Zbigniew Jaremko, wspomnienie


Oprac. Radosław Czapski  na podst. ostatniego pożegnania, napisanego i odczytanego przez Pawła Brodowskiego na pogrzebie Zbigniewa Jaremko. Fot. Andrzej Rumianowski



Zbigniew Jaremko podczas koncertu pamięci Sławka Kulpowicza
Warszawa 7 lutego 2009 roku.
Fot. Andrzej Rumianowski


 

Zbigniew Jaremko
(27 maja 1946 – 2 marca 2022)

Zbyszek Jaremko – ostatni chorus

Ostatnie pożegnanie, napisane i odczytane przez Pawła Brodowskiego na pogrzebie Zbigniewa Jaremko.

„(…)
Wyróżniał się w naszym środowisku wiedzą, miał szerokie horyzonty. Ale miał też swój charakter, był wymagający – od innych i od siebie samego, nie zawsze układały się mu się relacje z innymi muzykami, dlatego być może nie osiągnął wszystkiego, co mógł osiągnąć, tego, o czym pewnie marzył.

Jego karierę muzyczną wyznaczały zespoły: Old Timers, Jazz Carriers, Sun Ship, Swing Session, orkiestry jazzowe, dorobek kompozytora i aranżera, praca pedagogiczna.

Urodził się 27 maja 1946 roku w Skarżysku Kamiennej, w rodzinnym mieście rozpoczął edukację muzyczną.

Wcześnie ujawnił swój talent i predyspozycje. Mając 15 lat został instruktorem muzycznym w Domu Kultury. Naukę w średniej szkole muzycznej podjął w Kielcach, w klasie klarnetu. I kontynuował tę naukę od połowy lat 60-tych w Warszawie.

W wieku 20 lat zadebiutował w zespole Hagaw. Rok później został klarnecistą najlepszego w Polsce zespołu tradycyjnego – Old Timers.

Grał z Old Timersami przez następne pięć lat. W tym okresie zespół Henryka Majewskiego trzykrotnie zdobywał Złotą Tarkę – w latach 1967, 68, i 69.

W 1970 Jaremko zwyciężył w ankiecie czytelników miesięcznika „Jazz” w kategorii klarnetu. Grał na płytach „Old Timers with Sandy Brown” i „Old Timers with Beryl Bryden”.

W latach 1970 – 71 terminował w Big Bandzie Stodoła. Przeszedł błyskawiczną ewolucję stylistyczną, od jazzu tradycyjnego przez swing do hard bopu. Przerzucił się na saksofon, grał na tenorze i sopranie. „Miałem irracjonalną pewność, że saksofon tenorowy został dla mnie stworzony” – mówił Zbyszek, Jego wzorami byli: Ben Webster, Hawkins, Parker, Adderley, Coltrane.

W 1972 roku założył własny kwintet, któremu dał nazwę Jazz Carriers. Tą nazwą wpisał swoją formację do tradycji zespołów z misją: Jazz Messengers, Jazz Believers, Jazz Crusaders, Jazz Couriers, Jazz Carriers. Posłańcy jazzu, wyznawcy jazzu, krzyżowcy, kurierzy, krzewiciele jazzu, apostołowie. Jazz Carriers – nazwa niby zachowawcza ale prorocza, bo musiało upłynąć jeszcze kilka lat, zanim nastąpił renesans jazzu klasycznego. Tymczasem postępowała rewolucja jazzu elektrycznego, nasilały się tendencje free.

Pierwszy, założycielski skład młodych wilków Jazz Carriers to obok niego:
Henryk Miśkiewicz (saksofon altowy)
Paweł Perliński (fortepian)
Marian Komar (kontrabas)
Zbigniew Kitliński (perkusja).

Nie trzeba było długo czekać na sukcesy. Zespół zadebiutował w 1972 roku na Jazz nad Odrą, gdzie wywalczył I nagrodę w kategorii zespołów jazzu nowoczesnego, zdobył złoty medal na festiwalu muzycznym w Přerov w Czechosłowacji, i triumfował na festiwalu w Beek en Donk w Holandii jako najlepszy zespół jazzu nowoczesnego. W 1973 roku ukazał się album „Carry On!” (z wykrzyknikiem!), wydany w złotej serii Polish Jazz. Jazz Carriersi grali amerykański twardy bop, ale utwory wyłącznie oryginalne członków zespołu i… „Szarą kolędę” Krzysztofa Komedy – to było chyba pierwsze płytowe nagranie tego utworu, który w przyszłości doczeka się wielu interpretacji. Jaremko ujawnił talent kompozytorski. Utwór tytułowy „Carry On”, który otwiera płytę to jego kompozycja.

