (fot. z archiwum J. Reicha)

Kartonik z autografem W. Karolaka (z archiwum J. Reicha)

Projekt stempla poczty balonowej  (fot. z archiwum J. Reicha)

Projekt stempla poczty balonowej (z archiwum J. Reicha)

 Jerzy Reich, Adam Jagodziński, Dariusz Ratajczak, Hubert Szczęsny X Ogólnopolskie Spotkania z Gitarą, Mosina 2016  (fot. z archiwum J. Reicha)

Jerzy Reich, Adam Jagodziński, Dariusz Ratajczak, Hubert Szczęsny X Ogólnopolskie Spotkania z Gitarą, Mosina 2016 (fot. z archiwum J. Reicha)

Pocztówka- zdjęcie oflagowej orkiestry z 1943 r ze zbiorów J. Reicha  (fot. z archiwum J. Reicha)

Pocztówka- zdjęcie oflagowej orkiestry z 1943 r ze zbiorów J. Reicha

Jerzy z A. Makowiczem. Głogów 2010 (fot. z archiwum J. Reicha)

Jerzy z A. Makowiczem. Głogów 2010 (fot. z archiwum J. Reicha)

Wspomniany artykuł o jazzie z 1927 r ze zbiorów J. Reicha  (fot. z archiwum J. Reicha)

Wspomniany artykuł o jazzie z 1927 r ze zbiorów J. Reicha (z archiwum J. Reicha)

Jerzego Reicha można łatwo rozpoznać na festiwalach, jak zbiera autografy wykonawców. Robi to w sposób, który musi zadziwiać także samych muzyków. Ma przygotowane specjalne kartoniki do podpisów: jeden ze zdjęciem całego zespołu i indywidualne dla każdego muzyka z jego portretem. Każdy kartonik ma wydrukowaną nazwę i datę festiwalu/koncertu. Wyobraźcie sobie jak wyglądają jego przygotowania np. do Złotej Tarki, na której występuje co najmniej kilka wieloosobowych zespołów. Mało tego. Jak wiadomo składy zespołów czasem się zmieniają. Więc on jeszcze sprawdza tuż przed festiwalem, czy aby na pewno zespoły przyjadą we wcześniej podanych składach. Przecież ktoś może zachorować i będzie zastępstwo… Nie sądzę, żeby w Polsce był jeszcze jeden taki archiwista-kolekcjoner. To z tego powodu Krzysztof Wilski „ochrzcił” go „Szalonym kolekcjonerem z Leszna”. Jerzy jest emerytowanym nauczycielem fizyki i może stąd to zamiłowanie do perfekcji i precyzji.

Ale oczywiście nie samymi autografami żyje. I nie samym jazzem, choć ten jest jego głównym „konikiem”. Ma m.in. w swoich zbiorach słownik języka niemieckiego wydawany w latach 1854 – 1900 (1). Posiada ok. 3000 płyt winylowych, około tysiąca CD, setki książek na temat jazzu i Chopina oraz niepoliczalny zbiór drobiazgów: wycinków prasowych, czasopism, programów festiwali , autografów nutowych i różnych drobnych druków dotyczących jazzu (z biletami na koncerty włącznie). Co jakiś czas prezentuje swoje zbiory plakatów i okładek płyt na imprezach jazzowych. Wspomaga także swoimi zbiorami kolekcjonerów i udostępnia je ludziom piszących o jazzie. Wspierał nawet wydawnictwo płytowe Polskiego Radia. Odnalazł w swoich zbiorach skład fińskiego zespołu, którego redakcja nie była w stanie ustalić (seria Polish Radio Jazz Archives), a w ubiegłym roku, wraz z Janem „Ptaszynem” Wróblewskim, zidentyfikował tytuł jednego z archiwalnych utworów granych przez trio Komedy (2). Z jego zbiorów korzystają także muzycy, np. zespół Pawła Kaczmarczyka przygotowując się do wydania płyty poświęconej Kaperowi i Warsowi otrzymał trochę materiałów na ich temat.

