Eryk Kulm

Oprac. Ewa Kałużna, Fot. vox.pl/artykul-wsparcie-dla-eryka

Eryk Kulm
fot. vox.pl/artykul-wsparcie-dla-eryka

Uroczystość pogrzebu Eryka Kulma odbędzie się w środę 13 listopada godz. 11.00 w kościele Św. Piotra i Pawła w Pyrach, przy ul. Szumiącej 5 (wejście od Puławskiej).
Cześć Jego Pamięci!

Wybitny polski perkusista jazzowy, zmarł 3 listopada 2019, w wieku 67 lat, w swoim domu w Warszawie, z powodu choroby nowotworowej,
(ur. 16 marca 1952).

Wiadomość o śmierci Eryka Kulma podał na swoim profilu na Facebooku syn muzyka, Eryk Kulm Jr.

Eryk Kulm był sopocianinem. Trójmiejskie teatry, wystawy i kluby jazzowe były miejscem jego dorastania.

Zaczynał jako muzyk big-beatowy, i niewiele brakowało, a zostałby członkiem zespołu Trzy Korony, tworzonego w 1970 przez Krzysztofa Klenczona, po jego odejściu z Czerwonych Gitar.

Eryk interesował się wtedy bluesem i rockiem, słuchał The Cream, Claptona, Hendriksa. W Sopocie grał w harcerskim zespole estradowym Takty, którego opiekunem artystycznym był Jerzy Kossela.

Na Ogólnopolskim Festiwalu Zespołów Harcerskich Eryk wymyślił nowy aranż do piosenki, i tak zaczęło się jego śpiewanie, bardziej rockowe niż harcerskie.

Słuchał wtedy głównie rocka, ale miłość do jazzu tliła się w nim od dnia, w którym, jako 17-latek, został zabrany przez starszego brata do, kierowanego przez Zofię Komedową, lokalu pod nazwą Casino Jazz at Night.
Tam usłyszał po raz pierwszy jazz, grany na żywo przez Mieczysława Kosza, Romana „Gucia” Dyląga i Sergiusza Perkowskiego.
Ich muzyka natychmiast rzuciła go na kolana.

Po powrocie do domu zdecydował, że tylko jazzu może słuchać, tylko jazz może grać i śpiewać.
Słuchał Coltrane’a, Davisa, Parkera, dobrego bebopu, i zawsze interesowało go granie czystego jazzu, a generalnie – muzyka dynamiczna, mocna, męska. Stąd u niego w domu wiele płyt z ery hard bopu – Horace’a Silvera czy zespołu Jazz Messengers Arta Blakeya.
Oprócz tego słuchał jazzu, który dominował, czyli mainstreamu, a także wszystkiego, co nowe, młode, dalekie od jazzu tradycyjnego.
Kręciły go tematy, przy których można ostro „przyłożyć” na bębnach.

W harcerskim zespole Takty Eryk grał rock’n’rolla od 1964 do 1968.
Potem Sławomir Łosowski zaproponował mu współpracę w zespole Kombi. Próby były już zaawansowane.

Jednak pewnego dnia zadzwonił Zbigniew Jaremko, proponując trasę w ramach festiwalu Jazz nad Odrą, jesienią 1971.
To był zespół Jazz Carriers, i prawdziwy początek jazzowego życia Eryka Kulma.
Zanim Eryk został perkusistą zespołu, na bębnach grali tam Zbigniew Kitliński i Kazimierz Jonkisz.
Na jedynej płycie zespołu „Carry On!Eryk Kulm niestety nie wystąpił.

W 1973 Eryk zadebiutował z gdańskim triem Ludomira Marcina Jarnuszkiewicza, w konkursowej części festiwalu Jazz nad Odrą we Wrocławiu.
Pojawił się na krótko w składzie tria tego pianisty z Gdańska, z Markiem Szyszkiewiczem na basie.
Wtedy powstały chyba pierwsze nagrania Kulma, choć dziś ślad po nich zaginął. Według samego Januszkiewicza, zespół kilkukrotnie nagrywał muzykę w studiu Polskiego Radia w Gdańsku, ale nigdy nie została ona wydana.

