Zmarł Marek Gaszyński



Oprac. Andrzej Rumianowski w oparciu o tekst Jerzego Stępnia, grafika i fot. Andrzej Rumianowski




Już wszyscy wiedzą,
że Marek Gaszyński pożegnał nas na zawsze.

Któż Go nie kochał?
Raczej nie kocha?

Jeśli się gdzieś pojawiał, w naturalny sposób wszyscy dookoła zamieniali się w słuchaczy.

Mógł gadać o czymkolwiek, pleść trzy po trzy,
a i tak wszyscy poddawali się melodii Jego głosu
i mogli Go słuchać w nieskończoność.

Razem z Anią tworzyli w swoim domu miejsce,
do którego się lgnęło.



Wikipedia podaje, że napisał ponad 150 tekstów piosenek.
Kiedyś Go o to spytałem. Wymienił liczbę w okolicach 350.

Wiele zostanie zapamiętanych na zawsze, sporo prawdziwych arcydzieł.
Miał uroczą właściwość obdarzania przyjaciół i znajomych wierszowanymi dedykacjami, adresami z rożnych okazji, albo wręcz laurkami.

Pięknie i często mówił o swoich profesorach uniwersyteckich.
Pozostawił sporo książek, do których się wraca.

Bardzo kochał swoją rodzinę. Była dla niego najważniejsza.