Na pytanie co było pierwsze zbieractwo czy jazz, odpowiada – Oj zbieractwo… człowiek jak mówiła Wisława Szymborska, kolekcjonerem się już rodzi. Zaczął jak większość od znaczków pocztowych i zbiera je do dziś. Ale już nie wszystkie – kontynuuje zbieranie znaczków poświęconych jazzowi i Chopinowi. Oglądamy znaczki. Ze zdziwieniem stwierdzam, że większość oglądanych znaczków jazzowych to wydania bardzo egzotycznych poczt: Gabon, Togo, Senegal, Czad, Górna Wolta… co Jerzy ze śmiechem komentuje – Tak, jak większość znaczków dotyczących olimpiad wydają te kraje, które nie biorą udziału w olimpiadzie. – Oni chyba nie wydają tego pod swoich obywateli, tylko żeby kolekcjonerzy zbierali? – Chyba tak. A to (pokazuje mi jakiś okaz) jest tzw. wydanie lipne. Z resztą tak samo było w okresie międzywojennym z Ameryką Południową. Wszystkie znaczki Haiti, Honduras, Kostaryka, itd., to były wydawane przez jakieś firmy i drukowane na handel, żeby było dla filatelistów. A to jest… Czerkasja jakaś. Po prostu w ogóle nie są w obiegu te znaczki. Wsadziłem to jako ciekawostkę. Wiara kupuje i nie wie.

Zbiera także korespondencję przedznaczkową z Wielkopolski. Przed wynalezieniem znaczka, były pieczęcie pocztowe a nawet napisy tylko. Mam m.in. gen Dezyderego Chłapowskiego podpis na pokwitowaniu odbioru przesyłki w Turwi. Pokazuje mi także listy z epoki epidemii cholery, ze stemplami dezynfekcyjnymi. To był 1831 rok, gdzieś od wiosny do listopada. otem już przestano, bo ustępowała zaraza. No i te listy są dość trudne do zdobycia, bo miały być po czytaniu spalone, natomiast jedynie w księgach wieczystych, hipotecznych, tam gdzie musiało zostać, to pozostawało. One były nakłuwane ilomaś tam kolcami i nad siarką trzymane, żeby je odkazić.

Kiedyś znajomy Jerzego wpadł na pomysł stworzenia poczty balonowej i potrzebował stempel, więc Jerzy z córką Moniką zrobili mu projekt – W Łańcucie były obchody jubileuszowe. Hrabia Jan Potocki był pierwszym Polakiem, który wzniósł się balonem, w Polsce, wraz z Blanchardem z Francji. I stempel taki zaprojektowaliśmy: 225 Rocznica Przelotu Balonowego Pierwszego Polaka Jana Potockiego 14 maja 1790 załoga hr. Jan Potocki, sługa Ibrahim, to był Turek, Jean Pierre Blanchard i biały pudel”. Stempel niestety pozostał tylko jako projekt.

Ale wracamy z filatelistyki do jazzu. Pytam kiedy pojawił się jazz. – W liceum, które kończyłem w 59 roku. To w 57-ym, 58-ym miałem kolegów, którzy już tam zaczęli mnie do jazzu nakłaniać. W 61 roku, we wrześniu, kupuję swój pierwszy numer „Jazzu” z Sarą Vaughan na okładce. To już było takie oficjalne wejście w jazz. Dzisiaj mam wszystkie numery: od pierwszego do ostatniego. Wycinki pierwsze, które są sygnowane, to jest 59 rok. Czyli tu już zaczęło się „profesjonalne” zbieractwo z opisem z jakiej gazety był wycinek.

