gru 21 2020
6. 1947 Jazz Club Polska YMCA Warszawa, od Ragtime do Jitterbugs
Opracowanie Andrzej Rumianowski fot. arch. Muzeum Jazzu
POPRZEDNI | WSZYSTKIE ODCINKI | NASTĘPNY |
„JAZZ po WOJNIE, w latach 1945-1960”, to wystawa autorstwa Andrzeja Rumianowskiego, dokumentująca najważniejsze wydarzenia jazzowe tego okresu.
Składa się z 43 sukcesywnie publikowanych odcinków.
Wystawa jest opracowana na podstawie materiałów zgromadzonych w MUZEUM JAZZU, a przede wszystkim w oparciu o historyczne wycinki prasowe, podarowane przez Barbarę Szałwińską, wdowę po Julianie Wicku Szałwińskim, niegdysiejszym wiceprezesie klubu Hybrydy (Wicek od wiceprezesa).
Wystawa jest drugą częścią cyklu zatytułowanego „Dekady Jazzu w Polsce”.
Od Ragtime do Jitterburgs
„Jazz – Club” w Polskiej YMCA
W ubiegłą niedzielę w sali Polskiej YMCA w Warszawie, przy ul. Konopnickiej odbył się występ orkiestry jazzowej. Mimo, że jak to zaznaczył w konferansjerce p. Leopold Tyrmand, był to występ „bisowany”, sala wypełniona była po brzegi.
Po rozsunięciu kurtyny, na tle oryginalnych, ściśle związanych z charakterem muzyki dekoracji dekoracji publiczności ukazała się w pełnym składzie orkiestra „Jazz- Clubu” Polskiej YMCA gorąco witana oklaskami.
Patrząc z punktu widzenia jazzu, występ miał podłoże historyczne. Jak w kalejdoskopie przesunęły się melodie do Saint Louis do Boogie-woogi.
Już od pierwszego momentu wyczuwało się nić wzajemnej sympatii pomiędzy sceną a widowniną. Na czoło zespołu zdecydowanie wysunął się kierownik muzyczny „Clubu” p.Charlie Bovery. Obok doskonale opanowanej gry na saksofonie popisywał się wykonywaniem refrenów. Specyficzny sposób wymawiania (p. Bovery jest Czechem) jest miły i sympatyczny dla ucha.
Równym powodzeniem cieszył się p. Juliusz Skowroński – klarnecista. Podrygiwanie w rytm muzyki wkrótce udzieliło się także i publiczności. Wacłąw Czyż i Waldemar Valdi zdobyli sobie serca słuchaczy doskonałą techniką i grą na fortepianie.
Można zaryzykować twierdzenie, że przy swingu lub jazzie podstawą dobrego wykonania gry zespołowej jest perkusja. I tutaj właśnie popisał się p. Maciej Dobrzyński.
Huragany oklasków, zresztą najzupełniej zasłużonych, zebrała pani Jeanne Johnston-Schiele refrenistka londyńskiej B.B.C.
Szczególnie ostatni numer programu, najmodniejsza obecnie melodia „Open the door Richard” (Otwórz drzwi Ryszardzie) pozostawiła bardzo miłe wrażenie.
Należy również podkreślić stronę dekoracyjną i efektów świetlnych, na którą niestety tak mało zwraca się uwagi przy tego rodzaju występach. „Jazz- Club” i tutaj stanął na wysokości zadania. Okazuje się, że „sposób podania” nie jest rzeczą błahą i w dużej mierze przyczynia się do sukcesu. Odpowiednie dekoracje oraz stale zmieniające się barwy światła reflektorów stworzyły nastrój wybitnie „jazzowy” .
Wychodząc z sali, mimowolnie nuciło się pod nosem fragmenty dopiero co usłyszanych melodii.
Całość wypadła nadzwyczaj efektownie, postawiona na stopie zachodnio-europejskiej, a nawet amerykańskiej.
Widać, że opracowanie było dokładne i szczegółowe.
W.S.
„Słowo Powszechne”, środa, 12.11.1947.
LEOPOLD TYRMAND RYSUNKI ANTONI UNIECHOWSKI
OD >>RAGTIME<< DO BOOGIE-WOOGIE
Charakteryzuje je synkopa [tańce pochodzenia afroamerykańskiego], tj. nierówny rytm muzyczny w melodii, opóźniający się, to znów wyprzedzający zasadniczy rytm, trzymany w akompaniamencie.
Fragment artykułu Leopolda Tyrmanda w „Przekroju” z 1 czerwca 1947 r.
POPRZEDNI | WSZYSTKIE ODCINKI | NASTĘPNY |