lis 19 2017
Premiera płyty
„Noc w wielkim mieście” JAZZ BAND Młynarski – Masecki
18 listopada 2017. podczas AUDIO VIDEO SHOW
na Stadionie Narodowym w Warszawie miejsce miała premiera płyty: JAZZ BAND Młynarski – Masecki
„NOC W WIELKIM MIEŚCIE”, czyli reaktywacja
polskiego przedwojennego big-bandu jazzowego
Marcin Masecki razem z Janem Emilem Młynarskim powołali
do życia orkiestrę taneczną, wyrastającą
– śmiem to autorytatywnie stwierdzić – bezpośrednio
ztradycji przodujących polskich orkiestr jazzowych międzywojnia. Odtworzyli
także ich repertuar i to z bijącą
z każdego
dźwięku miłością do dawnego świata, znakomitej muzyki. Panowie Młynarski i
Masecki opowiedzieli nam te utwory w staro-nowym, własnym, ciekawym języku.
18 listopada 2017 na targach Audio Show na Stadionie Narodowym
zaprezentowali po raz pierwszy swą debiutancką płytę „Noc w wielkim
mieście”, która jest udaną próbą reaktywowania orkiestry jazzowej Henryka
Golda. Słyszę na tej płycie całą mieszaninę przyjemnych muzycznych wpływów,
wyłapuję też typową orkiestrę wczesnych lat trzydziestych z Ameryki, z
Londynu, z bandżolą (świetnym, pogodnym instrumentem, zbyt rzadko dziś
wykorzystywanym, a nawet prawie wcale).
Piosenek nie odgrzano jak przysłowiowego kotleta, lecz wspólnymi siłami
starannie podano na nowiutkiej, srebrnej zastawie, z zastosowaniem wielu
smakowitych świeżych muzycznych przypraw.
Produkcja spółki Młynarski-Masecki to nie pastisz, ale traktowanie utworu
najzupełniej serio. Pastiszu mieliśmy mnóstwo przez cały okres powojenny i
chyba już go wystarczy, zresztą takie traktowanie przedwojennego repertuaru
zdecydowanie nie jest już modne. Repertuar ten stał się ostatnio inspiracją
do działań zdecydowanie artystycznych, całkiem na poważnie, choć nadal nie
tracących charakteru rozrywki. Jakże łatwo bowiem wpaść w ów mimowolny
pastisz, poznęcać się trochę nad dawnym repertuarem, nad tekstami, pokazać
wszystko w sposób prześmiewczy… Ale to już było tyle razy… Tym razem
wszystko jest dalej na wesoło, ale i zupełnie na serio i w dodatku
wykonane w sposób najbardziej autentyczny i wiarygodny. Tym samym te naprawdę
śliczne piosenki przedwojenne wracają do łask w pełnym blasku
należnego im szacunku i uwielbienia. Bardzo dobrze się stało, że z tysiąca
zapomnianych utworów z tamtych lat akurat wyłowiono te – te dowcipne i
zwariowane, idealne do tańca w jesienne wieczory, ale też i te liryczne,
nastrojowe, wyciszone, pełne dawnego czaru.
Na czym polega wkład własny Maseckiego i Młynarskiego? – To świetne
wariacje, wtręty, eksperymenty, doskonale odtworzone i perfekcyjne
wycyzelowane brzmienie orkiestry z ery muzyki sweet ‘30. Obaj Panowie mają
własny pomysł na tę muzykę, nie kopiują, ale bawią się każdym dźwiękiem,
dodając od siebie własne pomysły, acz utrzymane w klimacie epoki. Myślę, że
przedwojenny aranżer miałby wtedy, w swoich czasach, ogromną chęć dodać
rozpisywanym na orkiestrę utworom takie efekty, jakie dziś pisze – z wielką
zresztą lekkością – Marcin Masecki, ale bałby się ówczesnej publiczności,
która nie zrozumiałaby tak szerokiej i gruntownej improwizacji, repryz,
wariacji na temat repryz, repryz tematów tychże wariacji i tak dalej,
niemal bez końca! A Masecki wprowadza te marzenia w życie, mając przed sobą
dzisiejszego odbiorcę, obeznanego z dużymi formami.
Zapomniane utwory podaje Młynarski z Maseckim w bardzo „przedwojennym”
anturażu muzycznym. Rytm jest nieco kinowy, filmowy, szalony… Sekcja dęta
gra naprawdę jak w latach ‘30, a „dęciaki” zawsze dawały dużo humoru! Są i
elementy jazzowe, gra tak właśnie saksofon, talerz, fortepian. Dużo
smakowitych sosów stosuje zespół dla pokazania walorów muzyki, nie wszystko
jest tu kanoniczne czy wręcz podręcznikowe, ale ich własne, choć słychać,
że dobrze odrobili lekcję z historii przedwojennej rozrywki.
Działalność obu Muzyków na tym etapie ich kariery jest już dobrze
ugruntowana. W orbicie zainteresowań twórczych obu Artystów znalazła
się muzyka klasyczna, improwizowana, elektroniczna… Jan Młynarski
stworzył ponadto przed kilku laty, mające w repertuarze stare piosenki,
„Warszawskie Combo Taneczne”.
Wiele lat temu Wojciech Młynarski wspomniał z nadzwyczajną wprost atencją o
doskonałym polskim piosenkarzu przedwojennym. Był nim Adam Aston (1902 –
1992). Nie dziwię się przeto, że całe przedsięwzięcie, zorganizowane przez
Młynarskiego juniora skupione jest wokół ducha tej postaci. Adam Aston był
w okresie międzywojennym jednym z najpopularniejszych piosenkarzy w naszym
kraju. Jego talent i wysokie kwalifikacje wokalne, piękno głosu oraz
umiejętności utrwalone na dawnych płytach sprawiają, że z dzisiejszej
perspektywy należy go uznać za jednego z najlepszych piosenkarzy Polski
międzywojennej, ale nie tylko – piosenkarzy polskich w ogóle. Był
samorodnym talentem wokalnym, dysponował absolutnym słuchem muzycznym, jego
śpiew charakteryzował się lekkością, swobodą i elegancją. Marzył o śpiewie
od dziecka, pragnął zostać śpiewakiem operowym, tenorem; już w czasach
gimnazjalnych uczył się poważnie śpiewu… Pozostawił blisko 1000 nagrań jako
solista, a także kilkaset jako członek kilku zespołów wokalnych tzw.
revellersów, zagrał też w paru filmach…
Drugim autorytetem dla obu Panów M.
jest Henryk Wars (1902 – 1977), najważniejszy polski przedwojenny
kompozytor muzyki rozrywkowej. Gra zespołu zaś jest wielkim ukłonem wobec
postaci wybitnego band lidera Henryka Golda (1899 – 1976).
W zespole Młynarskiego i Maseckiego gra w tej chwili siedmiu muzyków:
Marcin Masecki gra na pianinie, jest aranżerem całego repertuaru oraz
dyrektorem muzycznym, Jan Emil Młynarski śpiewa i gra na bandżoli,
perkusistą w zespole jest Jerzy Rogiewicz, tubistą Piotr Wróbel, do
orkiestry weszło ponadto aż trzech saksofonistów: Tomasz Duda, Jarosław
Bothur i Michał Fetler oraz gościnnie Wiesław Wysocki (na tej płycie gra on
na saksofonie tenorowym w utworze „Noc w wielkim mieście”).
Tomasz Lerski