Kulm współpracował wówczas także z innymi muzykami z Trójmiasta – z Piotrem i Helmutem Nadolskimi, z Przemkiem Dyakowskim, Jerzym Detko. Wtedy było wielu dobrych muzyków. Lata 70. – to dobre lata dla polskiego jazzu.
Eryk Kulm miał też szczęśliwy okres współpracy z Krzysztofem Jasińskim i jego krakowskim Teatrem STU, z którym odbył twórczy wyjazd do Meksyku i Wenezueli.

Eryk Kulm prowadził życie jazzowe, ze zmianami tempa, rytmu, linii melodycznej.
W 1975, mając 23 lata, wyjechał do USA, z przekonaniem, że życie jest piękne, że jest dzieckiem szczęścia, i że wszystko uda się, ale realia sprowadziły go na ziemię.
Stypendium w Berklee College of Music w Bostonie nie wystarczało na życie. Rzucił więc te studia i wrócił do Nowego Jorku.
Grał na ulicach, potem w różnych miejscach w Miami na Florydzie, na statkach norweskich, płynących na Karaiby, czy wreszcie w Chicago.

W Chicago grał do tańca, bo musiał przeżyć. Grał w polsko-amerykańskim klubie z Krzysztofem Klenczonem. Ale, gdy miał do wyboru dwie imprezy – granie na weselu, dla przypadkowej publiczności, za 400 dolarów, lub granie za 60 dolarów w klubie jazzowym, wybierał klub.

Jak sam opowiadał po latach, poleciał do Ameryki, by nauczyć się jazzu, nie na chałturki. Bo gdyby w USA nie grał z muzykami jazzowymi, nie przebywał z nimi, nie rozmawiał, nie ćwiczył, to nie grałby później jak rasowy jazzman.
Szukał noclegów na jedną noc u kolegów. Brakowało pracy dla muzyka, więc brał inne prace.

W USA pracował w 17 różnych zawodach, jak sam obliczył. Pomagali mu Polacy, Amerykanie. Grał nie tylko na ulicy, ale także we wspaniałych salach. Nocował w domkach letniskowych, ale też w dobrych hotelach Nowego Jorku.

Po 15 latach tej tułaczki, w 1989 wrócił do Polski, z dużo większą wiedzą o jazzie, i z wielką ochotą na granie jazzu w polskich klubach i na festiwalach. Wrócił nie tylko do Polski, ale także do Europy, której kultury i historii bardzo mu w Ameryce brakowało.

Przywiózł 20 tys. dolarów, wtedy to było niewiele w Ameryce, ale sporo w Polsce. Pieniądze jednak szybko skończyły się.

W styczniu 1989 Zbigniew Namysłowski zaproponował Erykowi grę w swoim kwartecie. Kwartet Namysłowskiego tworzyli wtedy pianista Andrzej Jagodziński i Jacek Niedziela, grający na basie. Eryk Kulm wystąpił na albumie Zbigniewa NamysłowskiegoVismaya” (1989), nagranym w składzie z Andrzejem Jagodzińskm, Jackiem Niedzielą i Jerzym Bartzem na perkusji.

Okazjonalnie współpracował też w tym czasie z grupą New Presentation, z Janem Ptaszynem Wróblewskim, Andrzejem Jagodzińskim, Wojciechem Karolakiem, Jackiem i Wojciechem Niedzielami, Tomaszem Szukalskim i Piotrem Wojtasikiem.
Brał udział w Jazz Jamboree w 1989, 1991 i 1995, oraz w festiwalach w Niemczech, Gruzji, Grecji i na Łotwie.

Od 1993 firma Eryk Kulm Jazz Productions organizowała w Warszawie Harenda Jazz Festival. W pierwszej edycji, oprócz zespołu Eryka Kulma Quintessence, wystąpiło trio w składzie z Wojciechem Karolakiem, Tomaszem Szukalskim i Erykiem Kulmem.

W 1993 ukazała się płyta „Piotr Wojtasik„, nagrana jeszcze w 1990, w składzie z Erykiem Kulmem, Jan Ptaszynem Wróblewskim, Wojciechem Niedzielą i Andrzejem Cudzichem. Od tego albumu zaczęła się dłuższa współpraca Piotra Wojtasika z Erykiem Kulmem.

W 1997 powstał Eryk Kulm Jazz Quartet, w składzie z Piotrem Baronem oraz Jackiem i Wojciechem Niedzielami. Ukazała się wówczas płyta „Classic Jazz Quartet„.

