Marek Gaszyński – ostatnie pożegnanie

Oprac. i Fot. Andrzej Rumianowski



Piątek, 27 stycznia 2023 roku
godzina 13:00


… Mszą św. w kościele Karola Boromeusza na Starych Powązkach w Warszawie rozpoczęliśmy ostatnie pożegnanie Marka Gaszyńskiego.

W Zmarłym straciliśmy podziwianego twórcę, autora tekstów ponad 350 piosenek (jak oceniał sam Marek), które stały się bliskie sercu wielu pokoleń Polaków, poetę, dziennikarza, radiowca, badacza dziejów muzyki, przyjaciela oraz współtwórcę Muzeum Jazzu.



Mszę świętą w intencji zmarłego, w asyście dwóch księży prowadził duszpasterz Środowisk Twórczych, Ks. Robert Hodyna.

W imieniu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego list pożegnalny odczytał sekretarz stanu, Szymon Giżyński.
W imieniu Polskiego Radia głos zabrała Maria Szabłowska. Przemówili także:
Ferid Lakhdar, zastępca przewodniczącego Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.
Jerzy Mamcarz Prezes ZAKR
– W imieniu rodziny głos zabrał syn Michał Gaszyński, prosząc na koniec, aby wszyscy pożegnali ojca brawami.

Cały kościół rozbrzmiał długimi, gorącymi oklaskami.

Zmarłego pożegnał także prowadzący mszę Ks. Robert Hodyna, przypominając swoją współpracę z Markiem przy prowadzeniu audycji radiowych.


Na zakończenie tej części uroczystości, przy urnie z prochami zmarłego, pożegnalną pieśń na trąbce zagrał Mark Shepherd .

 



Przed kościołem na żałobników czekali, prowadzący kondukt,
Jazzmeni z klubu studenckiego Stara Stodoła i Przyjaciele w osobach:
Jerzego Stępnia na saksofonie
i Marka Shepherda na trąbce.



Kilkusetosobowa grupa żałobników odprowadziła urnę z prochami Marka do Jego mogiły.



Przed grobem swego ojca, wzruszającą mowę wygłosiła córka, Zuzanna Gaszyńska.


W imieniu środowiska jazzowego zmarłego kolegę pożegnał Paweł Brodowski

W imieniu bluesmanów Marka pożegnał Zbyszek Jędrzejczyk.


W skupieniu wysłuchaliśmy fragmentu pieśni Wysockiego:
…”Przed Stwórcą stanę z podniesionym czołem, do ukrywania nie mam nic a nic. Dobrze czy źle, ale swój wóz ciągnąłem i żyłem tak, jak się powinno żyć. Rozróżniam też, co święte, a co podłe, przynajmniej w to mnie wyposażył Bóg. I jedną mam, lecz za to prostą drogę i nie chcę szukać żadnych innych dróg.”


…którą zaśpiewał, akompaniujący sobie na 12-strunowej gitarze, bard przybyły z Zielonej Góry , Maciej Wróblewski.



W wykonaniu Macieja Wróblewskiego usłyszeliśmy także „Sen o Warszawie
„Mam tak samo jak ty
Miasto moje, a w nim
Najpiękniejszy mój świat,
Najpiękniejsze dni.
Zostawiłem tam kolorowe sny.
Kiedyś zatrzymam czas
I na skrzydłach jak ptak
Będę leciał co sił
Tam, gdzie moje sny
I warszawskie kolorowe dni…”

Ponownie wystąpili Jazzmeni z klubu studenckiego Stara Stodoła i Przyjaciele.


Po pogrzebie grono przyjaciół Marka spotkało się na wieczorze konsolacyjnym, zorganizowanym przez Anię Gaszyńską.


Po raz kolejny przyszedł czas na występ Jazzmenów z klubu studenckiego Stara Stodoła i Przyjaciele.
Zespół zagrał nowoorleańską wiązankę:
Just a Closer Walk with Thee
Oh, When the Saints Go Marchin’ In
All of Me
Down by the riverside
A także
Piosenkę o mojej WarszawieAlberta Harrisa, z roku 1944, ale ze słowami Marka Gaszyńskiego.


Muzyka i towarzysząca jej projekcja slajdów były tłem do wspomnień o Marku, które przeciągnęły się do późnych godzin wieczornych.




 

Do mogiły Marka Gaszyńskiego dojdziemy bramą IV, prosto do końca cmentarza, pod przeciwległy mur.

Punktem charakterystycznym jest grób Ireny Kwiatkowskiej, znajdujący się po przeciwległej stronie alei.
Grób Marka jest po stronie lewej.