Zmarł Marcin Januszkiewicz

Oprac. Andrzej Rumianowski, tekst Krzysztof Karpiński, opublikowany w Jazz Forum 3/2023.


Przygotowując pierwszą wersję książki o Mieczysławie Koszu zastanawiałem się jak potoczyły się kariery laureatów kaliskich konkursów pianistycznych jego imienia.
Jednym z nich był Marcin Januszkiewicz.
Jury pod przewodnictwem Andrzeja Trzaskowskiego jemu właśnie przyznało drugą nagrodę w konkursie w 1974 roku.

Okazało się, że już w następnym roku wyjechał do Chicago jako akompaniator z grupą aktorów wśród których znalazła się Alina Janowska i Zbigniew Kurtycz.

Po zakończeniu trzymiesięcznego tournee Marcin postanowił na razie nie wracać do kraju. Myślał o tym aby kupić Piano Fendera a potem założyć zespół z repertuarem opartym na ujazzowionym polskim folklorze.

Na początku lat 80 tych został zaangażowany przez czarnoskórą wokalistkę Holly Mc Guire. Z jej kwartetem (póżniej kwintetem) występował w wielu stanach nawet na Hawajach.

W 1989 założył własny zespół „Chicago Coalition” w skład którego wchodzili saksofonista Jerry Di Muzio, trębacz Ryan Schultz, wibrafonista Jim Cooper, basista Nick Tountas, perkusista Charles Braugham i perkusjonista Alejo Poveda.


Muzycy skoncentrowali się na jazzie nowoczesnym, Marcin nazywał go be bopem lat 90-tych.

W repertuarze znajdowały się głównie kompozycje leadera ale także standardy jazzu. Koalicja Januszkiewicza dwukrotnie zagrała podczas prestiżowego Chicago Jazz Festival (1990 i 1995) , nagrała też kilka płyt.

Jedną z nich „Old Dream” często nadawano w chicagowskich stacjach radiowych prezentujących jazz. Na żywo zaś można było usłyszeć Koalicję w renomowanych klubach takich jak choćby Green Mill, Get Me High czy Andy`s.

Znam niecodzienną atmosferę tych miejsc. Prasa amerykańska pisała wówczas o wyrazistych be bopowych i post bopowych kompozycjach Januszkiewicza nawiązujących do Horace`a Silvera ale przefiltrowanych przez europejską pełną wdzięku i wrażliwości pianistykę naszego artysty.
Urodził się 18 listopada 1945 roku w Bydgoszczy ale wychowywał w Szczecinie. Jego matka była śpiewaczką operową a ojciec aktorem grającym na pianinie.

Studiował w Gdańsku gdzie ukończył wydział wychowania muzycznego i kompozycję u prof. Konrada Pałubickiego w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej (1975).

Współpracował z kwartetem trębacza Andrzeja Mazurkiewicza, grywał z Krzysztofem Medyną a także z Bohdanem Jopykiem, Wiesławem Damięckim i Helmutem Nadolskim w gdańskim Żaku.

W latach 1971 i 1974 wystąpił z własnym Trio na festiwalu Jazz nad Odrą.
W latach 90 tych Marcin odwiedził Warszawę. Długo rozmawialiśmy.

Opowiadał, że jazzem zaraził się jako piętnastolatek słuchając muzyki z płyty „Spotkanie z Conoverem w Polsce”(1959) a więc Swingtetów Jerzego Matuszkiewicza i Janusza Zabieglińskiego, New Orleans Stompers, Tria Andrzeja Trzaskowskiego i ta muzyka nim zawładnęła. Mówił, że dużo komponuje i przychodzi mu to z łatwością.

Uwielbiał muzykę Bila Evansa, Milesa Davisa, chętnie słuchał Chicka Corei . Imponował mu także nasz Mieczysław Kosz, którego kiedyś poznał w „Stodole”, wysoko cenił Wojciecha Karolaka mówiąc o nim, że to oaza spokoju, wyżyny intelektu i amerykańska, oszczędna pełna napięć pianistyka.

Ostatni raz widzieliśmy się w 2006r. w chicagowskim Chopin Theater (a także w jego mieszkaniu) podczas polsko amerykańskich Zaduszek Jazzowych (których był pomysłodawcą), gdzie amerykańskie Trio Marcina zagrało piękny koncert z Januszem Muniakiem w roli głównej.

Póżniej znaleźliśmy się w klubie Andy’s gdzie występował ulubieniec Janusza czarnoskóry tenorzysta Van Freeman. W pewnym momencie i Janusz wszedł na scenę.

Niesamowitym przeżyciem było wysłuchanie dialogu dwóch wybitnych saksofonistów tenorowych pochodzących z dwóch różnych światów. Promotorem tego spotkania był oczywiście Marcin Januszkiewicz, który wtedy regularnie grywał w chicagowskich klubach jazzowych, także w Andy`s.

Marcin był strażnikiem polskości. Miał podwójne obywatelstwo, ale na każdym kroku podkreślał, że jest Polakiem.

Często grywał kompozycje polskich muzyków: Fryderyka Chopina, Bronisława Kapera. Spopularyzował „Jej PortretWłodzimierza Nahornego.

Utrzymywał kontakty z naszymi muzykami zamieszkałymi w USA Grażyną Auguścik i Urszulą Dudziak ( z którymi też występował), z Adamem Makowiczem, Pawłem Jarzębskim, Stanem Borysem. Jego Polskość wynika też z nagranych płyt.

Duże wrażenie zrobił na mnie krążek „The Marcin Januszkiewicz Trio. An Evening Of Jazz At St. Mary Of The Woods”. Obok leadera na basie grał Nick Tountas na perkusji zaś Charles Braugham – muzycy świetnie przygotowani do swojej roli.

Oprócz kompozycji Marcina z wielką satysfakcją wysłuchałem wydobytych ze słowiańskiej tradycji kolęd „Cicha noc” (In The Stillnes Night) i „Przybieżeli do Betlejem” (They Hastened to Bethlehem), które w ich wykonaniu stają się przebojami.

Płyta zawiera jeszcze jedną perełkę z kręgu polskiej kultury muzycznej, piosenkę „Ej przeleciał ptaszek” ( Little Bird). Duże wrażenie robi ekspresyjna gra Januszkiewicza połączona z amerykańskim klimatem rytmicznym sekcji. Znakomity puls, fenomenalna faktura i doskonały timing.

Marcin stworzył wiele ważnych i ciekawych kompozycji. Jego „Kuyaviak” oraz „Burn Out” zdobywały nagrody podczas nowojorskiego konkursu im. Johna Lennona w 1997 i 2001 roku. Dużo grał, ciężko pracował.

W roku 2018 po wieloletnim pobycie w USA przeniósł się wraz z rodziną do Polski. Zamieszkał w Warszawie . Niestety zachorował.

Odszedł po długiej i ciężkiej chorobie 4 stycznia 2023r. w Piasecznie. O wiele za wcześnie.

Myślę, że teraz słucha uwielbianej muzyki Evansa i Davisa ale także swojego zespołu Jazz Coalition uczestnicząc w wiecznym jam session.
Pozostawił w głębokim smutku swoją ukochaną żonę Grażynę i syna Artura. Został pochowany na warszawskim cmentarzu Wolskim.

Marcinie będziemy pamiętać o Tobie i Twoim dorobku.

Krzysztof Karpiński