W kolejnym roku zespół zmienił skład na międzynarodowy i, adekwatnie, nazwę na Eryk Kulm International Quintet. Kwintet ten wydał album „Dolphy’s Coming” (1998):
John Ruocco – tenor sax
Piotr Wojtasik – trumpet
Dolph Castellano – piano
Ed Schuller – bass
Eryk Kulm – drums.

Później, ze względów rodzinnych. Eryk Kulm wypadł z głównego nurtu życia jazzowego w Polsce, ze środowiska jazzowego, z życia koncertowego.
Nie chodził do klubów, nie bywał na festiwalach, nie udzielał wywiadów. Doskonale czuł się w swoim ogrodzie, w domu, gdzie było spokojnie i gdzie przyjmował gości.

W 2009 skompletował jednak międzynarodowy kwartet, by wystąpić na festiwalu Jazz w Ruinach w Śląskim Jazz Clubie:

Eryk Kulm Quartet – Live @ Jazz w Ruinach 2009

Longineu Parsons (USA) – trumpet, vocal
Paweł Tomaszewski – piano
Andrzej Zielak – bass
Eryk Kulm – drums

Powrót do aktywnego życia muzycznego był bardzo trudny. Wiele lat musiało minąć, by zaczął myśleć o graniu innej muzyki.
Nagrał ją na płycie „Private Things„, która ukazała się w 2019, ale nagrana została w 2017.

Przed wydaniem płyty Eryk Kulm apelował na Youtube w 2016 do miłośników jazzu o wsparcie przy wydaniu nowego albumu

Zespół Eryka Kulma Quintessence wystąpił 20 września 2017 w warszawskim klubie 12on14, grając z legendarnym amerykańskim trębaczem, Rasulem Siddikiem, oraz polskimi muzykami – saksofonistą tenorowym, Marcinem Kaletką, pianistą Michałem Szkilem i kontrabasitą Michałem Jarosem.
Była to przedpremierowa prezentacja muzyki, przygotowywanej do nagrania na płycie „Private Things” – głównie własne kompozycje Eryka, piękne ballady, improwizowane szkice modalne, utrzymane w coltrane’owskim stylu.

Eryk Kulm Quintessence – Jazz na Kresach, Live 2017

Płyta dokładnie odzwierciedla ówczesny stan ducha Eryka Kulma, a wypracowana była podczas wielu lat, spędzonych w muzycznej piwnicy Eryka, w warszawskiej dzielnicy Dąbrówka, przy ul. Puzonistów.

Podczas wielogodzinnych prób i poszukiwań, wśród błędów i odkryć, zwątpień i radości tworzenia, sam sobie ułożył tę muzykę, śpiewał ją, miał ją w głowie, zapisywał, zmieniał.
Na tym polega praca twórcza. Ta zmiana nie była wymyślona „na zimno” – to był wynik naturalnej ewolucji. Po prostu odczuł nagłą potrzebę odejścia od tego, co robił wcześniej.

Płyta „Private Things” jest autobiograficznym zapisem chwili, w której doświadczony artysta wrócił do tego, co jest jego rolą. I właśnie wynikająca z tego radość i spełnienie są obecne na płycie.
Dzięki czemu album charakteryzuje się delikatnością i przede wszystkim – szczerością.
Eryk Kulm sam podkreśla, że to jego pierwszy tak osobisty materiał. „Nie zdawałem sobie z sprawy z tego, jak otworzy to moją głowę, jak pozwoli mi oddychać” – powiedział artysta o pierwszych wrażeniach po nagraniu „Private Things„.

Zespół Quintessence działał już wcześniej, w latach 1991-2011.
W 1992 nagrali płytę „Eryk Kulm Quintessence – Birthday„, która zwyciężyła wtedy w ankiecie Jazz TopJazz Forum„, jako Płyta Roku, a sam Eryk w 1990 w tej samej ankiecie zwyciężył jako Najlepszy Perkusista.

Album ten został nagrany w składzie:
Henryk Miśkiewicz – alto saxophone
Adam Cegielski – bass
Eryk Kulm – drums
Andrzej Jagodziński – piano
Robert Majewski – trumpet.