W zespole tym od początku zwracała uwagę jakieś niesłychane, telepatyczne porozumienie i zgranie obu saksofonistów – Jaremki Miśkiewicza. Łączyło ich braterstwo broni (saksofony) i braterstwo oddechu.

Henryk Miśkiewicz mówił:
„W tym czasie muzycznie najbliższy był mi Zbyszek Jaremko, w związku z tym nasze dusze oddychały podobnie. Niekiedy bez słów czuliśmy, co zagra ten drugi i jak na to zareagować. Bywało niekiedy tak, że we wspólnej solówce saksofonów w tym samym momencie zdarzało nam się zagrać tę samą frazę”.

Zbyszek Jaremko:
„Dobry partner w zespole, to ten, kto dobrze odbiera i przekazuje. Takim partnerem jest dla mnie Heniu Miśkiewicz. Może dlatego, że obaj urodziliśmy się pod znakiem bliźniąt”.

Jaremko przyszedł na świat 27 maja 1946 toku, Henryk Miśkiewicz 2 czerwca 1951. Dzieliło ich pięć lat. Zbyszek był muzykiem bardziej doświadczonym. Można przypuszczać, że to on wprowadzał Henryka w świat jazzu.

Po rozpadzie Jazz Carriersów: współpracował Jaremko m.in. z Krzysztofem Sadowskim, razem z Miśkiewiczem grał w Kwintecie Alber-Strobel, i razem z Miśkiewiczem dołączył w roku 1978 do zespołu Sun Ship Adzika Sendeckiego. Słoneczny statek odleciał w stratosferę jako kwintet, stając się jednym z najwspanialszych i najbardziej lubianych polskich zespołów jazzowych tamtych lat. Pozostawił kilka płyt: „Aquarium Live” (1978) i „Follow Us” (1980).

W tym okresie, pod koniec lat 70., nie istniał już dawno Kwintet Stańki, Zbyszek Namysłowski wyjechał do Nowego Jorku. Na krajowej scenie na czoło wysunęły się dwa zespoły: Sun Ship i The Quartet (z Tomaszem Szukalskim). I jeden, i drugi zespół miał swoich zwolenników, były spory, który z nich jest lepszy, który ważniejszy.

Zbyszek Jaremko był rozchwytywanym muzykiem sesyjnym i orkiestrowym. Grał w Orkiestrze PRiTV Studio S-1 Andrzeja Trzaskowskiego i w Studiu Jazzowym Polskiego Radia, Grand Standard Orchestra i SPPT Chałurnik Jana Ptaszyna Wróblewskiego, a także w zespole Swing Session. Nagrywał z Ewą Bem („Be A Man”) i Stanisławem Sojką („Soykanova”), współpracował z wieloma innymi czołowymi wokalistami.

Prowadził działalność dydaktyczną, był wykładowcą na Warsztatach Muzycznych w Chodzieży; otrzymał stypendium Manhattan School of Music w klasie kompozycji i aranżacji Boba Brookmeyera.

Jako kompozytor był dwukrotnie był nagradzany w Międzynarodowym Konkursie Tematów Jazzowych w Monako – 1982 („Memory”) i 1984 („Waltz for Billy”). W 1986 nagrał autorski album „Dedication” z własnymi kompozycjami. W latach 90. grał m.in. z zespołem Sami Swoi.

Był inicjatorem niezwykłego projektu „Duke po polsku”. Nasi znakomici wokaliści śpiewali standardy Ellingtona, do których słowa napisał Wojciech Młynarski. Zbyszek opracował wszystkie aranżacje. Projekt ten prezentowany był na koncertach i wydany na płycie, na dwóch różnych płytach.

W 2002 roku oddalił się do Islandii, by przez szereg lat prowadzić działalność edukacyjną i gdzie stworzył młodzieżowy big-band.

We wrześniu 2013 roku na scenie Miejskiego Centrum Skarżyska-Kamiennej spotkali się muzycy, którzy w tym mieście kilkadziesiąt lat wcześniej zaczynali swoją przygodę z jazzem. Pomysłodawcą wydarzenia i jednym z uczestników koncertu był Zbigniew Jaremko.

W najnowszym numerze Jazz Forum w Księdze Polskich Standardów Janusz Szrom zaprezentował jedną najpiękniejszych kompozycji Zbyszka „Sen motyla”, do której słowa napisał Jonasz Kofta. Piosenką tą zadebiutowała w 1994 roku Ania Serafińska. Niestety Zbyszek Jaremko tej prezentacji i głębokiej analizy już nie zobaczył.

Był artystą wybitnym, człowiekiem prawdziwej pasji i szerokich horyzontów. Jego odejście to wielka strata dla polskiego jazzu, dla polskiej kultury.
(…)”