A próbowałeś na czymś grać kiedyś? – Matka mnie wysłała jak byłem mały na skrzypce, ale to mnie zmęczyło. – Ale jak już byłeś tym fanem jazzu to nie próbowałeś jakiejś trąby? – Nie, lepiej grać dobrze na gramofonie, na adapterze, niż tam innych straszyć, nie? A te początki były rzeczywiście męczące, bo tak… nowa płyta Wicharego, jakaś tam solówka, a ja wołam, mama no chodź tu posłuchać, ten fragmencik, ten fragmencik, nie?… albo płyta leci, ja z gazety klarnet, brat na garnkach i równolegle z tą płytą żeśmy grali. – Jeździłeś na te pierwsze festiwale, Sopoty? – Nie, nie, to jeszcze byłem za gó… za mały. Pierwszy festiwal, taki prawdziwy, to była ta Tarka w 1976 roku. Wtedy miałem 32 lata, a przedtem to były koncerty, Wrocław czy Poznań, maratony jazzowe i tak się to powoli rozkręcało. Najgorsze jest to, że jak ja się tak za siebie patrzę to ilość zakupów, ilość wyjazdów rośnie w postępie geometrycznym. Teraz jest gorzej jak było kiedyś. Zamiast wyhamować , to… (tu machnięcie ręką). Wspomina dalej: W 1975 roku PSJ ogłosił konkurs na artykuł, recenzję o tematyce jazzowej. No i napisałem. Tu jest kopia tego, tytuł „Jazz w szkole”. Ja przeanalizowałem śpiewniki szkolne, gdzie były takie mini elementy jazzowe, programy szkolne, gdzie taką fajną rzeczą było to, że przy prowadzeniu zespołów jazzowych młodzieżowych powinna być osoba dorosła. Chociaż kto wie czy ten piszący sobie w ogóle zdawał sprawę co to jest zespół jazzowy. Dla nich było to wszystko jedno. – Dorosła dlatego żeby dzieci czasem na złą drogę nie zeszły? – Wtedy z tym jazzem było jak z tym przedwojennym… – Diabelska muzyka ? – No, no… no i to wysłałem. I gdzieś zaraz na początku stycznia 1976 jeden z moich uczniów mówi „Panie profesorze, pana list czytali w Trzech Kwadransach Jazzu”. Czyli pewnie czytał sam „Ptaszyn”. Jerzy otrzymał wtedy drugą nagrodę (na 49 prac) i dostał akredytację na Złotą Tarkę w Stodole. Potem napisałem do „Słowa Powszechnego” – to są 2 czy 3 strony. Oni zrobili z tego tylko to… Zobacz (pokazuje mi wycinek ze SP). Potem przyszły czasy poznańskie, spiknąłem się jakoś przypadkowo z tym wielkopolskim klubem, już się człowiek wkręcił, zapisał do polskiej Międzynarodowej Federacji Jazzowej.

Przy okazji przypominam Jerzemu, że miał coś napisać dla nas – dla Muzeum. Odpowiada – Ja już wiem co… Mam w mojej korespondencji jazzowej… (zaczyna wertować swoje zbiory korespondencji) – Armstrong… O widzisz, jest. To jest ten mój nieżyjący już kolega. Był redaktorem, też różne rzeczy zbierał, i zobacz, tu tak opisuje i to chciałem wykorzystać: „A teraz żeby wzbudzić twoją zazdrość opowiem ci o spotkaniu z Louisem Armstrongiem w 65 roku w Pradze…”  I Jerzy czyta list przyjaciela opisujący występ Louisa w Praskiej Lucernie oraz opis jego spotkania i wywiadu z Louisem. Jerzy, mam nadzieję, że kiedyś ten materiał otrzymamy?

Na pytanie o najstarsze zbiory jazzowe pokazuje mi „Kurier Literacko Naukowy” – bezpłatny dodatek do „Kuriera Codziennego” z 17 stycznia 1927 i mówi: Ten jedyny numer, efemeryda „Jazzu” Drzewieckiego to się ukazał trochę później jako dodatek do czegoś. A tu jest taki artykuł, nawet bym powiedział niegłupio napisany jak na te lata – „Jazz… Źródła, rozwój, tryumf…”. To pisał jakiś Wega. Na pytanie jaki rodzaj jazzu lubi najbardziej odpowiada: Ja lubię stare nagrania. Im starsze tym lepsze. Szczególnie to się cieszę jak zdobędę coś o czym nie słyszałem w życiu. Mam taką płytę zespołu który w latach 20-tych wygrał pojedynek z orkiestrą Ellingtona.

Od Jerzego Reicha otrzymaliśmy skany plakatów i okładek płyt jazzowych, a także cztery oryginalne plakaty i trzy programy z koncertów jazzowych z Wielkopolski. A jeszcze ja osobiście (dość znaną wśród przyjaciół i gości Jerzego) zacną śliwowicę.

Dziękujemy Jerzy!


1) Autorami pierwszych czterech tomów byli bracia Grimm. Dotarto wtedy do litery S. Prace nad kontynuacją słownika podjęły dopiero w latach 60-tych akademie nauk NRD i RFN. Wydano wtedy słownik już w całości, na nowo.
2) Był to „Fair Weather” Benny Golsona zagrany przez trio Komedy na JJ’62. Na komedowych płytach Polonii Records (vol. 17) oraz Power Bross (vol. 13) utwór był opisany jako „Unknown”. Po upływie pół wieku, na CD „Krzysztof Komeda w Polskim Radiu vol. 5” ukazał się już pod właściwym tytułem.