Imponujące były składy tego zespołu. Grali w nim muzycy światowej renomy, jak: Leszek Możdżer, Ed Schuller, Piotr Wojtasik, Dolph Castellano, John Ruocco, najwybitniejsi artyści rodzimej sceny jazzowej, jak: Wojciech Karolak, Piotr Baron, Jacek Niedziela-Meira, Wojciech Niedziela, Andrzej Jagodziński, Robert Majewski, Kuba Stankiewicz, Henryk Miśkiewicz, Zbigniew Jaremko, oraz najbardziej rozchwytywani muzycy młodszego pokolenia, jak: Paweł Tomaszewski, Paweł Kaczmarczyk, Jerzy Małek, Jan Smoczyński, Tomasz Grzegorski, a także wielu innych.
Formacja występowała na Jazz Jamboree i najważniejszych polskich i zagranicznych festiwalach jazzowych.

Ewa Bem & Eryk Kulm Quintessence – Jazz Jamboree, Full Concert Audio 1991

Eryk Kulm Quintessence – Jazz Jamboree, Live 1991

Eryk Kulm – drums
Henryk Miśkiewicz – alto sax
Robert Majewski – trumpet
Andrzej Jagodziński – piano
Adam Cegielski – bass

Eryk Kulm Quintessence – Jazz Jamboree, Live 1995

Eryk Kulm – drums
Piotr Wojtasik – trumpet
Maciej Sikała – tenor sax
Dolph Castellano – piano
Adam Kowalewski – bass

Ukazały się cztery płyty tego zespołu:
– „Birthday” 1992
Robert Majewski – tp,
Henryk Miśkiewicz – as,
Andrzej Jagodziński – p,
Adam Cegielski – b,
Eryk Kulm – dr.
– „Infinity” 1994
Piotr Wojtasik – tp,
Maciej Sikała – ts,
Leszek Możdżer – p,
Adam Kowalewski – b,
Eryk Kulm – dr
– „Live” 1995
Piotr Wojtasik – tp,
Maciej Sikała – ts,
Dolph Castellano – p,
Adam Kowalewski – b,
Eryk Kulm – dr
– „Back to the Presence” 2005
(Robert Majewski – tp,
Tomasz Pruchnicki – ts,
Paweł Tomaszewski – p,
Andrzej Zielak – b,
Eryk Kulm – dr).

Płyta „Private Things” została nagrana w kolejnym, nowym składzie:
Marcin Kaletka – saksofony
Michał Jaros – kontrabas
Michał Szkil – fortepian
i trębacz Rasul Siddik, amerykański muzyk, zamieszkały w Paryżu, awangardzista.

Nazwa Quintessence nie pochodzi od kwintetu, ale do kwintesencji. Od esencji jazzu, którą jest swing, blues, radość grania, chęć oddania siebie podczas koncertu. Czy gramy w kwintecie czy w trio – to zawsze jest Quintessence” – podkreślał Eryk Kulm.

Eryk Kulm Quintessence – „Flip – Flap” z albumu Private Things”, Official Video 2019

Eryk Kulm Quintessence – „Prashanta” z albumu „Private Things”, Official Audio 2019

Eryk Kulm – „Private Things Film dokumentalny
cz. 1

cz. 2

Dzięki nowej płycie, dzięki wspólnemu wysiłkowi, wróciła Erykowi siła i chęć do grania, do dalszej pracy.
Dobrze zrobiła mu także wizyta na Skwerze Hoovera, gdy wziął udział w koncercie inauguracyjnym nowego klubu Akwarium.
Dawni przyjaciele – muzycy, dziennikarze – powitali go serdecznie. Byli tam wówczas Zbigniew Namysłowski, Kazimierz Jonkisz, Paweł Brodowski i inni.

Płyta „Private Things” miała być zwiastunem powrotu Eryka Kuma na scenę koncertową. Niestety nasilająca się choroba nowotworowa przekreśliła dalsze plany.

Eryk Kulm to dżentelmen o ogromnej, nie tylko muzycznej, kulturze. Pełen ciepłego, życzliwego humoru, ale jednocześnie stalowo stanowczy.
Tak rzadko spotyka się dziś na estradach ludzi, którzy naprawdę mają coś do powiedzenia
” (Marcin Kydryński).

Eryk Kulm od dwóch lat chorował na raka.
R.I.P. [*]